Z perspektywy Emily
Totalnie zapomniałam o spotkaniu z Ryanem! Rozmawiałam z rodzicami na Skype i straciłam poczucie czasu. Wyparowałam z pokoju w sekundzie, przebierając się po drodze. Miałam nadzieję, że ktoś mnie podrzuci ale jak usłyszałam że Nathan jest w domu, wzięłam taksówkę. Lubię czasami z nim spędzać czas, bo potrafi być na prawdę spoko, momentami, MOMENTAMI, ale na ogół wkurza mnie jak nikt inny. Najczęściej jest zapatrzonym w siebie dupkiem. Dzisiaj był chyba wkurzony, ale zdenerwowanie mnie, zdecydowanie poprawiło mu humor. Miałam rację, to potwór, normalną osobę by złość innych nie poprawiła humoru, ale on nie jest normalny. Można uznać że go nienawidzę. Spotkałam się z Ryanem, miał on ubrane okulary lustrzanki w których dostrzegłam siedzących za mną Jaya i Nathana. Tak się bawicie? No okej! Miałam chęć podrażnić ich trochę i zachowywać się tak miło, że ich zemdli, szczególnie tego głupka na czele. Jednak mój towarzysz w pewnym sensie wszystko popsuł, dał mi prześliczny prezent, jak go zobaczyłam nie wiedziałam co powiedzieć. Nathan chyba nie myślał, że nie usłyszę za sobą tego "kill me, please". Ryan też go zauważył kątem oka, dlatego ujawniłam tym dupkom, że wiem, że u są. Na moje nieszczęście ten palant, jak gdyby niby nic zarzucił mnie przez ramię! Czyżby zazdrość mu walnęła do głowy? Jeżeli go to wkurza, chętnie się w to pobawię i on nawet nie wie jaką mi to radość przyniesie. Tym razem ja pobawię się w potwora. Nawet cudownie się składa że dzisiaj są te wyścigi. Pożałujesz tego Sykes i za te łaskotki również się kiedyś zemszczę.
***
***
-Emily! Rusz się! - wykrzykiwał nie kto inny jak Nathan
-Jezu! Przecież idę! - powiedziałam schodząc po schodach i poprawiając sukienkę
Gdy zeszłam na dół wzrok wszystkich wylądował na mnie. Mierzyli mnie od góry do dołu z kilka razy. Widać mój wygląd przypadł im do gustu, przynajmniej większości.
-Nie za wyzywająco? - zapytał z niezadowoleniem Nath
-A może tak Emily ładnie wyglądasz? Z resztą, tobie zawsze wszystko nie pasuje - miałam szczerą ochotę sprowokować go do kłótni, ale reszta wybuchła śmiechem widząc naszą wymianę zdań, więc nic z tego.
Byliśmy już na miejscu, sam widok lasek kręcących dupami przed jakimiś kolesiami, zniechęcał mnie, ale zależało mi na tym, aby powkurzać Nathana właśnie takim zachowaniem , nie po to siedziałam godzinę przed lustrem. Zaraz po wyjściu z auta chłopaki zaczęli rozmawiać o jakimś planie, informowaniu o położeniu kogoś. Co oni znowu kombinują?! Napad? Kradzież? Gwałt? Oni nie zdają sobie sprawy, że za takie coś czekałaby ich kara? Emily, głupku, to są NIELEGALNE wyścigi, jeżeli ktoś ich wkopie, sam sobie wyrządzi krzywdę.. Logiczne. Dla tych debili to idealna okazja, aby coś przeskrobać. Tak szczerze, to nawet mnie to przeraża, Jay znika prawie codziennie i wraca wieczorem, Nathan cały czas gada przez telefon, Siva, przesiaduje u Naree, Max, Max? Właściwie nie wiem co robi, kiedy wracam mogę pogadać właściwie tylko z Tomem i Kels która teraz ( chwała Bogu) przeprowadzi się do nas! W końcu, nie będę jedyną dziewczyną tam. Ostatnio wpadłam na pomysł żeby zapisać się na zajęcia z samoobrony, noo i właściwie tak zrobiłam, na 6 lekcji. Nawet już ćwiczyłam kilka chwytów z Internetu, ale niektóre są tak tępo wytłumaczone, że jednak wolę iść na te lekcje, wie o nich tylko Rose. Po szkole w czwartki będziemy na nie chodzić razem, przydadzą się nam, byłyśmy zawsze najlepsze z wf więc a tymi zajęciami nie powinno być problemów. Chłopaki się o tym nie dowiedzą, bo powiedziałam, że mamy w te dni przedłużone lekcje, więc tu jestem spokojna. Kiedy Jay wypchał mnie na górę jakiejś budowli, domagałam się wyjaśnień
-Teraz się dowiem o co chodzi? - zapytałam tupiąc nogą
Jay pokręcił oczami i wskazał coś za oknem
-Widzisz tamte dwa auta? - zapytał
-Widzę i co w związku z tym?
-W tym czarnym siedzi Nathan, w czerwonym jego przeciwnik - powiedział znudzony
-Tylko tyle?
-Dla Ciebie tak
-Jak to dla mnie?
-Normalnie - odpowiedział obojętnie
Popatrzyłam na Kelsey, patrzyła na niego zabijającym wzrokiem, teraz jestem pewna, że tylko ja nie wiem o tym co się tu dzieje
-Mógłbyś może bardziej wytłumaczyć?
-Są pewne rzeczy o których nie powinnaś wiedzieć - odpowiedział wymijająco
-Debile! - nie wytrzymałam usiadłam jak najdalej od niego, lubię go, ale zaczyna mi działać na nerwy!
Em - Kels usiadła obok mnie - Jay ma rację, nie powinnaś o kilku rzeczach wiedzieć, tak będzie dla Ciebie lepiej, zrozum
-Tylko, że ty zawsze wszystko wiesz, twój chłopak zawsze stanie w twojej obronie, a ja? Czuję się jak więzień w waszym domu, nie wiesz jak to jest, z rodzicami gadam z dwa, trzy razy w tygodniu, to jest okropne
-Ej, przestań, może ten dom stanie się kiedyś stanie się w końcu twoim prawdziwym domem i poczujesz się w nim swobodnie
-Co masz na myśli? - zdziwiłam się
- Nie ważne, ważne jest, to że w przyszłym tygodniu zamieszkam z wami! - kiedy to usłyszałam miałam ochotę zacząć skakać ze szczęścia
-Jezu! Ale fajnie! w końcu będę miała się do kogo odezwać! - zaczęłam przytulać dziewczynę
-Ej! Emily! Bo mnie udusisz! - zaczęła się śmiać
-Przepraszam, ale w końcu nie będę sama w tym domu, będę miała z kim normalnie pogadać a nie się kłócić, nawet nie wiesz jak się cieszę! Mieszkanie z piątką chłopaków to piekło! Oni są WIECZNIE głodni - wybuchnęłyśmy śmiechem
-My już ich tam ustawimy, szczególnie tego jednego
-Już Cię kocham - powiedziałam i zaczęłam się śmiać
Rozmawiałyśmy tak jeszcze przez chwilę, korzystając z okazji, że Jay nie zwracał na nas uwagi, postanowiłyśmy popatrzeć na Nathana, przyznam, że te wyścigi są nawet ciekawe. W pewnym momencie dojrzałam czerwone auto wjeżdzające na drogę prowadzącą prosto na tory, a za nim zobaczyłam Nathana, który oczywiście wyrównał do przeciwnika. Pewnie zmienili trasę, z resztą co za różnica...
-Jak myślisz kto wygra? - zapytała zaciekawiona blondynka
-Ciebie to serio kręci ?- zapytałam rozglądając się w inne strony, udając niezainteresowaną
-Tak właściwie to tak, ciebie też, ale jeszcze o tym nie wiesz - oj chyba wiem, pomyślałam- ale jak sądzisz kto wygra?
-Nie wiem, fajnie by było jakby Nathan przegrał - uśmiechnęłam się
-Ty go serio nie lubisz - powiedziała z uśmiechem na twarzy Kels
Rozejrzałam się po okolicy zza okna, nic ciekawego, drzewa, auta, dziewczyny, drogi, tory, pociąg. CHWILA! Pociąg! Szybko namierzyłam wzrokiem Nathana i zorientowałam się, że jadą oni prosto na niego!
-Jay! Kurwa! Patrz! - wykrzyczałam wskazując na nich!
-CO?! - przybiegł od razu
-Patrz! Jadą prosto na jadący pociąg! - wykrzyczałam zaczynając coraz bardziej się stresować - zatrzymaj go czy coś! Szybko!
-Jak?! Nie mogę! Blokada nic nie da! Nathan kurwa! Jeszcze CB radio wyłączył! Co on odpierdala?! - zaczął wykrzykiwać zdenerwowany tak samo jak ja loczek
-Nathan! Przecież nie zdążysz! Zabijesz się! A ja tego nie wytrzymam! Nathan! Cholera! zatrzymaj się! - wykrzykiwałam w myślach ściskając wszystko co miałam pod ręką, na prawdę nie wiem co się ze mną działo, drgałam patrząc jak zbliżają się do jadącego pociągu, nie zwracałam uwagi na to co Jay wykrzykuje lub gdzieś dzwoni, przez ten cały czas patrzyłam się na TO AUTO. Samochód Nathana. Cholernie się bałam, że mu się coś stanie. To jest nie możliwe, że im się uda przejechać na czas! Błagam, zatrzymaj się, Nathan, proszę Cię, zwariuję jeżeli Ci się coś stanie. PROSZĘ. Auta jechały łeb w łeb. Z każdą sekundą zbliżali się coraz bardziej do jadącego pociągu. Dzieliło ich kilka set metrów. To być może ostatnie chwile życia jednego z nich . Albo obu. Te decydujące chwile były coraz bliżej. Z każdą sekundą zbliżał się ten jeden moment. Jeden moment, ale tak ważny. 100 metrów. 50 metrów. 30 metrów. 10 metrów. STOP. Świat jakby się zatrzymał. Auta jechały w powietrzu, z niesamowitą wcześniej rozpędzoną prędkością. Wpatrywałam się dokładnie w to jedno auto, ważne auto. Wszystko wokół nie istniało, tylko on i jego samochód. Trzęsłam się ze strachu niesamowicie. Jakby ktoś nade mną panował. Skupiałam się ciągle na tym jednym punkcie, rzejeżdzało ono tuż przed maską pociągu. Miałam wrażenie jakby ta chwila trwała wieki. Dzieliło ich pół metra. PÓŁ METRA. Niesamowite. STAŁO SIĘ, Nathan w ostatnim, na prawdę ostatnim momencie, uciekł sprzed jadącego pociągu. Pół metra w tył i byłoby po nim. NIESAMOWITE. Moje serce stanęło. Auto Nathana powróciło na ziemię. Ulżyło mi niesamowicie. Teraz Sykes, chyba ja Cię zabiję. Szybko wyszłam z budynku i rozglądnęłam się . Z auta wysiadł wielmożny brunet i jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się do mnie. Nooo nie, teraz to Ci chyba oczy wydrapię
-Co ty sobie wyobrażasz?! - pchnęłam bruneta na ścianę
-O co ci chodzi? Przecież wygrałem - zapytał z zdezorientowanym uśmieszkiem
-Czy ciebie do końca pojebało?! Wjeżdzać na tą trasę?! POJEBAŁO CIĘ?! Ty wiesz co ja tam na górze przeżywałam?! Myślałam, że zejdę ze strachu! Myślałam, że się tam zabijesz! Nathan do cholery jasnej! Nie rób tak więcej! Nie przeżyłabym tego gdyby coś Ci się stało! Dupku! Nie pomyślałeś kurwa o tym?! Mogłbyś zainteresować się raz w życiu co inni myślą?! Czy dalej będziesz taki popierdolony?! Nienawidzę Cię! NIENAWIDZĘ! - na koniec, uderzyłam go solidnie w policzek i ruszyłam do auta, nawet nie zdążyłam do niego dojść, a ktoś wepchnął mnie do niego silą Po kilku sekundach do auta wpadł Max, Siva i Jay
-Po kolesiu ! - zatriumfował Max odpalając silnik i wyruszając do domu
-Słucham? - zapytałam
-Emily? Co ty tu robisz? - zapytał łysy zauważając mnie
-Siedzę jak widać
-Eee nooo to ten - George zaczął się zacinać, popatrzył się na Sivę błagalnym wzrokiem, dopiero teraz dostrzegłam że ma rozcięty łuk brwiowy i z nosa sączyła mu się krew
-Co ci się stało?!
-Yyy.. Wywaliłem się - powiedział speszony
-No chyba nie sądziłeś, że ci uwierzę
-Żyję, najważniejsze
-Wy serio jesteście nie z tego świata
-Ale żyjemy na tym co ty - zaśmiał się Jay
-Nieeee noo zwariuję - oparłam głowę o szybę - jesteście nie do zniesienia, na szczęście będę od was miała przerwę
-Że co?- zapytał Jay
-To co słyszałeś
-Wyjaśnij
-Dla ciebie będzie lepiej jeżeli będziesz niedoimformowany - uśmiechnęłam się chamsko
Potem właściwie nic się już nie działo. Ogarnęłam się, uzgodniłam wszystko z Rose i zdecydowałyśmy. Tak, to już pewne. Spakowałam połowę walizki ale byłam już trochę zmęczona, więc - jak wiadomo - poszłam spać, dokończę resztę pakowania jutro.
Rano obudziły mnie promienie słońca, zaspana wymacałam ręką parapet w celu odnalezienia telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, dochodziła już 11. CHOLERA! W pośpiechu zaczęłam kończyć się pakować i ogarnęłam siebie. Fuck fuck fuck, kosmetyczka. Gdzie ona jest, cholera, gdzie ona jest.? Przetrzepałam cały pokój,w końcu znalazłam zgubę. Z 30 razy sprawdziłam czy wszystko mam i zniosłam walizkę na dół. Stanęłam z nią w dobrze widocznym miejscu i odezwałam się
-Wyjeżdzam, zawiezie mnie ktoś na lotnisko?
_________________________________________________________________________________
Cześć wszystkim :) Mamy nadzieję, że się podoba :) Może nie należy do najwspanialszych i najdłuższych, ale uznałyśmy że na tym wątku zakończymy rozdział. Piszcie wrażenia, na prawdę chwiałybyśmy poznać wasze opinie, a jest ich mało. Widzimy, że dosyć dużo osób czyta tego bloga, ale brakuje nam waszej opinii o tym wszystkim, pomóżcie nam udoskonalić to opowiadanie :) Nawet nie wiecie jakie to ważne dla nas i dla bloga :) Dla Ciebie to tylko chwila a dla nas motywacja do dalszej pracy ;)
Buziaki xx
J & J