.

GRY

sobota, 24 października 2015

Rozdział 18


Z perspektywy Emily

Totalnie zapomniałam o spotkaniu z Ryanem! Rozmawiałam z rodzicami na Skype i straciłam poczucie czasu. Wyparowałam z pokoju w sekundzie, przebierając się po drodze. Miałam nadzieję, że ktoś mnie podrzuci ale jak usłyszałam że Nathan jest w domu, wzięłam taksówkę. Lubię czasami z nim spędzać czas, bo potrafi być na prawdę spoko, momentami, MOMENTAMI, ale na ogół wkurza mnie jak nikt inny. Najczęściej jest zapatrzonym w siebie dupkiem. Dzisiaj był chyba wkurzony, ale zdenerwowanie mnie, zdecydowanie poprawiło mu humor. Miałam rację, to potwór, normalną osobę by złość innych nie poprawiła humoru, ale on nie jest normalny. Można uznać że go nienawidzę. Spotkałam się z Ryanem, miał on ubrane okulary lustrzanki w których dostrzegłam siedzących za mną Jaya i Nathana. Tak się bawicie? No okej! Miałam chęć podrażnić ich trochę i zachowywać się tak miło, że ich zemdli, szczególnie tego głupka na czele. Jednak mój towarzysz w pewnym sensie wszystko popsuł, dał mi prześliczny prezent, jak go zobaczyłam nie wiedziałam co powiedzieć. Nathan chyba nie myślał, że nie usłyszę za sobą tego "kill me, please". Ryan też go zauważył kątem oka, dlatego ujawniłam tym dupkom, że wiem, że u są. Na moje nieszczęście ten palant, jak gdyby niby nic zarzucił mnie przez ramię! Czyżby zazdrość mu walnęła do głowy? Jeżeli go to wkurza, chętnie się w to pobawię i on nawet nie wie jaką mi to radość przyniesie. Tym razem ja pobawię się w potwora. Nawet cudownie się składa że dzisiaj są te wyścigi. Pożałujesz tego Sykes i za te łaskotki również się kiedyś zemszczę.

***
-Emily! Rusz się! - wykrzykiwał nie kto inny jak Nathan
-Jezu! Przecież idę! - powiedziałam schodząc po schodach i poprawiając sukienkę
Gdy zeszłam na dół wzrok wszystkich wylądował na mnie. Mierzyli mnie od góry do dołu z kilka razy. Widać mój wygląd przypadł im do gustu, przynajmniej większości. 
-Nie za wyzywająco? - zapytał z niezadowoleniem Nath
-A może tak Emily ładnie wyglądasz? Z resztą, tobie zawsze wszystko nie pasuje - miałam szczerą ochotę sprowokować go do kłótni, ale reszta wybuchła śmiechem widząc naszą wymianę zdań, więc nic z tego. 

Byliśmy już na miejscu, sam widok lasek kręcących dupami przed jakimiś kolesiami, zniechęcał mnie, ale zależało mi na tym, aby powkurzać Nathana właśnie takim zachowaniem , nie po to siedziałam godzinę przed lustrem. Zaraz po wyjściu z auta chłopaki zaczęli rozmawiać o jakimś planie, informowaniu o położeniu kogoś. Co oni znowu kombinują?! Napad? Kradzież? Gwałt? Oni nie zdają sobie  sprawy, że za takie coś czekałaby ich kara? Emily, głupku, to są NIELEGALNE wyścigi, jeżeli ktoś ich wkopie, sam sobie wyrządzi krzywdę.. Logiczne. Dla tych debili to idealna okazja, aby coś przeskrobać. Tak szczerze, to nawet mnie to przeraża, Jay znika prawie codziennie i wraca wieczorem, Nathan cały czas gada przez telefon, Siva, przesiaduje u Naree, Max, Max? Właściwie nie wiem co robi, kiedy wracam mogę pogadać właściwie tylko z Tomem i Kels która teraz ( chwała Bogu) przeprowadzi się do nas! W końcu, nie będę jedyną dziewczyną tam. Ostatnio wpadłam na pomysł żeby zapisać się na zajęcia z samoobrony, noo i właściwie tak zrobiłam, na 6 lekcji. Nawet już ćwiczyłam kilka chwytów z Internetu, ale niektóre są tak tępo wytłumaczone, że jednak wolę iść na te lekcje, wie o nich tylko Rose. Po szkole w czwartki będziemy na nie chodzić razem, przydadzą się nam, byłyśmy zawsze najlepsze z wf więc a tymi zajęciami nie powinno być problemów. Chłopaki się o tym nie dowiedzą, bo powiedziałam, że mamy w te dni przedłużone lekcje, więc tu jestem spokojna. Kiedy Jay wypchał mnie na górę jakiejś budowli, domagałam się wyjaśnień
-Teraz się dowiem o co chodzi? - zapytałam tupiąc nogą
Jay pokręcił oczami i wskazał coś za oknem
-Widzisz tamte dwa auta? - zapytał
-Widzę i co w związku z tym?
-W tym czarnym siedzi Nathan, w czerwonym jego przeciwnik - powiedział znudzony
-Tylko tyle?
-Dla Ciebie tak
-Jak to dla mnie? 
-Normalnie - odpowiedział obojętnie
Popatrzyłam na Kelsey, patrzyła na niego zabijającym wzrokiem, teraz jestem pewna, że tylko ja nie wiem o tym co się tu dzieje
-Mógłbyś może bardziej wytłumaczyć?
-Są pewne rzeczy o których nie powinnaś wiedzieć - odpowiedział wymijająco 
-Debile! - nie wytrzymałam usiadłam jak najdalej od niego, lubię go, ale zaczyna mi działać na nerwy!
Em - Kels usiadła obok mnie - Jay ma rację, nie powinnaś o kilku rzeczach wiedzieć, tak będzie dla Ciebie lepiej, zrozum
-Tylko, że ty zawsze wszystko wiesz, twój chłopak zawsze stanie w twojej obronie, a ja? Czuję się jak więzień w waszym domu, nie wiesz jak to jest, z rodzicami gadam z dwa, trzy razy w tygodniu, to jest okropne
-Ej, przestań, może ten dom stanie się kiedyś stanie się w końcu twoim prawdziwym domem  i poczujesz się w nim swobodnie 
-Co masz na myśli? - zdziwiłam się
- Nie ważne, ważne jest, to że w przyszłym tygodniu zamieszkam z wami! - kiedy to usłyszałam miałam ochotę zacząć skakać ze szczęścia
-Jezu! Ale fajnie! w końcu będę miała się do kogo odezwać! - zaczęłam przytulać dziewczynę
-Ej! Emily! Bo mnie udusisz! - zaczęła się śmiać
-Przepraszam, ale w końcu nie będę sama w tym domu, będę miała z kim normalnie pogadać a nie się kłócić, nawet nie wiesz jak się cieszę! Mieszkanie z piątką chłopaków to piekło! Oni są WIECZNIE głodni - wybuchnęłyśmy śmiechem 
-My już ich tam ustawimy, szczególnie tego jednego 
-Już Cię kocham - powiedziałam i zaczęłam się śmiać
Rozmawiałyśmy tak jeszcze przez chwilę, korzystając z okazji, że Jay nie zwracał na nas uwagi, postanowiłyśmy popatrzeć na Nathana, przyznam, że te wyścigi są nawet ciekawe. W pewnym momencie dojrzałam czerwone auto wjeżdzające na drogę prowadzącą prosto na tory, a za nim zobaczyłam Nathana, który oczywiście wyrównał do przeciwnika. Pewnie zmienili trasę, z resztą co za różnica...
-Jak myślisz kto wygra? - zapytała zaciekawiona blondynka 
-Ciebie to serio kręci ?- zapytałam rozglądając się w inne strony, udając niezainteresowaną 
-Tak właściwie to tak, ciebie też, ale jeszcze o tym nie wiesz - oj chyba wiem, pomyślałam- ale jak sądzisz kto wygra?
-Nie wiem, fajnie by było jakby Nathan przegrał - uśmiechnęłam się 
-Ty go serio  nie lubisz - powiedziała z uśmiechem na twarzy Kels
Rozejrzałam się po okolicy zza okna, nic ciekawego, drzewa, auta, dziewczyny, drogi, tory, pociąg. CHWILA! Pociąg! Szybko namierzyłam wzrokiem Nathana i zorientowałam się, że jadą oni prosto na  niego!
-Jay! Kurwa! Patrz! - wykrzyczałam wskazując na nich!
-CO?! - przybiegł od razu 
-Patrz! Jadą prosto na jadący pociąg! - wykrzyczałam zaczynając coraz bardziej się stresować - zatrzymaj go czy coś! Szybko!
-Jak?! Nie mogę! Blokada nic nie da! Nathan kurwa! Jeszcze CB radio wyłączył! Co on odpierdala?! - zaczął wykrzykiwać zdenerwowany tak samo jak ja loczek
-Nathan! Przecież nie zdążysz! Zabijesz się! A ja tego nie wytrzymam! Nathan! Cholera! zatrzymaj się! - wykrzykiwałam w myślach ściskając wszystko co miałam pod ręką, na prawdę nie wiem co się ze mną działo, drgałam patrząc jak zbliżają się do jadącego pociągu, nie zwracałam uwagi na to co Jay wykrzykuje lub gdzieś dzwoni, przez ten cały czas patrzyłam się na TO AUTO. Samochód Nathana. Cholernie się bałam, że mu się coś stanie. To jest nie możliwe, że im się uda przejechać na czas! Błagam, zatrzymaj się, Nathan, proszę Cię, zwariuję jeżeli Ci się coś stanie.  PROSZĘ. Auta jechały łeb w łeb. Z każdą sekundą zbliżali się coraz bardziej do jadącego pociągu. Dzieliło ich kilka set metrów. To być może ostatnie chwile życia jednego z nich . Albo obu. Te decydujące chwile były coraz bliżej. Z każdą sekundą zbliżał się ten jeden moment. Jeden moment, ale tak ważny. 100 metrów. 50 metrów. 30 metrów. 10 metrów. STOP. Świat jakby się zatrzymał. Auta jechały w powietrzu, z niesamowitą wcześniej rozpędzoną prędkością. Wpatrywałam się dokładnie w to jedno auto, ważne auto. Wszystko wokół nie istniało, tylko on i jego samochód. Trzęsłam się ze strachu niesamowicie. Jakby ktoś nade mną panował. Skupiałam się ciągle na tym jednym punkcie, rzejeżdzało ono tuż przed maską pociągu. Miałam wrażenie jakby ta chwila trwała wieki.  Dzieliło ich pół metra. PÓŁ METRA. Niesamowite. STAŁO SIĘ, Nathan w ostatnim, na prawdę ostatnim momencie, uciekł sprzed jadącego pociągu. Pół metra w tył i byłoby po nim. NIESAMOWITE. Moje serce stanęło. Auto Nathana powróciło na ziemię. Ulżyło mi niesamowicie. Teraz Sykes, chyba ja Cię zabiję. Szybko wyszłam z budynku i rozglądnęłam się . Z auta wysiadł wielmożny brunet i jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się do mnie. Nooo nie, teraz to Ci chyba oczy wydrapię
-Co ty sobie wyobrażasz?! - pchnęłam bruneta na ścianę
-O co ci chodzi? Przecież wygrałem - zapytał z zdezorientowanym uśmieszkiem 
-Czy ciebie do końca pojebało?! Wjeżdzać na tą trasę?! POJEBAŁO CIĘ?! Ty wiesz co ja tam na górze przeżywałam?! Myślałam, że zejdę ze strachu! Myślałam, że się tam zabijesz! Nathan do cholery jasnej! Nie rób tak więcej! Nie przeżyłabym tego gdyby coś Ci się stało! Dupku! Nie pomyślałeś kurwa o tym?! Mogłbyś zainteresować się  raz w życiu co inni myślą?! Czy dalej będziesz taki popierdolony?! Nienawidzę Cię! NIENAWIDZĘ! - na koniec, uderzyłam go solidnie w policzek i ruszyłam  do auta, nawet nie zdążyłam do niego dojść, a ktoś wepchnął mnie do niego silą Po kilku sekundach do auta wpadł Max, Siva i Jay
-Po kolesiu ! -  zatriumfował Max odpalając silnik i wyruszając do domu
-Słucham? - zapytałam
-Emily? Co ty tu robisz? - zapytał łysy zauważając mnie
-Siedzę jak widać 
-Eee nooo to ten - George zaczął się zacinać, popatrzył się na Sivę błagalnym wzrokiem, dopiero teraz dostrzegłam że ma rozcięty łuk brwiowy i z nosa sączyła mu się krew
-Co ci się stało?!
-Yyy.. Wywaliłem się - powiedział speszony
-No chyba nie sądziłeś, że ci uwierzę 
-Żyję, najważniejsze
-Wy serio jesteście nie z tego świata
-Ale żyjemy na tym co ty - zaśmiał się Jay
-Nieeee noo zwariuję - oparłam głowę o szybę - jesteście nie do zniesienia, na szczęście będę od was miała przerwę
-Że co?- zapytał Jay
-To co słyszałeś
-Wyjaśnij
-Dla ciebie będzie lepiej jeżeli będziesz niedoimformowany - uśmiechnęłam się chamsko

Potem właściwie nic się już nie działo. Ogarnęłam się, uzgodniłam wszystko z Rose i zdecydowałyśmy. Tak, to już pewne. Spakowałam połowę walizki ale byłam już trochę zmęczona, więc - jak wiadomo - poszłam spać, dokończę resztę pakowania jutro.

Rano obudziły mnie promienie słońca, zaspana wymacałam ręką parapet w celu odnalezienia telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, dochodziła już 11. CHOLERA! W pośpiechu zaczęłam kończyć się pakować i ogarnęłam siebie. Fuck fuck fuck, kosmetyczka. Gdzie ona jest, cholera, gdzie ona jest.? Przetrzepałam cały pokój,w końcu znalazłam zgubę. Z 30 razy sprawdziłam czy wszystko mam i zniosłam walizkę na dół. Stanęłam z nią w dobrze widocznym miejscu i odezwałam się
-Wyjeżdzam, zawiezie mnie ktoś na lotnisko?
_________________________________________________________________________________
Cześć wszystkim :) Mamy nadzieję, że się podoba :) Może nie należy do najwspanialszych i najdłuższych, ale uznałyśmy że na tym wątku zakończymy rozdział. Piszcie wrażenia, na prawdę chwiałybyśmy poznać wasze opinie, a jest ich mało. Widzimy, że dosyć dużo osób czyta tego bloga, ale brakuje nam waszej opinii o tym wszystkim, pomóżcie nam udoskonalić to opowiadanie :) Nawet nie wiecie jakie to ważne dla nas i dla bloga :) Dla Ciebie to tylko chwila a dla nas motywacja do dalszej pracy ;)
Buziaki xx
J & J



wtorek, 13 października 2015

Rozdział 17

-No chyba sobie żartujesz - powiedziałem kiedy zobaczyłem co chce zrobić. Nathan zaczął wstukiwać kod w sejfie z bronią.
- I co? Podejdziesz do tego kolesia i dasz mu kulką w łeb? Emily Cię  znienawidzi! - zacząłęm
-I koleś straci życie
-Tylko to Cię obchodzi?
-Wiesz, że lubię męczyć ludzi
-Ale nie zabijać
-Co za różnica?
-Taka że koleś jest niewinny a ty z pistoletem chcesz wylecieć
-Jay, nie rozśmieszaj mnie, niewinnych ludzi nawet nie tykam, ale tych drugich, lubię męczyć i odpłacać im ból lub krzywdę za innych, do grzecznych to ja zdecydowanie nie należę i lubię narozrabiać
-Ale ten koleś nic nie zrobił
-Na razie, poza tym nie broń go tak,
-Tylko nie rób tak żeby ona widziała na własne oczy jakimi jesteśmy potworami, oszczędź jej tego - powiedziałem po czym brunet rzucił mi broń, a sam schował swoją do spodni
-Nie pierdol tylko podaj mi kluczyki
-Sam sobie je weź, nie jestem twoją służącą
-Jedziesz ze mną? Czy będziesz tak stał i pieprzył jakieś baśnie?
-Oczywiście, że jadę - Nathan uśmiechnął się z zadowoleniem i ruszył do garażu
-Tylko zastanów się sto razy zanim pozbawisz kolesia życia- powiedziałem otwierając drzwi od czarnego Porsche.
-Spokojnie, w galerii chłopaczek jest bezpieczny, ale jeżeli tknie Em, ma przejebane
-Co Ci tak na niej zależy?
-Obiecałem coś Willowi, a wiesz, że ja zawsze w tych kwestiach dotrzymuję słowa - powiedział po czym wyruszył z garażu z piskiem opon

Dojechaliśmy do galerii, odnaleźliśmy Emily i niezauważeni zajeliśmy miejsce tuż za nią, lecz zasłaniał nas dupny kwiatek. Tym lepiej dla nas.

-Idzie - powiedział Nathan wskazując na idącego kolesia
-Co robimy?
-Na razie nic, słuchamy

***

-Cześć - powiedział mężczyzna podchodzący do Emily
-Hej
-Co tam u ciebie?
-W porządku a u ciebie?
-Dobrze, słuchaj, chciałem Cię przeprosić za tamto, wiem, że zachowywałem się jak dupek, ale byłem pijany, a u mnie to zawsze się źle kończy, z resztą sama to też wiesz - dziewczyna lekko uśmiechnęła się w odpowiedzi - w ramach przeprosin chcę Ci to dać - wyjął z kieszeni białe, ozdobione kokardą pudełeczko
-Co to jest? - zapytała zdziwiona Em
-Otwórz a się dowiesz
Otworzyła pudełeczko i jej mina wyrażała ogromne zdziwienie. Tym upominkiem była cieniutka, złota bransoletka z literką E
-Czy ty chcesz mnie przekupić?
-Jasne, że nie! Ta bransoletka to przeprosimy i jeżeli ją teraz przyjmiesz to znaczy że mi wybaczasz
Emily przez dłuższą chwilę patrzyła się podejrzliwe raz to na Ryana raz na bransoletkę. Po dłuższym zastanowieniu wydusiła z siebie
-W takim razie będę ją nosić z uśmiechem
-Kill me, please - powiedział Nathan znudzony i zarazem zażenowany odpowiedzią Emily zsuwając się po fotelu
-Przepraszam, zaraz przyjdę -powiedziała
-Gdzie ona idzie? - zacząłem się rozglądać
-Śledzicie mnie? - obaj w ułamku sekundy wstaliśmy słysząc za sobą głos dziewczyny
-Być może - odpowiedział Nathan z satysfakcją
-Jeżeli myślicie że będziecie mnie kontrolować jak małolatę to się mylicie, dlatego wsiadajcie w swój odpierdolony samochód i spieprzajcie stąd
-łohoho jaka groźna, ale chyba zapomniałaś o czymś, ja tu rządzę i ty mi nie będziesz rozkazywać, prędzej ja tobie i w tym momencie informuję Cię, że jedziesz do domu - Nathan wyszczerzył się chamsko i przerzucił Emily przez ramię - pomachaj koledze - wskazał na zdezorientowanego chłopaka na co dostał dosyć mocno w tył głowy od dziewczyny
-Oj Nathan, buntownik nam rośnie - spojrzałem na więźnia kumpla i myślałem że posikam się ze śmiechu widząc jej wyraz twarzy, wyglądała jakby miała ochotę wydrapać nam oczy a całość dopełniały spuszczone ku dołu włosy

***

-A do szkoły pozwolicie mi chodzić? Bo już nie wiem, czy to mi wolno -zapytała trzaskając drzwiami wejściowymi
- Mówiłam wam kiedyś, że was nienawidzę? -
- Z dwa, trzy razy
-Powtórzę czwarty, NIENAWIDZĘ WAS
-A co jeśli my Cię lubimy? - zapytałem
Brunetka pokręciła oczami i poszła do siebie
-Bądź gotowa na 20:30, jedziemy na wyścigi!- krzyknął Nathan
-Ty to jednak lubisz ją denerwować - zaśmiałem się
-A tej co? - zapytał Tom który właśnie wszedł do salonu
-Dziewczynka nie mogła poznać nowego kolegi i ma humorki
-Nie zapominajmy że dostałeś od niej w łeb - podkreśliłem
-Tu ma u mnie  plus, któraś dziewczyna w końcu zamiast włazić Ci do sypialni jebła ci solidnie, szkoda że w głowę, bardziej by bolało gdzieś indziej
-Jej strata

- I twoje szczęście - dodał Parker
-Jaka trasa na dzisiejsze wyścigi?
-Dystans 3 km, droga kręta momentami prowadzi obok torów kolejowych, jeżeli chodzi o gliny to do końca wyścigów są przekupione, więc to mamy z głowy, dzisiaj ścigasz się z jakimś kolesiem który przyjechał z Manchesteru i podobno był najlepszy w swoich stronach, jeżeli przegrasz, oddajesz auto, resztę zasad znasz, ja, Max i Siva będziemy robić swoje jak ty będziesz się ścigał, musisz odwrócić uwagę innych, Jay z Em i Kels będą na was patrzeć z budynku przy stacji, właściwie Jay ma podwójną robotę, kontroluje wyścig i podaje nam położenie naszego celu
-Okej, jakie auto przypadło mi dzisiaj?
- Ferrari F12berlinetta, sprawdziłem wszystko, możesz się ścigać
- W ile się rozpędza?
- Do 100 km/h w 3,1 s
-Nieźle - wtrącił się Jay
-Biorę - powiedział Nathan łapiąc kluczyki rzucone prze Toma
-Mamy jeszcze czas, zamawiamy coś?
-Nie mamy wyboru, złośnik pewnie nic nam nie zrobi więc jesteśmy zdani na pizzę
-Czyli bierzemy tą co zawsze, złośnik coś dostanie?
-Niech na nią zasłuży - powiedział Sykes i wszyscy biegiem ruszyli do jej pokoju

***
-Emily! Chcesz pizzę? - zapytał Tom na czele stając na moment z resztą
-Może być, przynajmniej nie muszę nic gotować - powiedziała obojętnie przeglądając coś w laptopie
-O nie koleżanko! Za takie fochy musisz sobie na nią zasłużyć! - zbulwersował się Parker
-Że co? - Emily nagle spoważniała
-Łaskotki time? - powiedział Nathan szeptem patrząc się na nas
-Żebyś wiedział - wszyscy popatrzyli na zdezorientowaną dziewczynę zadowolenie przymrużając oczy
-Mam uciekać? - zapytała
-Na nią! - krzyknąłem na co wszyscy rzuciliśmy się na ofiarę łaskotając ją z każdej możliwej strony
-Co?! Ej.. Chło..chłop..chłopaki.. bła..błagam... prze.. przestańcie... ni..nie...wytrzymam...chłop..chłopaki... nie ch..chcę tej.. piz...pizzy...błagam - wyjąkiwała Em przez śmiech i równocześnie próbując nas powstrzymać
-Nie chcesz?! Pożałujesz! - wykrzyczał Tom jeszcze bardziej torturując dzisiejszą ofiarę
Przez dłuższy czas męczyliśmy brunetkę, która miała z każdą chwilą coraz mniej sił na jakąkolwiek obronę czy krzyk
-STOP! Odsunąć się od niej! Nathan na dół, Jay do siebie a Tom do pokoju Sivy! ALE JUŻ! - wydała rozkaz Kelsey która właśnie wkroczyła do miejsca naszej zbrodni, wszyscy słysząc jej groźny to, zrobiliśmy wszystko co kazała. Jedynie ja, zatrzymałem się koło drzwi i postanowiłem podsłuchiwać ich rozmowę

***
-Jak ty to zrobiłaś? - zapytała zachwycona
-Kilka miesięcy praktyki kochana, na nich trzeba mieć sposób, czytaj, na każdego coś mam więc słuchają się mnie jak dzieci
-Podziw! Musisz mnie tego nauczyć! Szczególnie sposobu na takiego jednego debila
-Chyba wiem o kim mówisz - zaśmiała się lekko
-Potrzebuję sposób od zaraz, mów wszystko 
-Poczekaj - brunetka nie zdążyła nawet zapytać się o powód, gdyż Kelsey momentalnie znalazła się przed drzwiami
-Chciałeś coś? Nie możesz trafić do pokoju czy czegoś potrzebujesz? Podejrzewam że nie dlatego w podskokach spieprzaj do siebie - powiedziała dumnie
-Co? Jak? Jak ona.. Nielogiczne... - powtarzałem idąc do siebie
-Logiczne!- krzyknęła
-Dlatego nie mam dziewczyny...

***
-Emily! Rusz się! - powtarzał Nathan kręcąc się koło schodów
-Jezu! Przecież idę! - kiedy naszym oczom ukazała się Emily, zabrakło nam słów, była ubrana w obcisłą czarną sukienkę narzuconą czarną ramoneską i czarne szpilki, całość wypełniona złotymi dodatkami
-Nie za wyzywająco? - powiedział Nathan, jako jedyny nie zadowolony z jej wyglądu
-A może tak, Emily ładnie wyglądasz? Z resztą tobie zawsze wszystko nie pasuje - wszyscy wybuchli śmiechem

***
 -To tutaj? - zapytała wysiadając z auta
-Dziewczyny, auta, muzyka, więc chyba tutaj - zażartowałem
-Jay, Kels, Em - wiecie gdzie iść - powiedział Max
-Bedę Ci mówił wszystko prze CB radio, spróbujcie nie stracić go z pola widzenia, sprawdźcie czy wszystko działa
-Działa, z resztą Jay, nie panikuj, dla nas to pestka, nawet bez broni byłoby po nim
-Nie panikuje, upewniam się
-Żeby
-Idźcie już
Emily oczywiście nie w temacie stawiała się, bo nie byłaby sobą gdyby tego nie zrobiła, ale muszę przyznać że coś chyba nabrała siły i poznała nowe chwyty ale dla mnie to i tak za mało, każdy z nas jest od niej silniejszy. Doszliśmy na najwyższe piętro
-Teraz się dowiem o co chodzi? - zapytał złośnik tupiąc nogą
-Widzisz tamte dwa auta?
-Widzę i co w związku z tym?
-W tym czarnym siedzi Nathan, w czerwonym jego przeciwnik
-Tylko tyle?
-Dla ciebie tak
-Jak to dla mnie?
-Normalnie
-Mógłbyś bardziej wytłumaczyć
-Są pewne rzeczy o których nie powinnaś wiedzieć
-Debile!
-Em, Jay ma rację, nie powinnaś o kilku rzeczach wiedzieć, tak będzie dla ciebie najlepiej, zrozum - pocieszyła dziewczynę Kelsey
-Tylko, że ty zawsze wszystko wiesz, twój chłopak zawsze stanie w twojej obronie, a ja? Czuję się jak więzień w waszym domu, nie wiesz jak to jest, z rodzicami gadam dwa, trzy razy w tygodniu, to jest okropne
-Ej przestań, może ten dom w końcu stanie się twoim prawdziwym domem i poczujesz się w nim swobodnie
-Co masz na myśli?
-Nie ważne, ważne jest to że w przyszłym tygodniu zamieszkam z wami! - powiedziała próbując zamknąć poprzedni temat
-Jezu! Ale fajnie! Przynajmniej będę się miała do kogoś odezwać! 
Dziewczyny zaczęły zachwycać się przeprowadzką blondynki, właściwie nie słuchałem ich, jeżeli chodzi o to, nie jestem za tym, żeby były dwie dziewczyny z nami w domu. Ale to dziewczyna mojego przyjaciela więc nie wypowiadam się w tej kwesti.
-Na początku daj mu poczuć że wygrywa, jednak potem pokaż na co Cię stać, nie przeciążaj auta, dopiero co je odpicowałem, jeżeli je spieprzysz ty naprawiasz - powiedziałem przez CB radiodo Nathana
-Wyluzuj, wiem co robić, jeżeli chodzi o to to jestem od ciebie lepszy i wiesz o tym doskonale
-Chciałbyś
-Dobra, rób swoje - szybko wyłączyłem się i stanąłem w miejscu gdzie był najlepszy widok, zacząłem kontrolować ruchy Nathana, dopóki Tom mi nie przeszkodził
-Jay! Do cholery jasnej!
-Co się dzieje?!
-Gdzie jest kurwa Siva?! - szybko rozglądnąłem się po uliczkach i dostrzegłem tego palanta katującego Sivę! 
-Druga przecznica Monster Street,u samego końca, bierz Maxa i biegnijcie tam, Sivę biją dwaj kolesie, dacie sobie z nimi radę, szybko!
-Jay! Kurwa! Patrz! - wykrzyczała Em

_________________________________________________________________________________
Cześć wszystkim! Akcja się rozkręca :) Mamy szczerą nadzieję że rozdział przypadnie wam do gustu, piszcie czego się spodziewacie, chętnie weźmiemy to pod uwagę :) Przepraszamy (znowu) że dodajemy tak późno, ale każdy rozdział wymaga kilka korekt, cały czas zmienamy przebieg i wychodzi tak że tracimy poczucie czasu :/ + mamy trochę dużo nauki :/ Trzymajcie się! 
J & J














piątek, 2 października 2015

Rozdział 16

Weszłam do domu i na mój widok wszyscy ucichli.
-Macie mi coś może do powiedzenia?
-Nie- odpowiedział Max
-Czyżby? To o czym gadaliście?
-O czymś - odezwał się Nathan wyraźnie próbując mnie zdenerwować
-I ja nie mogę wiedzieć?
-Nie
-Bo?
-Nie interesuj się
-To nie jest odpowiedź
-To masz problem
-Żebyś ty nie miał
-Co powiedziałaś?
-To co słyszałeś i wiesz co? Łatwo się Ciebie wkurza - powiedziałam z sarkastycznym uśmiechem
-Widać masz do tego szczególne zdolności
Nie miałam ochoty dalej w to brnąć więc zapytałam wprost:
-To dowiem się o czym gadaliście?
-Nie
-bo?
-Bo kurwa nie - warknął brunet
-Pierdol się Sykes - powiedziałam zirytowana już tą rozmową, którą nie wiem czemu zaczynałam
-Z chęcią - odpowiedział już zadowolony z błyskiem z oku, na co odpowiedziałam mu z miną "Really?" i poszłam do siebie.
-Emily! No weź! - słyszałam głosy za sobą lecz nie zważałam na nie. Weszłam do pokoju, włączyłam laptopa, sprawdziłam co w świecie i wzięłam się za naukę.

*** 15 min później***
Nagle otworzyły się drzwi z których wyłonił się Jay
-Mogę?
-Przecież już wszedłeś - uśmiechnęłam się
-Zawsze mogę wyjść
-Przestań, wchodź - na moje słowa wszedł do pokoju i usiadł obok mnie
-Stało się coś?
-Nie, przyszedłem do ciebie, jak tam pierwszy dzień matury?
-Nawet nieźle
-To super, a jak poszło Rose?
-A co tak o nią pytasz? - zapytałam z cwaniackim uśmiechem na twarzy
-Powiesz czy nie?
-Rose poszło tak samo jak mi, jeżeli tak cię to ciekawi
-To dobrze - odpowiedział trochę przygnębiony
-Ej, Jay, co jest?
-Nic - odpowiedział obojętnie
-Boże przestań bawić się w to nic i nie ważne jak jakaś baba, mnie nie oszukasz, możesz mi zaufać- powiedziałam co go trochę rozbawiło
-Przesadzasz
-Chodzi o Rose?
-W pewnym sensie
-Czyli?
-Nie powinienem Ci tego mówić, ale chyba zależy mi na Rose, codziennie myślę o niej i nie mogę zrozumieć dlaczego się tak długo nie odzywa... Męczy mnie to, nie potrafię dojść do swojego błędu. Zależy mi na niej, nie chcę żeby mnie tak traktowała i ja nie chcę mieć z nią takiej relacji. Z resztą.. Sam już nie wiem co mam myśleć
-Jay, ty cioto
-Co?
-Będziesz tak stał i narzekał? Rusz dupę i idź z nią pogadaj jak prawdziwy mężczyzna, weź się w garść i jedź do niej, póki jest sama w domu, może coś wyjdzie z tego..
-W twoich snach - powiedział oburzony i oberwałam za to poduszką
-To chcesz z nią być czy nie?
-Na razie nie, wolę ją lepiej poznać
-I tego się trzymaj, ale jak zdecydujesz się ją zranić, ja zranię Ciebie, a teraz wsiadaj na rumaka i jedź do księżniczki - szczerze się uśmiechnęłam
-Dziękuję
-Przecież nie ma za co, a teraz znikaj - wskazałam na drzwi
-Już lecę - powiedział rozbawiony i ruszył w stronę drzwi
-Ej! Czekaj!
-Co?
-Zawieziesz mnie jutro do szkoły? Bo z tym dupkiem co na dole siedzi nie mam zamiaru jechać
-Co będę z tego miał? - zapytał zadziornie
-Jay! Nie rób ze mnie dziwki! - rzuciłam w niego poduszką, chociaż obronił się drzwiami
-Okej, zawiozę Cię, a o której?
-Na 9 mam tam być
-Ciebie chyba popierdoliło!
-No właśnie nie
-Nie wstanę
-Dasz radę
-Jedziesz z Sykesem
-Nie! Obiecałeś! A teraz spadaj bo Rose czeka! - powiedziałam i trzasłam drzwiami
Resztę dnia spędziłam jak kilka następnych nad książkami. Codziennie dopadał mnie stres, obawy, pytania, załamki, porażka psychiczna, ale wtedy przypominałam sobie każde jego słowo i trochę mnie to uspokajało. Przynajmniej na chwilę. A tak w ogóle po co on mi to mówił? On traktuje dziewczyny jak rzeczy, ma gdzieś uczucia innych i się z nimi nie liczy, a dzisiaj rano? Całkiem inny człowiek. Jego ogólnie trudno zrozumieć i nigdy nie wiadomo jak na coś zareaguje. Często bywa cholernym dupkiem a zaraz potem zachowuje się jak bliska osoba. Jednym słowem jest dziwny. Bardzo dziwny. I te jego słowa, że on też się bał matury? Nie wierzę! NATHAN JAMES SYKES bał się matury i chciał ją dobrze zdać? Niemożliwe, a jednak. Co do egzaminów, najbardziej stresowała mnie część mówiona. Myślałam, że zejdę ze stresu, a tak na prawdę to się okazało banalne, nauczyciele mnie znali i nie męczyli mnie jak co po niektórych. Myślę, że poszło mi całkiem dobrze, chociaż, zobaczymy, wyniki pokażą.

***Piątek po szkole***
-Rose?
-Mmm?
-Był u Ciebie Jay?
-Nie mów że Ci powiedział...
-Przed tobą
-Jak to przede mną?
-Dobra, nieważne, był u Ciebie?
-Był
-I?
-Emily, mieszkacie w jednym domu, codziennie się widzicie, a ty się mnie pytasz?
-No właśnie w tym problem, że się z nim nie widuje, rano tylko mnie zawozi do szkoły, czasami odbiera, a potem znika, Rose, nie oszukasz mnie, wiem, że jest cały czas u Ciebie
-No właśnie nie, ostatni raz był u mnie w poniedziałek, potem już się nie widzieliśmy

W tym momencie już niczego nie rozumiałam, jak Jay dosyć głośno codziennie wraz z resztą domu istniał, tak teraz dom jest cichym miejscem. Myślałam, że przez ten cały czas kiedy go nie było, przebywał z Rose. Z resztą nie ważne, zapytam się go o to.

-Okej, nieistotne, a pogodziliście się chociaż?
-Można tak powiedzieć - po tych słowach popatrzyłam na przyjaciółkę podejrzliwie, jednak potem mnie olśniło
-Czy ty się z nim przespałaś?
-Chyba na mózg upadłaś! Oczywiście, że nie. Pogodziliśmy się, chociaż ja nawet nie przeżywałam tego tak jak on i w ogóle o tym zapomniałam, kiedy przyszedł do mnie, że go tak traktuję i się nie odzywam, zrobiło mi się głupio i to ja go przepraszałam bo ja nawet nie pomyślałam o tym, więc wyszło tak, że chcemy się lepiej poznać i NIC więcej, rozumiesz?
-Okej okej, zobaczymy - powiedziałam sarkastycznie i szturchłam przyjaciółkę w ramię na co ona oddała mi mocniej
-Idziemy na zakupy?
-Ale że dzisiaj?
-A dlaczego by nie? Coś się nam należy za ten tydzień
-Kochana, nagroda za ten tydzień nadejdzie za niedługo
-Więc, z tego powodu idziemy na zakupy
-Niech będzie.

Resztę dnia spędziłyśmy - jak wiadomo - w galerii. Nie wiem, jak, ale pieniądze które dostałam na konto w tamtym tygodniu od rodziców,w połowie przepadły. Jednak opłacało się, trafiłyśmy na największą wyprzedaż w ciągu roku i kupiłyśmy masę nowych ubrań jak i butów. Taka dawka powinna nam starczyć na trochę dłużej niż zwykle. Byłyśmy tak zmęczone zakupami, że postanowiłyśmy zadzwonić po kogoś, bo na taksówkę obawiam się, że nie starczy, zważając na to, że zostawiłam w domu kartę.

Z perspektywy Jaya

Wróciłem do domu, marzyłem tylko o tym, żeby usadzić się przed tv z piwem. Naraz do domu wparował Nathan
-Wszyscy w domu?
-Nie wiem, sam dopiero wróciłem, idź sprawdź - na moje słowa wybiegł głośno na górę i po dwóch minutach jeszcze bardziej rozwścieczony wrócił na dół
- Gdzie jest kurwa Emily?!
-Skąd mam wiedzieć? Ty masz jej pilnować nie ja
-Ja? Ale to ty jesteś na każde jej zawołanie i podobno się tak świetnie dogadujecie!
-Coś Ci kurwa nie pasuje?
-Żebyś wiedział!
Zadzwonił telefon. Gdyby nie to, zapewne skończyłoby się to bójką
-Emily dzwoni, zamknij się

***
-Gdzie jesteś? - zapytałem
-W galerii
-Wracaj do domu
-Ale ja właśnie w tej sprawie
-W sensie że ja mam po Ciebie przyjechać?
-No chyba nie dupek Nathan!
-Tak się składa, że ten dupek stoi obok mnie i z chęcią chyba po Ciebie przyjedzie - na moje słowa brunet wyrwał mi telefon z ręki
-Gdzie ty kurwa jesteś?!
-Oddaj telefon Jayowi
-Gdzie jesteś?
-Oddaj telefon Jayowi! - słysząc jak Emily przegrywa, tym razem ja postanowiłem wyrwać przyjacielowi swoją zgubę
-W którym miejscu jesteś?
-Raczej jesteśmy
-To z kim ty tam jesteś?
-Rose
-W którym miejscu jesteście?
-Przy wejściu od strony północnej
-Już jadę

***
Szybko się ubrałem, wziąłem kluczyki i ruszyłem po dziewczyny. Szybko je odnalazłem, Rose odwiozłem do domu i wróciłem z Emily do domu. Oczywiście zadawała masę pytań, ale odpowiadałem wymijająco. Nie powinna się tak wszystkim interesować. Lepiej dla niej jeżeli będzie niedoimformowana jak teraz.
Następny poranek jakoś minął cicho. Większość chyba jeszcze spała albo zaszyła się u siebie. Nie mam nic dzisiaj do roboty, więc poszedłem do siebie i włączyłem na laptopie jakiś film. Oczywiście seans przerwało mi bieganie kogoś po domu. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem goniącą bez koszulki Emily
-Czy ty czasem o  czymś nie zapomniałaś? - powiedziałem i zmierzyłem wzrokiem podejrzliwie brunetkę
-Jay, błagam Cię , nie mam czasu na to
-Gdzie się tak śpieszysz?
-Zapomniałam o spotkaniu z Ryanem! Na 14 mam być pod galerią!
-Jest 13:15, obawiam się, że możesz zdążyć - popatrzyłem się na nią i rozbawiony sytuacją wybuchłem śmiechem
-Weź spadaj! - zdenerwowana i zarazem udająca poważną Emily popchnęła mnie na schody
-Tylko nie zapomnij o bluzce w tym pośpiechu! - krzyknąłem schodząc po schodach
Korzystając z tego, że już byłem w salonie, zdecydowałem dla odmiany zrobić sobie herbatę. W lodówce nie było nic ciekawego, dlatego z ciepłym kubkiem herbaty zasiadłem na kanapie i włączyłem mecz. To ja się już nigdzie nie ruszam. Chwila, Emily. Popatrzyłem na zegar, była 13:25. Obstawiam, że o 13:50 będzie gotowa.
-Co robisz? - zapytał Nathan który nagle nie wiadomo skąd pojawił się w salonie
-Jak widać oglądam
-Zauważyliście coś wczoraj na tej hali?
-Właściwie nic szczególnego, tylko krew jak zwykle i karteczkę z napisem " Zabiję Cię" - normalne po każdym zabójstwie
-A zwłoki?
-Nie zauważyłem żadnych śladów poza krwią, z resztą była tylko w jednym miejscu, więc nie wiele to znaczy, zastanawia mnie tylko dlaczego nad miejscem największej ilości krwi była wyryta strzała przebijająca literę P. Ale to chyba zbieg okoliczności
-Czyli chuje jednak wróciły, wszystko się zgadza
-Co?
-Stary, akcja się rozwija, musimy uważać, to już nie są żarty.
-Co robimy?
Rozmowę przerwała oczywiście spóźnialska
-Gdzie ty się wybierasz?- zapytał się Nathan któremu wyrżnie nie spodobało się, iż Emily gdzieś wychodzi
-Nie interesuj się
-Nigdzie nie idziesz - powiedział stanowczo
-Nie będziesz mi rozkazywał
-Nigdzie kurwa nie idziesz! Zrozumiano?!
-Spierdalaj! Nie będziesz mi mówił jak mam żyć!
-Jeżeli o chodzi o twoje życie, to możesz je szybko stracić!
Emily popatrzyła się przerażona na Nathana, chyba zrozumiała, że ten chce ją zabić
-Czy ty mi grozisz że mnie zabijesz? - powiedziała  pół głosem
-Nie! Nie o to chodzi, ale lepiej żebyś nie wychodziła teraz z domu, przynajmniej bez nas - powiedziałem
-Przepraszam bardzo, ale za kogo wy się macie? Myślicie, że będziecie mi rozkazywać? Chyba wam się coś popierdoliło! Będę robić to co chcę i z kim chcę! I tak dla informacji, idę się spotkać z Ryanem, tak tym Ryanem! A teraz żegnam - powiedziała i trzasła drzwiami. Popatrzyłem na Nathana.
-No chyba sobie żartujesz

_________________________________________________________________________________

Cześć wszystkim! Przepraszamy za poprzednie rozdziały, wiemy, że nie należały do najlepszych, ale dzisiaj dajemy wam chyba najdłuższy jak dotąd rozdział i mamy nadzieję, że się spodobał :) Piszcie w komentarzach co uważacie i z kogo perspektywy chcielibyście zobaczyć kolejny rozdział :) 
Buziaki xx
J & J