Z perspektywy Nathana
To co działo się w na dole, było niewyobrażalne, między Tomem a Jayem wybuchła mega bitwa, nawet już nie wiem o co. Tom zaczął rzucać w loczka jajkami, ten nie był mu dłużny i oblał go mlekiem. Zaczęli się ganiać po całym salonie, wiecznie w siebie czymś rzucając lub wylewając coś, doszło do tego, że cały salon by zalany woda, mlekiem, kawą, jajkami i Bóg wie jeszcze czym. Ich bitwa była bezcenna, z resztą ich miny też. W pewnym momencie jajkiem dostał Siva. Wszyscy wiedzieli, że Tom i Jay mają przejebane, zaczęli uciekać po całym dole, a irlandczyk próbował w nich rzucać wszystkim co miał po ręką, cofnął się tylko przed rzuceniem swoim telefonem. Kiedy zrezygnował z rzucania w nich, może dlatego, że ekwipunek się skończył, zaczął ich gonić, aż w pewnym momencie wywalił się, jego mina przy upadku rozbawiła nas wszystkich do łez. Kiedy opanowałem wszystkie emocje, postanowiłem zajrzeć do Emily,w końcu nie rozmawiałem z nią odkąd tu jest. Zacząłem już wchodzić po schodach kiedy usłyszałem głośny huk dochodzący z góry. Szybko pobiegłem w tamtą stronę. Kiedy zobaczyłem co się stało, dosłownie serce mi stanęło. Na schodach leżała nieprzytomna Em.
- Kurwa! Emily! - wykrzyczałem głośno, tak bardzo, że reszta na dole to usłyszała i szybko ruszyła w stronę schodów
Sprawdziłem czy dziewczyna oddycha, na szczęście oddychała, wziąłęm ją na ręce i zauważyłem, że z jej głowy sączy się krew
- O japierdole - przestraszyłem się
W tym momencie na schody wparowała cała reszta
- Co się stało?! - zapytał Max widząc krople krwi na mojej ręce
- Właśnie kurwa nie wiem! - odpowiedziałem głośno denerwując się niewyobrażalnie
- Dzwonię po karetkę - powiedział stanowczo Tom
- Nie, będę szybszy, Max jedziesz ze mną, ty kierujesz - odpowiedziałem rozkazująco idąc szybko lecz ostrożnie z Emily na rękach w kierunku auta
Całą drogę trzymałem dziewczynę na rękach, siedząc na tyle samochodu ciągle sprawdzając tętno i próbowałem wybudzić nieprzytomną, na marne. Zacząłem się obwiniać, że nie było mnie tam kiedy to się stało, przecież mógłbym ją wtedy złapać i nie miałaby wtedy rany na głowie. Cholera jasna, miałem jej pilnować, a zamiast tego śmiałem się w najlepsze z przyjaciół, jeśli jej się coś poważnego stanie, nie wybaczę sobie tego nigdy. NIGDY. Obiecałem Willowi, że jej będę pilnował, a tu coś takiego... Jestem idiotą. Patrzyłem się na nieprzytomną Em, i coś się we mnie łamało na jej widok w takim stanie, wmawiałem sobie, że kurwa to moja wina. MOJA WINA. Z toku obwiniania się, wybił mnie pisk opon oznaczający hamowanie. Byliśmy już pod szpitalem, ostrożnie wysiadłem z dziewczyną na rękach i zacząłem biec. Oczywiście w tym szpitalu nie mogłem się z Maxem odnaleźć bo było to wszystko tak oznakowane, że nawet mądry by nie zrozumiał. Cholerne, londyńskie szpitale. W ciągu chyba minuty obiegłem cały szpital, aż w końcu zauważył mnie z nieprzytomną dziewczyną na rękach jakiś lekarz
- Przepraszam pana, mogę w czymś pomóc? - zapytał lekko poddenerwowany lekarz
- No wreszcie ktoś wrócił uwagę na nas, mam tu nieprzytomną dziewczynę która najprawdopodobniej zemdlała i spadła na schody i na dodatek leje jej się krew z głowy- odpowiedziałem tak szybko, że aż się dziwie, że ten lekarz mnie zrozumiał
- Dobrze, niech pan za mną szybko idzie
Mężczyzna zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia, kazał zostawić Emily i mi wyjść. Chciałem stawiać opór, ale nie miałem zamiaru przeszkadzać im w być może ratowaniu dziewczyny. Kiedy wyproszono mnie z sali, w tym samym momencie przybiegł od mnie Max
- I co ? Gdzie Emily? Co z nią? - zapytał zaciekawiony, ale widziałem w jego oczach poddenerwowanie
Popatrzyłem się na drzwi i mój głos się załamał.
- W tej sali.. < pokazałem na pomieszczenie> a co z nią, to nic nie wiem, jakiś lekarz kazał mi ją tam dać i wyjść a on z innymi się nią zajęli... Kurwa Max.. Jeśli jej się coś stanie, nie wybaczę sobie tego nigdy.. Mieliśmy jej pilnować.. Cholera no..
-Ej, stary, nie martw się, będzie z nią wszystko dobrze, jest pod opieką lekarzy, którzy na pewno jej pomogą, to nie twoja wina, nie mogłeś przewidzieć co się stanie, nikt nie mógł, nie możemy nic zrobić tylko czekać, jeśli będziesz coś wiedział to informuj mnie a ja teraz idę zadzwonić do naszych debilów, bo pytali się co z dziewczyną
- okej, idź
Czekanie na jakiekolwiek wieści dłużyło się niesamowicie, chodziłem cały czas w kółko romyślając, zobaczyłem na zegarek a minęło dopiero 7 min, miałem wrażenie jakby to była cała wieczność. Bałem się o nią, w końcu to ja miałem się nią zająć, miałem być tym jej całym "ochroniarzem". A tak na prawdę, nikt ze mnie a nie ochroniarz, a jeżeli ona będzie musiała mieć operację? Jeżeli ona się nie uda? Jeśli ma trwale uszkodzony mózg? Boże Emily, coś ty narobiła, po cholerę nie jadłaś już od dwóch dni.. Chwila moment.. Może to od tego zemdlała? Cholera no przecież to logiczne.. Tylko szkoda, że teraz są tego takie skutki, jak wyjdzie z tego, ja ją osobiście będę karmił, jeżeli nie będzie chciała dalej jeść... Zacząłem gadać już sam do siebie, nawet nie wiem kiedy, w korytarzu zobaczyłem chłopaków
- I co? Wiadomo już coś? - zapytał jako pierwszy Jay
- Nie, dalej cisza - odpowiedziałem
- Cholera no, a ile już czekasz? - zapytał Siva
- Jakieś 20 min
- No to sobie chyba jeszcze poczekasz, zanim oni zrobią jej badania.. - zaczął Tom, ale mu przerwałem
- Ja chyba wiem jak to się mogło stać..
- Co? Co masz na myśli? - zapytał Max
- Pamiętacie jak Jenny dzwoniła, że mamy dopilnować, aby Em coś zjadła, bo drugi dzień nic nie je? - powiedziałem
-No pamiętam, a co? - zapytał Max
-Nie rozumiesz? Dziewczyna drugi dzień nic nie je, możliwe bardzo, że od tego zasłabła - wyparował Siva
Już chciałem coś powiedzieć, kiedy zobaczyłem jak lekarz wychodzi z sali, a pielęgniarki wiozą dalej nieprzytomną Emily w łóżka szpitalnym. Obawiałem się najgorszego.
- Mam dla was nienajlepszą widomość - zaczął lekarz
_________________________________________________________________________________
- Kurwa! Emily! - wykrzyczałem głośno, tak bardzo, że reszta na dole to usłyszała i szybko ruszyła w stronę schodów
Sprawdziłem czy dziewczyna oddycha, na szczęście oddychała, wziąłęm ją na ręce i zauważyłem, że z jej głowy sączy się krew
- O japierdole - przestraszyłem się
W tym momencie na schody wparowała cała reszta
- Co się stało?! - zapytał Max widząc krople krwi na mojej ręce
- Właśnie kurwa nie wiem! - odpowiedziałem głośno denerwując się niewyobrażalnie
- Dzwonię po karetkę - powiedział stanowczo Tom
- Nie, będę szybszy, Max jedziesz ze mną, ty kierujesz - odpowiedziałem rozkazująco idąc szybko lecz ostrożnie z Emily na rękach w kierunku auta
Całą drogę trzymałem dziewczynę na rękach, siedząc na tyle samochodu ciągle sprawdzając tętno i próbowałem wybudzić nieprzytomną, na marne. Zacząłem się obwiniać, że nie było mnie tam kiedy to się stało, przecież mógłbym ją wtedy złapać i nie miałaby wtedy rany na głowie. Cholera jasna, miałem jej pilnować, a zamiast tego śmiałem się w najlepsze z przyjaciół, jeśli jej się coś poważnego stanie, nie wybaczę sobie tego nigdy. NIGDY. Obiecałem Willowi, że jej będę pilnował, a tu coś takiego... Jestem idiotą. Patrzyłem się na nieprzytomną Em, i coś się we mnie łamało na jej widok w takim stanie, wmawiałem sobie, że kurwa to moja wina. MOJA WINA. Z toku obwiniania się, wybił mnie pisk opon oznaczający hamowanie. Byliśmy już pod szpitalem, ostrożnie wysiadłem z dziewczyną na rękach i zacząłem biec. Oczywiście w tym szpitalu nie mogłem się z Maxem odnaleźć bo było to wszystko tak oznakowane, że nawet mądry by nie zrozumiał. Cholerne, londyńskie szpitale. W ciągu chyba minuty obiegłem cały szpital, aż w końcu zauważył mnie z nieprzytomną dziewczyną na rękach jakiś lekarz
- Przepraszam pana, mogę w czymś pomóc? - zapytał lekko poddenerwowany lekarz
- No wreszcie ktoś wrócił uwagę na nas, mam tu nieprzytomną dziewczynę która najprawdopodobniej zemdlała i spadła na schody i na dodatek leje jej się krew z głowy- odpowiedziałem tak szybko, że aż się dziwie, że ten lekarz mnie zrozumiał
- Dobrze, niech pan za mną szybko idzie
Mężczyzna zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia, kazał zostawić Emily i mi wyjść. Chciałem stawiać opór, ale nie miałem zamiaru przeszkadzać im w być może ratowaniu dziewczyny. Kiedy wyproszono mnie z sali, w tym samym momencie przybiegł od mnie Max
- I co ? Gdzie Emily? Co z nią? - zapytał zaciekawiony, ale widziałem w jego oczach poddenerwowanie
Popatrzyłem się na drzwi i mój głos się załamał.
- W tej sali.. < pokazałem na pomieszczenie> a co z nią, to nic nie wiem, jakiś lekarz kazał mi ją tam dać i wyjść a on z innymi się nią zajęli... Kurwa Max.. Jeśli jej się coś stanie, nie wybaczę sobie tego nigdy.. Mieliśmy jej pilnować.. Cholera no..
-Ej, stary, nie martw się, będzie z nią wszystko dobrze, jest pod opieką lekarzy, którzy na pewno jej pomogą, to nie twoja wina, nie mogłeś przewidzieć co się stanie, nikt nie mógł, nie możemy nic zrobić tylko czekać, jeśli będziesz coś wiedział to informuj mnie a ja teraz idę zadzwonić do naszych debilów, bo pytali się co z dziewczyną
- okej, idź
Czekanie na jakiekolwiek wieści dłużyło się niesamowicie, chodziłem cały czas w kółko romyślając, zobaczyłem na zegarek a minęło dopiero 7 min, miałem wrażenie jakby to była cała wieczność. Bałem się o nią, w końcu to ja miałem się nią zająć, miałem być tym jej całym "ochroniarzem". A tak na prawdę, nikt ze mnie a nie ochroniarz, a jeżeli ona będzie musiała mieć operację? Jeżeli ona się nie uda? Jeśli ma trwale uszkodzony mózg? Boże Emily, coś ty narobiła, po cholerę nie jadłaś już od dwóch dni.. Chwila moment.. Może to od tego zemdlała? Cholera no przecież to logiczne.. Tylko szkoda, że teraz są tego takie skutki, jak wyjdzie z tego, ja ją osobiście będę karmił, jeżeli nie będzie chciała dalej jeść... Zacząłem gadać już sam do siebie, nawet nie wiem kiedy, w korytarzu zobaczyłem chłopaków
- I co? Wiadomo już coś? - zapytał jako pierwszy Jay
- Nie, dalej cisza - odpowiedziałem
- Cholera no, a ile już czekasz? - zapytał Siva
- Jakieś 20 min
- No to sobie chyba jeszcze poczekasz, zanim oni zrobią jej badania.. - zaczął Tom, ale mu przerwałem
- Ja chyba wiem jak to się mogło stać..
- Co? Co masz na myśli? - zapytał Max
- Pamiętacie jak Jenny dzwoniła, że mamy dopilnować, aby Em coś zjadła, bo drugi dzień nic nie je? - powiedziałem
-No pamiętam, a co? - zapytał Max
-Nie rozumiesz? Dziewczyna drugi dzień nic nie je, możliwe bardzo, że od tego zasłabła - wyparował Siva
Już chciałem coś powiedzieć, kiedy zobaczyłem jak lekarz wychodzi z sali, a pielęgniarki wiozą dalej nieprzytomną Emily w łóżka szpitalnym. Obawiałem się najgorszego.
- Mam dla was nienajlepszą widomość - zaczął lekarz
_________________________________________________________________________________
Jest kolejnyy! :) Tym razem trochę bardziej dramatycznie :) Przepraszamy, że taki krótki, ale nie chciałyśmy zanudzać momentami i zaczynać następnego wątku ;) Zapraszamy i zachęcamy do komentowania ( które jest dla nas motywacją do dalszej pracy) oraz śledzenia naszego bloga na bieżąco :)
Pozdrawiamy!
czekam już na kolejny :)
OdpowiedzUsuńTyle emocji na raz ;o ale świetny wpis i jak zawsze czekam na kolejny rozdział ;D
OdpowiedzUsuń