.

GRY

poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 15

Kiedy ominęłam samochód, poczułam szarpnięcie. Błagam, tylko nie to. W ciągu ułamka sekundy,znalazłam się tuż przed torsem samego Sykesa.
-Emily, nie panikuj
-Nie panikuje
-Czyżby? Ja jednak myślę inaczej, od dłuższego czasu chodzisz poddenerwowana, z nikim nie rozmawiasz, tylko zaszywasz się w pokoju, nie poznaję Cię, dopiero musiałem Cię mocno wkurzyć żebyś ożyła, ale po kilkunastu minutach wróciłaś do tego samego stanu. Emily? Co z tobą? Wiem, że nie przepadamy za sobą, ale ja potrafię zauważyć, że inaczej się zachowujesz. Ja wiem, że boisz się matury, obawiasz się że nie zdasz, wiem bo sam to miałem, może to dziwne, ale też bałem się tych egzaminów, chciałem je dobrze zdać, żeby mieć jakąś "rezerwę" na życie, w razie czego, ale ty nie masz się czego bać, to nie jest takie straszne, rozumiesz? Przez ten cały czas uczyłaś się i w domu praktycznie nie istniałaś, uczyłaś się i ja wiem, że zdasz to najlepiej jak potrafisz, jesteś mądrą i ambitną osobą, nie mam wątpliwości co do ciebie. Ja po prostu wiem, że pójdzie Ci genialnie. Uczyłaś się w końcu po coś. Wiem, że ty to umiesz i ty też o tym wiesz. Tylko stres wyżera Cię od środka, i brakuje Ci w tym momencie wiary w Siebie. Ale wiesz co? Ja w Ciebie wierzę. Tak, wierzę, dobrze słyszysz. Więc weź teraz głęboki wdech i powiedz sobie, że DASZ RADĘ. Będziesz najlepsza. Nie bój się, zdasz to, tylko nabierz pewności Siebie.

Przez ten cały czas nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu. Wsłuchiwałam się dokładnie w każde słowo. Nie dochodziło do mnie, że to wszystko wypływa z jego ust, nie mogłam w to uwierzyć, ale jednak dzięki niemu, uwierzyłam w siebie i nabrałam tej cholernej pewności siebie. Teraz już wiedziałam, że dam radę. Potrzebowałam takiej rozmowy, ale nigdy bym nie przypuszczała, że będzie to mówił Nathan.

-Dziękuję - popatrzyłam mu głęboko w oczy i czule go przytuliłam
-W końcu od czego ma się brata - lekko się zaśmiał, ale tym razem tak inaczej, trudno to wytłumaczyć, zrobił to tak jakby nie chamsko, tak mile, nigdy wcześniej nie widziałam takiego uśmiechu na jego twarzy, i szczerze mówiąc, musi uśmiechać się tak częściej, bo polubiłam ten uśmiech
-A teraz leć bo się spóźnisz
Dopiero wtedy doszło do mnie, że cały ten czas dalej go przytulałam. Szybko się oderwałam i lekko się zarumieniłam, co oczywiście brunet musiał zauważyć i szczerze się zaśmiał. Stanęłam przed drzwiami, wzięłam głęboki oddech, uwierzyłam w siebie i weszłam do budynku. Dasz radę.

**** kilka godzin później ****
Nie mam pojęcia czym się tak stresowałam, to było mega proste. Nie wiem czy to zasługa mojej nauki czy rzeczywiście test był tak banalny. Przynajmniej dla mnie i Rose, niektórzy wychodzili z sali z miną trupa. Podejrzewam, że im chyba tak dobrze nie poszło. Postanowiłam nie panikować tak, przynajmniej przy testach pisemnych... Przy drugiej części znając siebie panika wróci. No ale, byleby do końca tygodnia. Potem może się dziać co chce.
- Emily, jak to zrobiłaś? - zapytała Rose
-Co?
-Byłaś taka opanowana, a jeszcze dzień wcześniej srałaś w majtki ze stresu
-Dzisiaj rano było niewiele lepiej, uwierz - zaśmiałam się
-Nie bardzo rozumiem - Rose skrzywiła się
-Nie uwierzysz, ale Nathan dodał mi wiary w siebie
-Słucham? Przecież ty cały czas mówisz jak go nie znosisz i marzysz o tym żeby uwolnić się od niego a teraz on odwala takie coś? Chyba sobie żartujesz
- ale ja serio mówię, czekaj ktoś do mnie dzwoni

***

-Halo?
-Emily?
-Tak - powiedziałam niepewnie - a kto mówi?
-Ryan, pamiętasz mnie?
Ryan Ryan Ryan coś mi się kojarzy...
- Ty pracujesz w naleśnikarni?
-Yyy noo tak - zaśmiał się - robisz coś dzisiaj?
- Właściwie to tak bo mam teraz maturę i każdą chwilę poświęcam nauce a co?
-Chciałabym się z tobą spotkać i przeprosić za swoje poprzednie zachowanie, dasz się namówić na małe spotkanie w ten weekend?
-Jasne,  czemu nie
-Okej, to może sobota o 14 w galerii?
-może być
-to do zobaczenia
-pa

***

- Kto to był?
-Mówiłam Ci o Ryanie?
-Nie - powiedziała Rose podejrzliwie
-No to szykuj się na historię, tylko napisze do Nathana że wracamy na nogach żeby nie było
-okej

Przez całą drogę opowiadałam przyjaciółce o poznaniu Ryana, w sumie nie trwało to długo bo do domu Rose jest z 6 min drogi, co do chłopaka to na razie podchodzę do tego z dystansem, na imprezie trochę mnie do siebie zniechęcił, ale potrafię to zrozumieć bo był pijany, nie chcę być też taka ufna co do nowych osób, ale chcę go poznać bo może się okazać fajny. Czas pokaże. W drodze powrotnej wybrałam się po kawę do Starbucksa i ruszyłam do domu.

____________________________________________

Cześć wszystkim :) Na prawdę mega przepraszamy za tak długą nieobecność, ale miałyśmy trochę dłuższy problem ze sprzętem, ale teraz wracamy ze zdwojoną weną, w  najbliższych kilkunastu rozdziałach akacja się rozwinie :) I oczywiście w najbliższym wolnym czasie bierzemy się za rozdziały! :) Komentujcie xx

                       Miłej nocy :)
                               J&J

 






środa, 9 września 2015

Rozdział 14

Nagle usłyszałam coraz większy pisk opon i odgłos silnika, po kilku minutach zobaczyłam kto wydaje te odgłosy. NIE WIERZĘ. Sykes jest zagrożony. Jedzie łeb w łeb z innym zawodnikiem. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam  przerażone miny znajomych. Dzieliło ich kilkaset metrów od mety. Czyli Nathan nie jest ten najlepszy, mam nadzieję, że w końcu ktoś go pokona, niech się nauczy przegrywać i niech zrozumie, że nie jest bossem i nie jest najlepszy. Ta lekcja byłaby dla niego dobra. W końcu może by coś zrozumiał, obniżyłby się trochę jego poziom wartości i by coś zrozumiał i przestał by być takim dupkiem. Przynajmniej mam taką nadzieję... Nagle że ten głupek który mnie kontroluje wychodzi na prowadzenie i zaczyna zajeżdżać drogę przeciwnikowi, na co ten wjechał w mur. Nathan przekroczył linię mety na co wszyscy zatriumfowali. Z auta wyszedł dumny z siebie Sykes, Durnowato puścił do mnie oczko i powędrował po swoją nagrodę. Doskonale wiedział, że miałam szczerą nadzieję, że przegra. Nienawidzę go. Tak, nienawidzę, z całego serca, irytuje mnie jak nikt inny, zachowuje się jak niewychowany bachor, jest żałosny. Mam nadzieję, że nie będę musiała z nim zostać na dłużej. Zauważyłam jak brunet wychodzi po swoją "nagrodę" i idzie z nią w ustronne miejsce, niedostępne dla innych. Boże, czy on, jest serio aż taki głupi? Myślałam, że chociaż w kwestii dziewczyn ma inne podejście.. Widać się pomyliłam, z resztą można było się tego spodziewać, co ja sobie myślałam? Ze chociaż tu jest inny? Głupia byłam.. Sykes jest taki i nikt tego nie zmieni. Nikt a nikt. Dlatego mam nadzieję, że długo go nie będę musiała znosić..
-Jedziemy? - zapytałam
-Czemu? Nie chcesz zobaczyć co dalej? - zapytał Tom
-Nie jakoś nie mam ochoty, jak widzę jak kolesie ślinią się na mój i innych lasek widok to mi się cofa jedzenie
-okej, to ja Cię zawiozę - powiedział Jay, który cały czas koło mnie stał

***
-Rozmawiałaś z Rose? - zapytał loczek patrząc się raz na trasę, raz na mnie
-Tak..
-Myślisz, że nie chce mnie znać?
-Tego nie powiedziałam, ale jest na serio wściekła na ciebie, musiałeś mocno przesadzić
-Ale ja właśnie nie przesadziłem.. Tylko ona.. Z resztą nie ważne
-Jak zacząłeś to dokończ
-Nie..
Pod dłużej chwili zastanowienia zapytałam
-Powiedz mi szczerze, zależy Ci na niej?
-Tak. Nie. To znaczy tak. Nie wiem. Nie wiem czemu mnie tak męczy  to, że nie chce na razie ze mną gadać ani nic, nęka mnie to cały czas
-Zastanów się nad tym, ale z góry Ci mówię, jeżeli ją skrzywdzisz, ja skrzywdzę Ciebie, nie zabawiaj się nią  - pogroziłam palcem
-Nie.. Nie nią.. Nie chcę do niej podchodzić jak do innych dziewczyn, nie, nie tym razem
-Cieszę się, że masz do niej takie podejście, może kiedyś coś..
-Ty tylko o jednym - przewrócił oczami - nie chcę się na razie z nikim wiązać, nie licz na to, przynajmniej na razie
-Zobaczymy..
Reszta drogi minęła dosyć spokojnie. Jay odprowadził mnie do samego domu i upewniał się ze 100 razy, że wszystko jest ok i jestem bezpieczna. On pojechał jeszcze na te tępe zawody i obiecał, że niebawem wróci. Cieszę się, że mam taką osobę jak Jaya, myślę, że mogę go traktować już jako przyjaciela. Z nim mogę o wszystkim pogadać, mogę mu zaufać, zawsze na niego liczyć, czuję, że się na nim nie zawiodę. Zawsze chciałam być w damsko-męskiej przyjaźni, zawsze. Nie czuję do chłopaków urazy, przynajmniej do niektórych. Nie należę tez do osób które skreślają jakąś osobę bo ktoś im coś o niej powiedział chociaż jej bliżej nie zna.. Nie znoszę takich osób. Zawsze jestem uczulona na takie charaktery. A szczególnie na charakter i dupkowatość Nathana. Na niego to mam alergię z kilometra. Okej, Emily, nie myśl o tym dupku, jeszcze Cię głowa rozboli. Postanowiłam, że nie będę czekać na Jaya, tylko pójdę spać. I tak też zrobiłam.

Następne dni, a nawet tygodnie mijały bez większych akcji. Oczywiście z Nathanem kłóciłam się regularnie, z czego z dnia na dzień coraz bardziej go nie znosiłam. Ale jednak nie to miałam na głowie, zbliżała się matura. Każdy dzień wyglądał podobnie szkoła, dom, nauka, szkoła, dom, nauka, szkoła, dom, nauka, szkoła, dom, nauka itd. Tyle, że w każdym następnym dniu denerwowałam się coraz bardziej. Nie byłam sama.. Rose tak samo stres dawał w kość. Nie raz siadałam na łóżku i miałam ochotę rozpłakać się z bezsilności. Uczyłam się regularnie, ale wcale nie czułam tego, że umiem, z dnia na dzień coraz bardziej miałam ochotę uciec. Chociaż i tak by to nic nie dało, od matury nie ucieknę, oczywiście, że miałam już zamiary, żeby nie przyjść. Ale co mi to da? Nic. Tylko więcej stresu. Każdy z kim mieszkałam, pytał się mnie co się dzieje, nie jedną szklankę rozbiłam, ponieważ tak mi się ręce trzęsły na samą myśl o egzaminach. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nigdy nie byłam w takim stanie, widziałam, że każdego zastanawia co się ze mną dzieje. Wielokrotnie próbowali mnie uspokoić, ale to nic nie dawało. W końcu nadszedł ten dzień. PIERWSZY DZIEŃ MATURY. Od rana byłam kłębkiem nerwów. Nie miałam ochoty nawet jeść, ale oczywiście po ostatniej sytuacji przez nie jedzenie, wepchali by mi jedzenie nawet na siłę. Wstałam chyba o godzinie 6, właściwie o dziwo, noc przespałam dosyć spokojnie. Krzątałam się po domu w niewiadomym celu, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W końcu stanęłam i powiedziałam sobie "Emily, dasz sobie radę, nie panikuj, weź się w garść" Stałam chyba z 15 min i patrzyłam w jeden punkt aż w końcu ktoś mnie "wybudził" z tego stanu. Nawet nie wiem kto.. Popędziłam na górę i zaczęłam się przygotowywać. Włosy, makijaż, kąpiel itd. Ubrałam białą koszulę z rękawami zawijanymi n 3/4, elegancie, czarne, rurki nad kostkę i oczywiście czarne szpilki na platformie. Nie wiem jak w nich zajdę, ale ok. Nie zapomniałam też o dodatkach. Sprawdziłam czy wszystko mam i ruszyłam na dół, nikogo nie było, więc wiedziałam gdzie czeka ten debil. Nie myliłam się i bez żadnego cześć wsiadłam do auta. Nie obeszło się bez obczajania mnie z góry do dołu. Nie zwracałam na to uwagi i cały czas powtarzałam sobie regułki. Jak to na mnie przystało - denerwując się miętoliłam bransoletkę. Dojechaliśmy pod szkołę i czym prędzej ruszyłam do budynku. Chiałam mieć przynajmniej to za sobą. Kiedy ominęłam samochód, poczułam szarpnięcie. Błagam, tylko nie to.

_________________________________________________________________________________
Cześć wszystkim! Niestety rok szkolny się rozpoczął, mało kogo to cieszy, ale damy radę! Piszcie w komentarzach jak rozpoczęliście szkołę i oczywiście co sądzicie o rozdziale !;) Przepraszamy, że taki krótki ale mamy problem z sprzętem i postanowiliśmy dodać taki krótki żebyście nie czuli zaniedbani :)
Miłego dnia xx
J & J

niedziela, 6 września 2015

#HappyBdayMax

Cześć! Jak tam pierwsze dni szkoły? Mamy nadzieję że nie jest aż tak źle! :D Co jak co, ale wakacje to my jednak wolimy :) Dzisiejszy post dotyczy - jak większość z was zauważyła - urodzin Maxa :) Nasz łysolek  podchodzi już pod 30-stke ;) Ale nie wygląda na tyle! Składajcie życzenia naszemu solenizatowi na twitterze, Facebooku, Instagramie, gdzie tylko chcecie. Ważne żeby mógł to zobaczyć :) Do życzeń do dodawajcie hasztag #HappyBdayMax oraz #TheWanted i oczywiście zaznaczcie że  życzenia płyną z Polski! Jeżeli chodzi o kolejny rozdział to powinien pojawić się w przeciągu kilku dni :) Liczymy na was i pamiętajcie o życzeniach! Pozdrawiamy :*

J & J