-Emily, nie panikuj
-Nie panikuje
-Czyżby? Ja jednak myślę inaczej, od dłuższego czasu chodzisz poddenerwowana, z nikim nie rozmawiasz, tylko zaszywasz się w pokoju, nie poznaję Cię, dopiero musiałem Cię mocno wkurzyć żebyś ożyła, ale po kilkunastu minutach wróciłaś do tego samego stanu. Emily? Co z tobą? Wiem, że nie przepadamy za sobą, ale ja potrafię zauważyć, że inaczej się zachowujesz. Ja wiem, że boisz się matury, obawiasz się że nie zdasz, wiem bo sam to miałem, może to dziwne, ale też bałem się tych egzaminów, chciałem je dobrze zdać, żeby mieć jakąś "rezerwę" na życie, w razie czego, ale ty nie masz się czego bać, to nie jest takie straszne, rozumiesz? Przez ten cały czas uczyłaś się i w domu praktycznie nie istniałaś, uczyłaś się i ja wiem, że zdasz to najlepiej jak potrafisz, jesteś mądrą i ambitną osobą, nie mam wątpliwości co do ciebie. Ja po prostu wiem, że pójdzie Ci genialnie. Uczyłaś się w końcu po coś. Wiem, że ty to umiesz i ty też o tym wiesz. Tylko stres wyżera Cię od środka, i brakuje Ci w tym momencie wiary w Siebie. Ale wiesz co? Ja w Ciebie wierzę. Tak, wierzę, dobrze słyszysz. Więc weź teraz głęboki wdech i powiedz sobie, że DASZ RADĘ. Będziesz najlepsza. Nie bój się, zdasz to, tylko nabierz pewności Siebie.
Przez ten cały czas nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu. Wsłuchiwałam się dokładnie w każde słowo. Nie dochodziło do mnie, że to wszystko wypływa z jego ust, nie mogłam w to uwierzyć, ale jednak dzięki niemu, uwierzyłam w siebie i nabrałam tej cholernej pewności siebie. Teraz już wiedziałam, że dam radę. Potrzebowałam takiej rozmowy, ale nigdy bym nie przypuszczała, że będzie to mówił Nathan.
-Dziękuję - popatrzyłam mu głęboko w oczy i czule go przytuliłam
-W końcu od czego ma się brata - lekko się zaśmiał, ale tym razem tak inaczej, trudno to wytłumaczyć, zrobił to tak jakby nie chamsko, tak mile, nigdy wcześniej nie widziałam takiego uśmiechu na jego twarzy, i szczerze mówiąc, musi uśmiechać się tak częściej, bo polubiłam ten uśmiech
-A teraz leć bo się spóźnisz
Dopiero wtedy doszło do mnie, że cały ten czas dalej go przytulałam. Szybko się oderwałam i lekko się zarumieniłam, co oczywiście brunet musiał zauważyć i szczerze się zaśmiał. Stanęłam przed drzwiami, wzięłam głęboki oddech, uwierzyłam w siebie i weszłam do budynku. Dasz radę.
**** kilka godzin później ****
Nie mam pojęcia czym się tak stresowałam, to było mega proste. Nie wiem czy to zasługa mojej nauki czy rzeczywiście test był tak banalny. Przynajmniej dla mnie i Rose, niektórzy wychodzili z sali z miną trupa. Podejrzewam, że im chyba tak dobrze nie poszło. Postanowiłam nie panikować tak, przynajmniej przy testach pisemnych... Przy drugiej części znając siebie panika wróci. No ale, byleby do końca tygodnia. Potem może się dziać co chce.
- Emily, jak to zrobiłaś? - zapytała Rose
-Co?
-Byłaś taka opanowana, a jeszcze dzień wcześniej srałaś w majtki ze stresu
-Dzisiaj rano było niewiele lepiej, uwierz - zaśmiałam się
-Nie bardzo rozumiem - Rose skrzywiła się
-Nie uwierzysz, ale Nathan dodał mi wiary w siebie
-Słucham? Przecież ty cały czas mówisz jak go nie znosisz i marzysz o tym żeby uwolnić się od niego a teraz on odwala takie coś? Chyba sobie żartujesz
- ale ja serio mówię, czekaj ktoś do mnie dzwoni
***
-Halo?
-Emily?
-Tak - powiedziałam niepewnie - a kto mówi?
-Ryan, pamiętasz mnie?
Ryan Ryan Ryan coś mi się kojarzy...
- Ty pracujesz w naleśnikarni?
-Yyy noo tak - zaśmiał się - robisz coś dzisiaj?
- Właściwie to tak bo mam teraz maturę i każdą chwilę poświęcam nauce a co?
-Chciałabym się z tobą spotkać i przeprosić za swoje poprzednie zachowanie, dasz się namówić na małe spotkanie w ten weekend?
-Jasne, czemu nie
-Okej, to może sobota o 14 w galerii?
-może być
-to do zobaczenia
-pa
***
- Kto to był?
-Mówiłam Ci o Ryanie?
-Nie - powiedziała Rose podejrzliwie
-No to szykuj się na historię, tylko napisze do Nathana że wracamy na nogach żeby nie było
-okej
Przez całą drogę opowiadałam przyjaciółce o poznaniu Ryana, w sumie nie trwało to długo bo do domu Rose jest z 6 min drogi, co do chłopaka to na razie podchodzę do tego z dystansem, na imprezie trochę mnie do siebie zniechęcił, ale potrafię to zrozumieć bo był pijany, nie chcę być też taka ufna co do nowych osób, ale chcę go poznać bo może się okazać fajny. Czas pokaże. W drodze powrotnej wybrałam się po kawę do Starbucksa i ruszyłam do domu.
____________________________________________
Cześć wszystkim :) Na prawdę mega przepraszamy za tak długą nieobecność, ale miałyśmy trochę dłuższy problem ze sprzętem, ale teraz wracamy ze zdwojoną weną, w najbliższych kilkunastu rozdziałach akacja się rozwinie :) I oczywiście w najbliższym wolnym czasie bierzemy się za rozdziały! :) Komentujcie xx
Miłej nocy :)
J&J

Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNo myślałam ze się nie doczekam...rozdział super czekam na nn :) :*
OdpowiedzUsuń