- I co? Podejdziesz do tego kolesia i dasz mu kulką w łeb? Emily Cię znienawidzi! - zacząłęm
-I koleś straci życie
-Tylko to Cię obchodzi?
-Wiesz, że lubię męczyć ludzi
-Ale nie zabijać
-Co za różnica?
-Taka że koleś jest niewinny a ty z pistoletem chcesz wylecieć
-Jay, nie rozśmieszaj mnie, niewinnych ludzi nawet nie tykam, ale tych drugich, lubię męczyć i odpłacać im ból lub krzywdę za innych, do grzecznych to ja zdecydowanie nie należę i lubię narozrabiać
-Ale ten koleś nic nie zrobił
-Na razie, poza tym nie broń go tak,
-Tylko nie rób tak żeby ona widziała na własne oczy jakimi jesteśmy potworami, oszczędź jej tego - powiedziałem po czym brunet rzucił mi broń, a sam schował swoją do spodni
-Nie pierdol tylko podaj mi kluczyki
-Sam sobie je weź, nie jestem twoją służącą
-Jedziesz ze mną? Czy będziesz tak stał i pieprzył jakieś baśnie?
-Oczywiście, że jadę - Nathan uśmiechnął się z zadowoleniem i ruszył do garażu
-Tylko zastanów się sto razy zanim pozbawisz kolesia życia- powiedziałem otwierając drzwi od czarnego Porsche.
-Spokojnie, w galerii chłopaczek jest bezpieczny, ale jeżeli tknie Em, ma przejebane
-Co Ci tak na niej zależy?
-Obiecałem coś Willowi, a wiesz, że ja zawsze w tych kwestiach dotrzymuję słowa - powiedział po czym wyruszył z garażu z piskiem opon
Dojechaliśmy do galerii, odnaleźliśmy Emily i niezauważeni zajeliśmy miejsce tuż za nią, lecz zasłaniał nas dupny kwiatek. Tym lepiej dla nas.
-Idzie - powiedział Nathan wskazując na idącego kolesia
-Co robimy?
-Na razie nic, słuchamy
***
-Cześć - powiedział mężczyzna podchodzący do Emily
-Hej
-Co tam u ciebie?
-W porządku a u ciebie?
-Dobrze, słuchaj, chciałem Cię przeprosić za tamto, wiem, że zachowywałem się jak dupek, ale byłem pijany, a u mnie to zawsze się źle kończy, z resztą sama to też wiesz - dziewczyna lekko uśmiechnęła się w odpowiedzi - w ramach przeprosin chcę Ci to dać - wyjął z kieszeni białe, ozdobione kokardą pudełeczko
-Co to jest? - zapytała zdziwiona Em
-Otwórz a się dowiesz
Otworzyła pudełeczko i jej mina wyrażała ogromne zdziwienie. Tym upominkiem była cieniutka, złota bransoletka z literką E
-Czy ty chcesz mnie przekupić?
-Jasne, że nie! Ta bransoletka to przeprosimy i jeżeli ją teraz przyjmiesz to znaczy że mi wybaczasz
Emily przez dłuższą chwilę patrzyła się podejrzliwe raz to na Ryana raz na bransoletkę. Po dłuższym zastanowieniu wydusiła z siebie
-W takim razie będę ją nosić z uśmiechem
-Kill me, please - powiedział Nathan znudzony i zarazem zażenowany odpowiedzią Emily zsuwając się po fotelu
-Przepraszam, zaraz przyjdę -powiedziała
-Gdzie ona idzie? - zacząłem się rozglądać
-Śledzicie mnie? - obaj w ułamku sekundy wstaliśmy słysząc za sobą głos dziewczyny
-Być może - odpowiedział Nathan z satysfakcją
-Jeżeli myślicie że będziecie mnie kontrolować jak małolatę to się mylicie, dlatego wsiadajcie w swój odpierdolony samochód i spieprzajcie stąd
-łohoho jaka groźna, ale chyba zapomniałaś o czymś, ja tu rządzę i ty mi nie będziesz rozkazywać, prędzej ja tobie i w tym momencie informuję Cię, że jedziesz do domu - Nathan wyszczerzył się chamsko i przerzucił Emily przez ramię - pomachaj koledze - wskazał na zdezorientowanego chłopaka na co dostał dosyć mocno w tył głowy od dziewczyny
-Oj Nathan, buntownik nam rośnie - spojrzałem na więźnia kumpla i myślałem że posikam się ze śmiechu widząc jej wyraz twarzy, wyglądała jakby miała ochotę wydrapać nam oczy a całość dopełniały spuszczone ku dołu włosy
***
-A do szkoły pozwolicie mi chodzić? Bo już nie wiem, czy to mi wolno -zapytała trzaskając drzwiami wejściowymi
- Mówiłam wam kiedyś, że was nienawidzę? -
- Z dwa, trzy razy
-Powtórzę czwarty, NIENAWIDZĘ WAS
-A co jeśli my Cię lubimy? - zapytałem
Brunetka pokręciła oczami i poszła do siebie
-Bądź gotowa na 20:30, jedziemy na wyścigi!- krzyknął Nathan
-Ty to jednak lubisz ją denerwować - zaśmiałem się
-A tej co? - zapytał Tom który właśnie wszedł do salonu
-Dziewczynka nie mogła poznać nowego kolegi i ma humorki
-Nie zapominajmy że dostałeś od niej w łeb - podkreśliłem
-Tu ma u mnie plus, któraś dziewczyna w końcu zamiast włazić Ci do sypialni jebła ci solidnie, szkoda że w głowę, bardziej by bolało gdzieś indziej
-Jej strata
- I twoje szczęście - dodał Parker
-Jaka trasa na dzisiejsze wyścigi?
-Dystans 3 km, droga kręta momentami prowadzi obok torów kolejowych, jeżeli chodzi o gliny to do końca wyścigów są przekupione, więc to mamy z głowy, dzisiaj ścigasz się z jakimś kolesiem który przyjechał z Manchesteru i podobno był najlepszy w swoich stronach, jeżeli przegrasz, oddajesz auto, resztę zasad znasz, ja, Max i Siva będziemy robić swoje jak ty będziesz się ścigał, musisz odwrócić uwagę innych, Jay z Em i Kels będą na was patrzeć z budynku przy stacji, właściwie Jay ma podwójną robotę, kontroluje wyścig i podaje nam położenie naszego celu
-Okej, jakie auto przypadło mi dzisiaj?
- Ferrari F12berlinetta, sprawdziłem wszystko, możesz się ścigać
- W ile się rozpędza?
- Do 100 km/h w 3,1 s
-Nieźle - wtrącił się Jay
-Biorę - powiedział Nathan łapiąc kluczyki rzucone prze Toma
-Mamy jeszcze czas, zamawiamy coś?
-Nie mamy wyboru, złośnik pewnie nic nam nie zrobi więc jesteśmy zdani na pizzę
-Czyli bierzemy tą co zawsze, złośnik coś dostanie?
-Niech na nią zasłuży - powiedział Sykes i wszyscy biegiem ruszyli do jej pokoju
***
-Emily! Chcesz pizzę? - zapytał Tom na czele stając na moment z resztą
-Może być, przynajmniej nie muszę nic gotować - powiedziała obojętnie przeglądając coś w laptopie
-O nie koleżanko! Za takie fochy musisz sobie na nią zasłużyć! - zbulwersował się Parker
-Że co? - Emily nagle spoważniała
-Łaskotki time? - powiedział Nathan szeptem patrząc się na nas
-Żebyś wiedział - wszyscy popatrzyli na zdezorientowaną dziewczynę zadowolenie przymrużając oczy
-Mam uciekać? - zapytała
-Na nią! - krzyknąłem na co wszyscy rzuciliśmy się na ofiarę łaskotając ją z każdej możliwej strony
-Co?! Ej.. Chło..chłop..chłopaki.. bła..błagam... prze.. przestańcie... ni..nie...wytrzymam...chłop..chłopaki... nie ch..chcę tej.. piz...pizzy...błagam - wyjąkiwała Em przez śmiech i równocześnie próbując nas powstrzymać
-Nie chcesz?! Pożałujesz! - wykrzyczał Tom jeszcze bardziej torturując dzisiejszą ofiarę
Przez dłuższy czas męczyliśmy brunetkę, która miała z każdą chwilą coraz mniej sił na jakąkolwiek obronę czy krzyk
-STOP! Odsunąć się od niej! Nathan na dół, Jay do siebie a Tom do pokoju Sivy! ALE JUŻ! - wydała rozkaz Kelsey która właśnie wkroczyła do miejsca naszej zbrodni, wszyscy słysząc jej groźny to, zrobiliśmy wszystko co kazała. Jedynie ja, zatrzymałem się koło drzwi i postanowiłem podsłuchiwać ich rozmowę
***
-Jak ty to zrobiłaś? - zapytała zachwycona
-Kilka miesięcy praktyki kochana, na nich trzeba mieć sposób, czytaj, na każdego coś mam więc słuchają się mnie jak dzieci
-Podziw! Musisz mnie tego nauczyć! Szczególnie sposobu na takiego jednego debila
-Chyba wiem o kim mówisz - zaśmiała się lekko
-Potrzebuję sposób od zaraz, mów wszystko
-Poczekaj - brunetka nie zdążyła nawet zapytać się o powód, gdyż Kelsey momentalnie znalazła się przed drzwiami
-Chciałeś coś? Nie możesz trafić do pokoju czy czegoś potrzebujesz? Podejrzewam że nie dlatego w podskokach spieprzaj do siebie - powiedziała dumnie
-Co? Jak? Jak ona.. Nielogiczne... - powtarzałem idąc do siebie
-Logiczne!- krzyknęła
-Dlatego nie mam dziewczyny...
***
-Emily! Rusz się! - powtarzał Nathan kręcąc się koło schodów
-Jezu! Przecież idę! - kiedy naszym oczom ukazała się Emily, zabrakło nam słów, była ubrana w obcisłą czarną sukienkę narzuconą czarną ramoneską i czarne szpilki, całość wypełniona złotymi dodatkami
-Nie za wyzywająco? - powiedział Nathan, jako jedyny nie zadowolony z jej wyglądu
-A może tak, Emily ładnie wyglądasz? Z resztą tobie zawsze wszystko nie pasuje - wszyscy wybuchli śmiechem
***
-To tutaj? - zapytała wysiadając z auta
-Dziewczyny, auta, muzyka, więc chyba tutaj - zażartowałem
-Jay, Kels, Em - wiecie gdzie iść - powiedział Max
-Bedę Ci mówił wszystko prze CB radio, spróbujcie nie stracić go z pola widzenia, sprawdźcie czy wszystko działa
-Działa, z resztą Jay, nie panikuj, dla nas to pestka, nawet bez broni byłoby po nim
-Nie panikuje, upewniam się
-Żeby
-Idźcie już
Emily oczywiście nie w temacie stawiała się, bo nie byłaby sobą gdyby tego nie zrobiła, ale muszę przyznać że coś chyba nabrała siły i poznała nowe chwyty ale dla mnie to i tak za mało, każdy z nas jest od niej silniejszy. Doszliśmy na najwyższe piętro
-Teraz się dowiem o co chodzi? - zapytał złośnik tupiąc nogą
-Widzisz tamte dwa auta?
-Widzę i co w związku z tym?
-W tym czarnym siedzi Nathan, w czerwonym jego przeciwnik
-Tylko tyle?
-Dla ciebie tak
-Jak to dla mnie?
-Normalnie
-Mógłbyś bardziej wytłumaczyć
-Są pewne rzeczy o których nie powinnaś wiedzieć
-Debile!
-Em, Jay ma rację, nie powinnaś o kilku rzeczach wiedzieć, tak będzie dla ciebie najlepiej, zrozum - pocieszyła dziewczynę Kelsey
-Tylko, że ty zawsze wszystko wiesz, twój chłopak zawsze stanie w twojej obronie, a ja? Czuję się jak więzień w waszym domu, nie wiesz jak to jest, z rodzicami gadam dwa, trzy razy w tygodniu, to jest okropne
-Ej przestań, może ten dom w końcu stanie się twoim prawdziwym domem i poczujesz się w nim swobodnie
-Co masz na myśli?
-Nie ważne, ważne jest to że w przyszłym tygodniu zamieszkam z wami! - powiedziała próbując zamknąć poprzedni temat
-Jezu! Ale fajnie! Przynajmniej będę się miała do kogoś odezwać!
Dziewczyny zaczęły zachwycać się przeprowadzką blondynki, właściwie nie słuchałem ich, jeżeli chodzi o to, nie jestem za tym, żeby były dwie dziewczyny z nami w domu. Ale to dziewczyna mojego przyjaciela więc nie wypowiadam się w tej kwesti.
-Na początku daj mu poczuć że wygrywa, jednak potem pokaż na co Cię stać, nie przeciążaj auta, dopiero co je odpicowałem, jeżeli je spieprzysz ty naprawiasz - powiedziałem przez CB radiodo Nathana
-Wyluzuj, wiem co robić, jeżeli chodzi o to to jestem od ciebie lepszy i wiesz o tym doskonale
-Chciałbyś
-Dobra, rób swoje - szybko wyłączyłem się i stanąłem w miejscu gdzie był najlepszy widok, zacząłem kontrolować ruchy Nathana, dopóki Tom mi nie przeszkodził
-Jay! Do cholery jasnej!
-Co się dzieje?!
-Gdzie jest kurwa Siva?! - szybko rozglądnąłem się po uliczkach i dostrzegłem tego palanta katującego Sivę!
-Druga przecznica Monster Street,u samego końca, bierz Maxa i biegnijcie tam, Sivę biją dwaj kolesie, dacie sobie z nimi radę, szybko!
-Jay! Kurwa! Patrz! - wykrzyczała Em
_________________________________________________________________________________
Cześć wszystkim! Akcja się rozkręca :) Mamy szczerą nadzieję że rozdział przypadnie wam do gustu, piszcie czego się spodziewacie, chętnie weźmiemy to pod uwagę :) Przepraszamy (znowu) że dodajemy tak późno, ale każdy rozdział wymaga kilka korekt, cały czas zmienamy przebieg i wychodzi tak że tracimy poczucie czasu :/ + mamy trochę dużo nauki :/ Trzymajcie się!
J & J
rozkręca sie :)
OdpowiedzUsuń:O Jezus Maria! Ile emocji <3 CO będzie dalej? JUŻ nie mogę się doczekać! / maja
OdpowiedzUsuńBoże, co za zgred z tego Sykesa!
OdpowiedzUsuń