KILL ME PLEASE. Może być to każdy tylko nie ON. Justin Bieber, Lil Wayne, Eminem, Smok, Gej, Zboczeniec, Zmarły człowiek, potwór, pająk tylko nie Nathan Sykes. On gestem potrafi mnie doprowadzić do złości, więc jak ja mam z nim wytrzymać wieczór. Może być tu każdy, tylko, błagam, nie ten idiota..
-Eee... to może ja się pójdę przebrać - powiedziałam, próbując choć na chwilę uciec stąd
-Jasne, leć - odpowiedziała Kelsey
Szybko popędziłam na górę, wpadłam do pokoju, zmyłam poprzedni makijaż, nałożyłam tylko podkład i tusz do rzęs, do ubrania wybrałam czarne, długie legginsy z dużym napisem ADIDAS na prawej nodze, do tego białą bokserkę z nadrukiem TURN ME ON, włosy upięłam w prosty kucyk i oczywiście założyłam niskie, białe Conversy. Położyłam się na łóżku i miałam ochotę pobyć tu jeszcze trochę, ale do pokoju wparowała Rose
-Skończyłaś? - zapytała
-Eeee.. Noo.. a stało się coś?
-Bo ci na dole kłócą się jak małe dzieci co oglądamy, pomóż - powiedziała patrząc na mnie błagalnym głosem
-Jeżeli muszę..
-Em! - zbulwersowała się
-Noo co? - odpowiedziałam śmiejąc się
-Ty juz dobrze wiesz co!
Razem zeszłyśmy na dół, widok wcale nas nie zdziwił. Tom przekrzykiwał się z Jayem
- W małe dzieci się bawicie? - zapytałam zażenowana sytuacją i równocześnie rozbawiona
-Emmm... bo my chcieliśmy oglądać Avatar ale.. - zaczął loczek patrząc się na mnie miną zbitego psa
-MY?! - krzyknęła cała reszta
-Jay... Tylko ty to chcesz oglądać chociaż znasz plan wydarzeń na pamięć - odezwała się Nareesha
-Wcale nie!
-Czyżby?
-Nie.. - powiedział zawstydzony Jay
- Jay przykro mi, ale jeżeli chcesz oglądać Avatar po raz 12323653 to idź sobie do siebie, a my z resztą pooglądamy sobie inny film -powiedziałam
-Jeżeli nie ma Avataru, to nie ma oglądania! - powiedział i stanął przed tv, przy okazji zasłaniając cały ekran
-Inna propozycja? - zwróciłam się do reszty
-Gramy w butelkę! - krzyknął Tom a jego oczy błagalnie świeciły się jak diamenty w moją stronę
-Tak! Gramy w butelkę! - Max zaczął skakać ze szczęścia
-Jeżeli chcecie.. - powiedziałam zrezygnowana
-Tak! - łysy z Parkerem krzyknęli równocześnie przybijając sobie piątki
-Tooo na co czekacie? Zbawienie? - zapytała roześmiana Kels
-Co? - zapytali zdziwieni
-Po butelkę!
Oboje ruszyli w stronę kuchni biegiem, przy czym prawie się wywalając na zakręcie ponieważ byli w skarpetkach, jakby to były wyścigi. Czasami trudno mi uwierzyć że takie dzieciaki jak oni, należą do przeciwgangu i bez wahania mogą zabić przeciwnika... W sekundzie z kuchni wybiegł Tom z butelką, a zanim biegł Max
- Ja zaczynam! - wykrzyczał Max
-Ja mam butelkę, ja zaczynam!
-Ej! Ty ostatnio zaczynałeś!
-No i co?!
-Heeej! Stop! Ja zaczynam! - krzyknęła Kelsey
-Kels... - Parker zaczął udawać smutek
-Kochanie, oddaj po dobroci mi tą butelkę - blondynka wyciągnęła rękę w stronę swojego chłopaka, na co ten przymrużył oczy i zaczął uciekać. Dziewczyna nie była mu dłużna i ruszyła za nim. Szczerze, Tom był na przegranej pozycji, był w skarpetkach co utrudniało mu bieganie a Kelesy w adidasach. W pewnym momencie blondynka przyśpieszyła i z rozpędem skoczyła na swojego chłopaka. Oczywiście runęli oboje na ziemię i jakimś cudem szklana butelka po piwie nie uległa żadnemu zniszczeniu. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, ledwo co powstrzymałam się od płaczu, myślałam że zejdę tam ze śmiechu
-Noo, czyli ja zaczynam - powiedziała zadowolona blondynka wyrywając leżącemu Tomowi butelkę
Ułożyliśmy się w okrąg. Miałam do wyboru siedzenie obok Nathana i Maxa lub Toma i Rose. Zdecydowanie wybrałam drugą opcję. Kels zakręciła butelką i wypadło niespodziewanie na moją kochaną Rosie
-Prawda czy wyzwanie?
-yyy.. Prawda
Dziewczyna przez dłuższy moment zastanawiała się nad pytaniem, aż w końcu od niechcenia rzuciła
-Czy odważyłabyś się teraz zdjąć koszulkę ?
-Noo.. Chyba tak - powiedziała zawstydzona
- A stanik? - zapytał zadowolony miłośnik Avatara
-Jay! - zbulwersowała się brunetka
-Co?
-Gówno!
-Rose, kręć! - powiedziałam znudzona już ich kłótnią
Widziałam, że nie zapowiada się na koniec tej niezwykle ciekawej wymiany zdań, dlatego poszłam się czegoś napić. Szczególnie zimnego. Miałam wrażenie jakby w pokoju było z 30°C. .Zajrzałam do zamrażarki i wypatrzyłam sobie kostki lodu. Wrzuciłam kilka do szklanki i zalałam je wodą. Zadowolona ruszyłam w stronę przyjaciół. Kiedy weszłam do salonu, zobaczyłam, że wszyscy wlepiają we mnie oczy
-Ducha zobaczyliście czy co? - zapytałam zdezorientowana
Na moje nieszczęście, nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, tylko ten sam przystojny brunet , który niewyobrażalne działa mi na nerwy, ruszył w moją stronę
-Co tu się dzieje? - zaczęłam coraz bardziej się denerwować
Oczywiście, moje pytanie pozostało bez odpowiedzi. Nathan tylko przybliżył się do mojej twarzy i już wiedziałam co zamierza zrobić - pocałować mnie. Zdenerwowana zmieszaniem nie pomyślałam nawet, żeby temu zapobiec. Ku mojemu zdziwieniu, nic się nie wydarzyło. Nie wiedziałam już kompletnie co się dzieje. Sykes rozbawiony moją reakcją tej sytuacji, pokazał tylko na swoje plecy. Bez żadnych sprzeciwów wskoczyłam na nie, myśląc, że chce mnie tylko zanieść do reszty. Jednak nie doceniłam go.. Mężczyzna zaczął biegać po całym domu, ze mną na plecach z taką lekkością jakbym była piórkiem
-NATHAN! PRZESTAŃ! WYWALISZ SIĘ! NATHAN! DO CHOLERY! NAATHAN! - zaczęłam krzyczeć przerażona tego jak chłopak umie szybko biegać, więc równie szybko mógłby się wywalić..
- Nie panikuj - powiedział na maxa rozbawiony moją reakcją-NATHAN! STÓJ! BŁAGAM! KURWA SYKES DEBILU! PRZESTAŃ!
Słyszałam za sobą głośne śmiechy znajomych, zapewne śmieją się ze mnie. W tym momencie do głowy wpadł mi pewien pomysł..
-Nie przestaniesz biegać ?
-Nie - odpowiedział zadowolony
-Ach tak? Więc proszę bardzo - chwyciłam mocniej szklankę, którą w dalszym ciągu miałam w ręku i wylałam całą zawartość brunetowi na głowę. Nathan postawił mnie na podłodze, i spiorunował mnie wzrokiem i miałam wrażenie, że chce mnie nim zabić.. Szczerze? Bałam się jego dalszych czynów..
Z perspektywy Rose
-Nat-Nathan....prze-przeestań...NIE-N-NIE WYTRZYMAM.....- Emily krzyczała w niebogłosy, ale to nie powstrzymywało chłopaka.
-Nie, ale z resztą przecież nic takiego nie robię - zaśmiał się Nathan
Widziałam że Emily ma ochotę uderzyć chłopaka, ale nie dała rady on był silniejszy.
Nathan męczył Em przez dobre 20 min, aż w końcu odpuścił.
-Spróbuj jeszcze raz! A będziesz codziennie mokry! - powiedziała Emily i obrażona usiadła na podłodze
-Spróbuję - powiedział Nathan triumfalnie, patrząc się cały czas na Emily , na co ona tylko przewróciła oczami
-Idiota...-powiedziała cicho
Jednak Sykes usłyszał jej słowa i popatrzył się na nią wzrokiem z serii " you're dead ". Kiedy Em zobaczyła jego reakcję, zbladła momentalnie, na co wszyscy wybuchli śmiechem. Chyba wiedziała, co się szykuje.. Kiedy Sykes tylko wstał Emily spanikowana krzykła
-Jay! - w momencie ruszyła ukryć się za nim
-Co chcesz? - zapytał rozbawiony jej postawą
-Weź go! - Em z wyrzutem wskazała palcem na Nathana i jeszcze bardziej skuliła się za Jayem
-A co z tego będę miał? - Jay zmarszczył łobuzersko brew
-Cukierka!
-W takim razie, Sykes - jest twoja - powiedział i odchylił się wystarczająco żeby brunet miał do niej dostęp
-Nie! - Emily momentalnie wyciągnęła rękę w obronie - Kupię ci 5 paczek skittlesów!
-No to, to ja rozumiem - posłał zadowolony uśmiech w kierunku Em i zwrócił się do Nathana - a ty wracaj na swoje miejsce - wskazał na podłogę
-Chyba sobie żartujesz.. - Nathan wybuchnął śmiechem
Czułam, że na rozmowie to się nie skończy, dlatego zareagowałam
-OKEJ! Stop! Widzę, że nawet gra nie przejdzie - popatrzyłam groźnym wzrokiem na przyjaciółkę i Nathana- dlatego idziemy do klubu!
-Mi pasuje! - odezwał się Tom
-Tobie zawsze imprezy pasują! - roześmiała się blondynka
Razem z Emily zdecydowałyśmy nie słuchać ani wdawać się w dalszą rozmowę, dlatego poszłyśmy się przebrać
-Jesteś pewna, że chcesz iść? - zapytałam
-Tak, a czemu by nie?
-Dzisiaj wyszłaś dopiero ze szpitala, byłaś wyczerpana psychicznie z powodu wspomnień, byłyśmy na zakupach, teraz jeszcze męka Nathana, nie jesteś zmęczona?
-Może trochę jestem, ale wiesz, że imprezy sobie nie odpuszczam..
-Wiem, ale Em, nie możesz tak szaleć, szczególnie po wyjściu ze szpitala - na moje słowa brunetka przewróciła oczami i westchnęła
-Rose, nie przesadzaj, a jeśli Cię to uszczęśliwi, jutro będę cały dzień nadrabiać zaległości ze szkoły i nie ruszę się z domu, ok?
-Mi pasuje!
Bałam się o nią.. Nie powinna się przemęczać.. Tylko leżeć i odpoczywać ale, w końcu to Emily Gray i ona zawsze jest ciekawa wrażeń. Martwię się o nią, boję się że któregoś dnia przesadzi i źle się to skończy. Może dobrze się uczy, ale właściwie oceny w szkole nie do końca oceniają człowieka. Ona uwielbia się bawić i na każdej dużej imprezie się pojawia. Alkoholu też sobie nie odpuszcza, uzależnienie to nie jest, ale na prawdę boję się, że któregoś dnia przesadzi..Ale już nic dzisiaj nie zdziałam tylko pomogę jej coś wybrać do ubrania, bo jej mocna strona to nie jest. Po małej sprzeczce co do ubioru Emily wybrała krótkie, białe spodenki, prześwitującą, czarną koszulę, czarne baleriny z uszkami kotka oraz biżuterię, następnie poprawiła tylko swoją wcześniejszą fryzurę. Ja tylko przebrałam się w wcześniejsze ubrania i razem zeszłyśmy na dół.
-To co? Jedziemy? - zapytał Max
-Jedziemy - odpowiedziała Kels
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć wszystkim! Tym razem bardziej zabawnie ;) Spodziewajcie się w kolejnych rozdziałach czegoś ciekawszego ;) Piszcie w komentarzach czego oczekujecie lub się spodziewacie i ogólnie swoje wrażenia!
Pozdrawiamy :)
Jeżeli oni mają iść do klubu .. xD Rozdział naprawdę zabawny ;) Czekam na kolejne wariacje ;*
OdpowiedzUsuńTylko do jakiego klubu idą..?? Hahaha :D Rozdział ok ;) Czekam na 12! :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńRozdział świetny
Ciekawi mnie co będzie dalej :)
Życzę weny *.*
I zapraszam na moje ff o Justinie, który jest piosenkarzem i o Pii, która jest członkinią gangu
lovemeharder-justin.blogspot.com/
Oraz na ff o Zaynie i Pii dangerouszaynmalik.blogspot.com/