.

GRY

piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 3

Z perspektywy Emily

Rano zaczął dzwonić budzik, dając mi sygnał, że pora wstawać. Zdecydowałam podnieść się z łóżka, szybko się ogarnełam, pomalowałam oczy kredką, nałożyłam trochę cieniu do powiek oraz tusz do rzęs i oczywiście nałożyłam fluid. Wyprostowałam włosy i wyjrzałam przez okno. Słońce raziło oślepiająco, niebo było bezchmurne i wiał lekki wiatr. Otworzyłam szafę i mierząc ubrania wzrokiem z góry na dół  w końcu wybrałam krótkie, jeansowe spodenki, białą bokserkę z napisem "I'm a bad girl" oraz czarne Conversy. Nie obeszło się też bez ulubionego, długiego naszyjnika z serduszkiem oraz bransoletek na rękę i białego zegarka z serii jelly. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół by zjeść szybkie śniadanie, chciałam zrobić to bez widywania się z rodzicami, ale na marne. Czekali na mnie, ale gdy ich tylko zobaczyłam, przywitałam się z niechęcią, wzięłam torbę i zrezygnowałam ze śniadania. Nie chciałam z nimi jeszcze rozmawiać, nie byłam na to gotowa.. Do teraz na samą myśl o tym co wczoraj się dowiedziałam, przechodziły mnie ciarki. Wychodząc z domu, słyszałam krzyki taty, ale nie słuchałam go w ogóle. Z domu wyszłam w pośpiechu, w końcu lekcje zaczynały się za 15 min, a droga do szkoły z domu trwa co najmniej 20 min. Bojąc się spóźnienia, zaczęłam biec. Nagle usłyszałam klakson. Przestraszyłam się niesamowicie. Zobaczyłam czarne BMW z zacienianymi szybami. W głowie zaczęłam mieć czarne myśli typu : to ten cały gang, chcą mnie zgwałcić w formie zemsty! Albo gorzej! Zabić! Zaczęłam się trząść ze strachu.. W pewnym momencie, jedna z szyb się otworzyła i zobaczyłam.. Nathana. Odetchnełam z ulgą.
- Przepraszam bardzo, czy Pani o czymś nie zapomniała? -zapytał z cwaniackim uśmiechem
- Nie, co się stało? -w tym momencie przypomniałam sobie, że został on moim "ochroniarzem". Ale gdy zobaczyłam jak się dalej cwaniacko uśmiecha, pomyślałam sobie, że trochę się z nim podroczę, jeśli zaczyna z rana z takim humorkiem
- O ile dobrze pamiętam; zostałem twoim ochroniarzem - odpowiedział z równie dużym bananem na twarzy
- Chyba się Panu z kimś pomyliłam, mój ochroniarz był bardziej przystojniejszy - powiedziałam śmiejąc się pod nosem
Twarz mężczyzny zmieniła wygląd, wyrażała tylko zaskoczenie i lekką złość.
- Dobra dobra, wsiadaj a nie gadaj - odpowiedział z niezadowoleniem
Chyba odpuścił. 1:0 dla mnie. Całą drogę przesiedzieliśmy w ciszy. Sykes podjechał pod szkołę.
- O której kończysz? - zapytał bez jakichkolwiek uczuć
- Dodaj sobie 10 i 5 a się dowiesz - odpowiedziałam trzaskając drzwiami nie dając szans mężczyźnie na żadną odpowiedź. Gdy ruszyłam w stronę szkoły, poczułam mocne szarpnięcie za ramię.
- Posłuchaj Panienko, < Sykes zbliżył się tak blisko, że czułam jego oddech na szi > chciałem zacząć miło, ale jak widać na marne. Do mnie masz się tak nie zwracać, bo to trochę hmm.. nie fajne < zaczął się cwaniacko śmiać > Pamiętaj, że to ja tu jestem starszy i odpowiadam za Ciebie, więc masz być grzeczna.. Jeśli nie.. z resztą zobaczysz. Mam nadzieję, że zrozumiałaś. A teraz idź. Miłego dnia.
Gdy Nathan mówił mi to wszystko, nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych, zielonych oczu. Kiedy skończył mówić, miałam ochotę mu coś odpyskować, on zauważając to dał mi buziaka w policzek i z zadowoleniem się do mnie uśmiechnął. Zatkało mnie totalnie. Jeszcze przez parę chwil odprowadzałam go wzrokiem, aż w końcu odjechał z piskiem opon. Usłyszałam dzwonek na lekcje. Musiałam powrócić do rzeczywistości. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi do szkoły. Zauważyłam na sobie wzrok wszystkich osób. Nagle z drzwi wyparowała Rose z masami pytań
- Emily! Co to było?! Kto to jest? To twój chłopak?! Czy ja o czymś nie wiem?? I w ogóle jaki ten mężczyzna przystojny! Em! Gadaj szybko! - Rose zaczęła zadawać mi pytania z taką ekscytacją, że sama już nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć
-Rose, Rose, Rose, uspokój się. To był ten mój cały "ochroniarz", co to było to ja sama nie wiem. NIE, to nie mój chłopak. Wszystko ci jeszcze raz opowiem ze szczegółami co się wczoraj stało, ale teraz chodź na lekcje.
Nie obeszło się bez narzekań Rose dlaczego nie teraz i gadania jaki to Sykes jest "przystojny".. Cała Rose.
Dzień w szkole minął całkiem normalnie; dręczący nas nauczyciele setkami pytań dotyczących danej lekcji, odpały na lekcjach itp. Po skończeniu się szkolnego czasu wyszłam z Rose przed budynek i  gadałyśmy jeszcze z kilka minut dopóki nie podjechało czarne BMW. Zauważając to pożegnałam się z  przyjaciółką i ruszyłam w stronę DOMU. Przeszłam koło auta ignorując je całkowicie. Szłam całkiem spokojnie. Po pewnym czasie, zaczęłam się wsłuchiwać czy auto nie jedzie za mną. Nic nie słyszałam. Odetchnełam z ulgą, ale też trochę z niezadowoleniem. Myślałam że Nathan tak szybko nie odpuści. Trochę się zawiodłam, ale nie zawracałam sobie tym głowy. Zaczęłam myśleć, co będzie jak wrócę do domu, czy pogadać z rodziną, czy może jednak ich zignorować. Z rozmyśleń wybiło mnie dziwne uczucie lekkości. Nie czułam podłoża pod nogami, tylko  jak ktoś przerzuca mnie przez ramię i idzie dalej.  Zaczęłam krzyczeć i szarpać się, ale ten "ktoś" był silniejszy . W odpowiedzi na moje szarpania i krzyki  tylko usłyszałam:
- Młoda, uspokój się, jeszcze ktoś pomyśli, że Cię porywam i wezwą policje, więc lepiej zamknij ten swój dziób - odpowiedział nie kto inny jak Nathan
Nie odezwałam się, tylko zaczęłam bić plecy Sykesa pięściami z całej siły, ale na marne. On tylko zaczął się śmiać. Widocznie go to nie bolało, zrezygnowana, odpuściłam.
- I co kto tu ma więcej siły? - Sykes popatrzył mi w oczy i uśmiechnął się tym swoim cwaniackim uśmiechem, postawił mnie na ziemię oraz otworzył drzwi do auta.
- Wsiadaj księżniczko
- Jak jesteś taki silny to może ty mnie tam posadź co? Skoro jestem taką księżniczką - byłam już zła i przekonana, że on odpowie mi tylko jakimś głupim tekstem. Ale ku mojemu zdziwieniu, nic takiego nie usłyszałam. Tylko poczułam, jak mężczyzna podnosi mnie delikatnie i kładzie  na fotelu w aucie. Zatkało mnie ponownie. Na koniec, gdy mnie posadził, nasze nosy się stykały i Nathan patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, że miałam motylki w brzuchu oraz ciarki na całym ciele. Miałam taką mega ochotę go pocałować, ale w ostatniej chwili brunet uśmiechnął się i zamknął drzwi. Dopiero w tamtym momencie zorientowałam się jak szybko bije mi serce. Jeszcze nigdy nie widziałam siebie w takim stanie. To było uczucie nie do opisania. Sama nie wiedziałam co czuję, czy to złość czy zauroczenie. Gdy doszło do mnie co pomyślałam, od razu wybiłam sobie z głowy myśli o zauroczeniu. Wściekłam się sama na siebie. Z tony wkurzania się na siebie wybił mnie pisk opon z jakim ruszył brunet. W drodze do domu nie rozmawialiśmy ani jednym słowem. Kiedy "wycieczka" dobiegła końca, zauważyłam że Nathan chce coś powiedzieć, ale wyprzedziłam go w tym, pomyślałam, że teraz to ja będę ta wredna.
- Nara - powiedziałam bez żadnych uczuć
Trzasłam drzwiami i weszłam szybko do domu,  chociaż wiedziałam że on mi tutaj nic nie zrobi ani powie. Weszłam do salonu, gdzie siedzieli rodzice i poczułam, że pora porozmawiać,  chciałam już zacząć ale tata był pierwszy.
- Jak tam było dzisiaj ? Nie wleźliście sobie za skórę? - tata spojrzał na mnie oraz na drzwi
Na początku nie rozumiałam dlaczego mówiąc do mnie patrzy się równocześnie na mnie i na drzwi. Zdecydowałam się obrócić i zobaczyłam oczywiście Sykesa stojącego w drzwiach.  Teraz już rozumiem.
- Było nawet spoko, fakt, były małe komplikacje,  ale nie było tak źle,  prawda Emily? - brunet popatrzył na mnie i widziałam w jego oczach ukrywaną złość.
- No to mam przejebane - pomyślałam
- Tak, nie było źle - odpowiedziałam z niechęcią
- To cieszę się - powiedział Will
Ruszyłam w stronę pokoju i zamknęłam się w nim na wszelki wypadek, gdyby Sykes chciał mnie odwiedzić. Weszłam na laptopa, oglądnełam ulubiony serial. Położyłam się na łóżku i poczułam, że to czas porozmawiać z rodzicami.

Z perspektywy Nathana

Gdy Emily trzasła mi przed nosem drzwiami od auta, zagotowało się we mnie. Miałem nadzieję, że to co jej powiedziałem przed szkołą, da jej do myślenia, jak widać nie do końca mi się to udało, ale ja tak łatwo nie odpuszczę. Ta dziewczyna może jest zadziorna i ładna, ale tak łatwo jej ze mną nie pójdzie. Zaparkowałem auto w garażu i wszedłem do domu. Usłyszałem tylko rozbijające się naczynie. Natychmiast wparowałem do miejsca huku. Kiedy zobaczyłem co tam się stało, ręce mi opadły. Chłopaki urządzili sobie bitwę na jedzenie.
- Czy ja was kurwa nie mogę zostawić na godzinę samych? Małe dzieci normalnie! - powiedziałem
- Uuuu, ktoś tu ma chyba zły dzień, czyżby Nathanek się zakochał ? - odpowiedział Tom śmiejąc się z resztą
- Nie -  zmroziłem Toma wzrokiem i zpoważniałem
- Co się dzieje? - zapytał zaciekawiony Max
- Jest problem i to nie mały - odpowiedziałem poważnie
_________________________________________________________________________________

Mamy nadzieję, że ten rozdział was zaciekawił mocno, dlatego zachęcamy do wyrażania waszych opinii w komentarzach i oczywiście zachęcamy do dalszego śledzenia bloga!
Mamy również ważna informację; z związku z tym, że są wakacje, jedna z adymistratorek bloga, wyjeżdza na wakacje, dlatego rozdziały będą dodawane co 4-5 dni ;) Oczywiście po jej przyjeździe będą pojawiały się częściej :)
Pozdrawiamy! 
J & J

6 komentarzy:

  1. Już czekam na kolejny 😙 super ✌

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog ;) czekam na nn i pozdrawiam sedecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale czad !!!!! kiedy następny ? Juz nie moge sie doczekać !! Mam nadzieje że juz nie dlugo :) pozdrawiam i zycze weny =D

    OdpowiedzUsuń
  6. 46 yrs old Software Consultant Salmon Whitten, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like "Corrina, Corrina" and Beekeeping. Took a trip to Historic Centre of Salvador de Bahia and drives a Sportage. kliknij tu teraz

    OdpowiedzUsuń