Z perspektywy Emily
Słowa Nathana na prawdę mnie zabolały... Poczułam się jak 5 koło u wozu.. Że jestem dla niego ciężarem i jestem bezwartościowa.. W tamtym momencie miałam ochotę nie istnieć.. Tak, nie istnieć. Chciałam zasnąć i się nie obudzić. Albo obudzić się, jednak w innym świecie, tym lepszym. Tym bez Nathana i całego tego gówna. Chciałabym być normalną nastolatką która wychodzi na spacer bez obawy, że ktoś ją zabije, nastolatką która ma chłopaka i wymyka się z domu, tylko po to aby się z nim spotkać.. Kiedyś miałam takie życie.. A teraz? Boję się sama gdzieś wyjść.. Chodzę z obawą, że nawet się nie zorientuję kiedy ktoś mnie zadźga nożem... Nienawidzę Nathana, ale jednak przy nim czuję się bardziej bezpieczna... Wiem, że może mnie obronić i przy nim nie muszę się tak bać. Tylko tyle.. Nic więcej. Nienawidzę go i mam nadzieję, że ta chora sytuacja związana z gangiem szybko się skończy. Tęsknię za rodzicami i to wszystko, szczególnie teraz, rozsadza mnie od środka. Może, nie widać tego po mnie, ale tak jest. Nie należę do osób które pokazują cały czas co czują. Nie lubię jak wszyscy dookoła się użalają nad moją osobą. Czasami po prostu nie pokazuję, co czuję w danym momencie. Ale nie zamykam się też w sobie. Jednak przy Sykesie już nie mogłam wytrzymać..Może ja też nie byłam święta w tym co powiedziałam, ale nie musiał mi tego mówić.. Poczułam się jak gówno. Może, nie do końca tak myśli, oboje byliśmy zdenerwowani.. Ja też mogłam powiedzieć o kilka słów za dużo.. Ale to wcale nie tłumaczy Nathana. Mógł sobie niektórych słów oszczędzić.. Kiedy mówił jakim jestem zerem.. Czułam jakby wszystko rozsadzało mnie w środku ze smutku. Nie wiem sama jak mam teraz się zachowywać.. Może nie będę cały czas zawracać tym głowy. Za niedługo matura, na tym chcę się skupić. Chcę zdać ją jak najlepiej, w końcu od matury zależy jak mi pójdzie w życiu. Te dwa tygodnie chcę chociaż w większości poświęcić nauce. Przynajmniej ucząc się, nie będę sobie krzątać głowy problemami i zmartwieniami. Tak, to będzie najlepsze wyjście... Rano obudziłam się dosyć wcześnie, było jakoś po 7. Szybko się ogarnęłam i włożyłam luźne ubrania typu dresy i T-shirt. Kiedy wyszłam z pokoju, usłyszałam rozmowę dochodzącą z pokoju Nathana
-Do rzeczy..Gdzie?.. Co? Wyścigi są jutro?.. Jaka nagroda?... Okej, będziemy
Wyścigi? Czyli jednak jest takim potworem jak myślałam.. Nagroda? Pewnie full kasy. Która jest skradziona z banku. Chore.. Ale chcę to zobaczyć. Tak, chcę. Nigdy nie widziałam tego na żywo. Chce iść to zobaczyć i nie odpuszczę. Usłyszałam, że Sykes idzie dalej spać, dlatego poszłam zrobić sobie jakieś śniadanie, zrobię tez coś dla Rose, albo chociaż lepiej nie.. Jak przyjdzie nic nie zostanie. Tak właściwie gdzie ona jest? Szybko popędziłam na górę i przeszukałam wszystkie pokoju oprócz Sykesa - tam na 100% jej nie będzie. Na koniec został mi pokój Jaya. Cicho uchyliłam drzwi i to co zobaczyłam zbiło mnie z nóg. Na łóżku, słodko spała Rose z rozmazanym makijażem i uśmiechem na twarzy. Można się chyba domyślić co tu się stało. Tylko gdzie jest Jay? Po dłuższych poszukiwaniach zauważyłam go.. Spał sobie w przeciwieństwie do Rose - na niewygodnej podłodze na drugim końcu pokoju, jego mina wyrażała wszystko. Teraz już nie mam wątpliwości.. Tutaj się nic nie działo. Tylko Rose wywaliła Jaya z jego własnego łóżka. Wyglądało to przekomicznie. Nie chciałam ich obudzić swoim śmiechem, więc poszłam do siebie. Otworzyłam książki i zaczęłam się uczyć. Nim się obejrzałam na zegarku była 14, nieźle. Uczyłam się kilka godzin, jakiś nowy rekord. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi
- Max? Stało się coś?
-Em.. Bo my jesteśmy głodni.. A Rose poszła do domu z hukiem bo pokłóciła się z Jayem.. Ugotujesz coś? - popatrzył na mnie błagalnie
-A jeśli odmówię?
-Ale tego nie zrobisz!
-Nie bądź taki pewien! Muszę się uczyć
-Pouczysz się później - powiedział i pociągnął mnie w stronę kuchni
***
-To co chcecie?
-Spaghetti! - wykrzyczał Tom
-Spaghetti było ostatnio...
-Ale ja lubię, Max też - powiedział i wskazał na Georga
- Lubię, ale ja tam wolę dzisiaj naleśniki... - odpowiedział
-A może zapiekankę? - zapytał Tom
-Nie
-Dlaczego?
-Naleśniki są łatwiejsze i szybsze w zrobieniu, poza tym robienie zapiekanki dla takiej bandy jak wy to trochę roboty
-Okej.. Niech będzie - powiedział zawiedziony
-Zawsze możesz nie jeść
Naszą rozmową reszta w ogóle nie była zainteresowana, siedzieli na drugim końcu salonu i zacięcie coś obmyślali. Oczywiście z Nathanem nawet na siebie nie spojrzeliśmy, nawet mnie to cieszy, nie mam ochoty na gadanie z nim, tak jak jest mi pasuje, nie odzywamy się do siebie, nie patrzymy, nic, kompletnie nic. Chłopaki rozmawiali już z dobrą godzinę, przez ten czas zdążyłam zrobić te cholerne naleśniki. Kiedy skończyłam, dałam każdemu po 3 naleśniki na talerz "przyozdobione" bitą śmietaną, jagodami oraz miętą.
-Macie! - powiedziałam kładąc ostatni talerz na stole
-Tak szybko? - zapytał zdziwiony Tom
-Szybko?!
-Ile to trwało? 15 min?
-Błagam Cię..Siedziałam przy tych cholernych naleśnikach godzinę..
-Serio?
-Tak - pokręciłam oczami
5 min później..
-Em! Kocham Cię! Te naleśniki są genialne! Ale z przykrością stwierdzam, że 3 mi nie starczą..- powiedział Max
-W kuchni jest jeszcze kilka jak chcesz - kiedy to usłyszał, biegiem ruszył do kuchni i wrócił z talerzem pełnym naleśników i słoikiem dżemu, Oczywiście nie obeszło się bez kłótni kto dostanie ostatniego... Na prawdę czasami dziwię się, że oni tworzą "gang", przecież w domu zachowują się jak małe dzieci.. Jakby mieli dwa wcielenia ; to niebezpieczne i dziecinne
- Emily, gotujesz najlepiej pod słońcem, co byś nie ugotowała i tak jest genialne- powiedział Jay wpychając naleśnika do buzi
-Dzięki, właściwie nie wiem skąd umiem tak gotować, chyba tak jakoś wyszło..
-A właśnie, Em, idziesz jutro z nami na wyścigi? - zapytał Tom na co Siva z Nathanem zabijali go wzrokiem kiedy wypowiedział te słowa
-Noo co? I tak by się dowiedziała., - odparł Parker
-Dowiedziałaby się, ale nie musiała akurat teraz... - powiedział niezadowolony Siva
-Wracając do pytania Toma.. To tak, chętnie popatrzę jak przegrywacie
-Chyba wygrywamy - powiedział Max jakby to było oczywiste
-Uwierzę jak zobaczę
-To szykuj się na ostrą jazdę, bo motywacja jest ciekawa
-Motywacja?
-Dobra nie ważne, miałaś się uczyć - powiedział Tom wskazując na górę
-Okej idę, ale tak z ciekawości, Jay, o co poszło z Rose?
-Nie pytaj... - powiedział zażenowany
Nie chciałam go męczyć, bo widziałam, że nie ma ochoty na gadanie o tym, chociaż łatwo było się domyślić o co poszło. resztę dnia poświęciłam przygotowaniom do matury. Nie mogę tego zawalić..Kolejny dzień był dosyć nudny, dzień w szkole, nauka w domu, zero rozmowy z Nathanem, jedynie tyle kiedy kończę i nic więcej. Przyszedł wieczór, czas się jakoś ubrać ma wyścigi, właściwie to nie wiem jak się ubrać.. Sukienka? Niee, to wyścigi. Myśl Emily, myśl, co można ubrać na nielegalne wyścigi.. Nie wiem, boże, nie mam zielonego pojęcia. Stanęłam przed szafą i mierzyłam wzrokiem wszystkie ubrania, trochę mi to zajęło ale w końcu ubrałam podarte na kolanach, obcisłe jeansy, białą bokserkę i czarną ramoneskę, czerwone Conversy za kostkę i złoty zegarek. Włosy upięłam w kucyka, którego następnie wyprostowałam, poprawiłam makijaż i byłam gotowa. Włożyłam telefon do kieszeni i zeszłam na dół
-Jedziemy? - zapytałam
-Tak, Nathan dojedzie, czegoś zapomniał - powiedział Siva
Dojechaliśmy na miejsce. Wyścigi były nie daleko centrum miasta, więc teren w razie czego znam. Rozglądnęłam się wokół, matko, ile tu kolesi i lasek dającymi wrażenie puszczaliskich.. I pewnie takie są. Oparłam się o maskę samochodu, czekając na naszego dzisiejszego rajdowca.. Po dłuższym oczekiwaniu przyjechał z piskiem opon i przy tym rażąc wszystkich po oczach światłami. Wysiadł z auta, którego nigdy wcześniej na oczy nie widziałam, na oko było takie bardziej "wyścigowe" niż tamto. Zdjął okulary, chociaż po gówno mu one, jest już ciemno, odsłonił swoją sylwetkę zza auta i WOW. Wyglądał na prawdę przystojnie... Miał ubrany biały T-shirt, który doskonale podkreślał jego mięśnie, czarne jeansy, czerwone adidasy za kostkę i oczywiście postawione włosy. Może nie był to jakiś wyczyn modowy, ale co jak co, jemu to pasuje
-Okejj, ostatni zawodnik już jest, zasady chyba każdy zna, dzisiejsza trasa liczy 10 km którą pewnie zna każdy z was, nagrodą lub jak to woli - motywacją do wygrania jest ta oto pani o imieniu Kylie <na stos palet wyszła wysoka blondynka, ubrana w mega prześwitującą bluzkę i czarna miniówkę i oczywiście obowiązkowe wysokie szpilki> zawodnik który wygra ma ją na całą noc na własność. Niech każdy zawodnik zajmie swoje miejsce na drodze - powiedział organizator dzisiejszych wyścigów
Było 4 zawodników. Po znaku ruszyli z głośnym piskiem opon, trasę o dziwo było widać na max 3 km. Nathan wyeliminował już oczywiście jednego zawodnika. Reszty trasy nie widziałam, mam szczerą nadzieję, że Sykes przegra
-Emily? Czemu nie wzięłaś Rose? - zapytał Jay
-Pytałam się jej, nie chciała, musiałeś ją na serio wkurzyć
-Przesadzasz..
-Powiedz mi o co poszło to zobaczymy czy przesadzam
-Niee.. To nie ma sensu, t.. - Jayowi przerwał jakiś koleś
-Noo hejj mała, masz ochotę na..- oczywiście nie dokończył, bo tym razem to loczek mu przerwał
-Nawet o tym nie myśl, spierdalaj do swojej dziwki - powiedział stanowczo i zasłonił mnie swoim ciałem
-Dlaczego? Taka piękna dziewczyna ma się nudzić przy takim kolesiu jak ty zamiast bawić się ze mną? - koleś zaczął mi jeździć ręką po policzku na co Jay natychmiastowo zareagował i walnął mu prosto w twarz z pięści. Mężczyzna upadł na ziemię i poszedł sobie. Nagle usłyszałam coraz większy pisk opon i odgłos silnika, po kilku minutach zobaczyłam kto wydaje te odgłosy. NIE WIERZĘ.
_________________________________________________________________________________
-Do rzeczy..Gdzie?.. Co? Wyścigi są jutro?.. Jaka nagroda?... Okej, będziemy
Wyścigi? Czyli jednak jest takim potworem jak myślałam.. Nagroda? Pewnie full kasy. Która jest skradziona z banku. Chore.. Ale chcę to zobaczyć. Tak, chcę. Nigdy nie widziałam tego na żywo. Chce iść to zobaczyć i nie odpuszczę. Usłyszałam, że Sykes idzie dalej spać, dlatego poszłam zrobić sobie jakieś śniadanie, zrobię tez coś dla Rose, albo chociaż lepiej nie.. Jak przyjdzie nic nie zostanie. Tak właściwie gdzie ona jest? Szybko popędziłam na górę i przeszukałam wszystkie pokoju oprócz Sykesa - tam na 100% jej nie będzie. Na koniec został mi pokój Jaya. Cicho uchyliłam drzwi i to co zobaczyłam zbiło mnie z nóg. Na łóżku, słodko spała Rose z rozmazanym makijażem i uśmiechem na twarzy. Można się chyba domyślić co tu się stało. Tylko gdzie jest Jay? Po dłuższych poszukiwaniach zauważyłam go.. Spał sobie w przeciwieństwie do Rose - na niewygodnej podłodze na drugim końcu pokoju, jego mina wyrażała wszystko. Teraz już nie mam wątpliwości.. Tutaj się nic nie działo. Tylko Rose wywaliła Jaya z jego własnego łóżka. Wyglądało to przekomicznie. Nie chciałam ich obudzić swoim śmiechem, więc poszłam do siebie. Otworzyłam książki i zaczęłam się uczyć. Nim się obejrzałam na zegarku była 14, nieźle. Uczyłam się kilka godzin, jakiś nowy rekord. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi
- Max? Stało się coś?
-Em.. Bo my jesteśmy głodni.. A Rose poszła do domu z hukiem bo pokłóciła się z Jayem.. Ugotujesz coś? - popatrzył na mnie błagalnie
-A jeśli odmówię?
-Ale tego nie zrobisz!
-Nie bądź taki pewien! Muszę się uczyć
-Pouczysz się później - powiedział i pociągnął mnie w stronę kuchni
***
-To co chcecie?
-Spaghetti! - wykrzyczał Tom
-Spaghetti było ostatnio...
-Ale ja lubię, Max też - powiedział i wskazał na Georga
- Lubię, ale ja tam wolę dzisiaj naleśniki... - odpowiedział
-A może zapiekankę? - zapytał Tom
-Nie
-Dlaczego?
-Naleśniki są łatwiejsze i szybsze w zrobieniu, poza tym robienie zapiekanki dla takiej bandy jak wy to trochę roboty
-Okej.. Niech będzie - powiedział zawiedziony
-Zawsze możesz nie jeść
Naszą rozmową reszta w ogóle nie była zainteresowana, siedzieli na drugim końcu salonu i zacięcie coś obmyślali. Oczywiście z Nathanem nawet na siebie nie spojrzeliśmy, nawet mnie to cieszy, nie mam ochoty na gadanie z nim, tak jak jest mi pasuje, nie odzywamy się do siebie, nie patrzymy, nic, kompletnie nic. Chłopaki rozmawiali już z dobrą godzinę, przez ten czas zdążyłam zrobić te cholerne naleśniki. Kiedy skończyłam, dałam każdemu po 3 naleśniki na talerz "przyozdobione" bitą śmietaną, jagodami oraz miętą.
-Macie! - powiedziałam kładąc ostatni talerz na stole
-Tak szybko? - zapytał zdziwiony Tom
-Szybko?!
-Ile to trwało? 15 min?
-Błagam Cię..Siedziałam przy tych cholernych naleśnikach godzinę..
-Serio?
-Tak - pokręciłam oczami
5 min później..
-Em! Kocham Cię! Te naleśniki są genialne! Ale z przykrością stwierdzam, że 3 mi nie starczą..- powiedział Max
-W kuchni jest jeszcze kilka jak chcesz - kiedy to usłyszał, biegiem ruszył do kuchni i wrócił z talerzem pełnym naleśników i słoikiem dżemu, Oczywiście nie obeszło się bez kłótni kto dostanie ostatniego... Na prawdę czasami dziwię się, że oni tworzą "gang", przecież w domu zachowują się jak małe dzieci.. Jakby mieli dwa wcielenia ; to niebezpieczne i dziecinne
- Emily, gotujesz najlepiej pod słońcem, co byś nie ugotowała i tak jest genialne- powiedział Jay wpychając naleśnika do buzi
-Dzięki, właściwie nie wiem skąd umiem tak gotować, chyba tak jakoś wyszło..
-A właśnie, Em, idziesz jutro z nami na wyścigi? - zapytał Tom na co Siva z Nathanem zabijali go wzrokiem kiedy wypowiedział te słowa
-Noo co? I tak by się dowiedziała., - odparł Parker
-Dowiedziałaby się, ale nie musiała akurat teraz... - powiedział niezadowolony Siva
-Wracając do pytania Toma.. To tak, chętnie popatrzę jak przegrywacie
-Chyba wygrywamy - powiedział Max jakby to było oczywiste
-Uwierzę jak zobaczę
-To szykuj się na ostrą jazdę, bo motywacja jest ciekawa
-Motywacja?
-Dobra nie ważne, miałaś się uczyć - powiedział Tom wskazując na górę
-Okej idę, ale tak z ciekawości, Jay, o co poszło z Rose?
-Nie pytaj... - powiedział zażenowany
Nie chciałam go męczyć, bo widziałam, że nie ma ochoty na gadanie o tym, chociaż łatwo było się domyślić o co poszło. resztę dnia poświęciłam przygotowaniom do matury. Nie mogę tego zawalić..Kolejny dzień był dosyć nudny, dzień w szkole, nauka w domu, zero rozmowy z Nathanem, jedynie tyle kiedy kończę i nic więcej. Przyszedł wieczór, czas się jakoś ubrać ma wyścigi, właściwie to nie wiem jak się ubrać.. Sukienka? Niee, to wyścigi. Myśl Emily, myśl, co można ubrać na nielegalne wyścigi.. Nie wiem, boże, nie mam zielonego pojęcia. Stanęłam przed szafą i mierzyłam wzrokiem wszystkie ubrania, trochę mi to zajęło ale w końcu ubrałam podarte na kolanach, obcisłe jeansy, białą bokserkę i czarną ramoneskę, czerwone Conversy za kostkę i złoty zegarek. Włosy upięłam w kucyka, którego następnie wyprostowałam, poprawiłam makijaż i byłam gotowa. Włożyłam telefon do kieszeni i zeszłam na dół
-Jedziemy? - zapytałam
-Tak, Nathan dojedzie, czegoś zapomniał - powiedział Siva
Dojechaliśmy na miejsce. Wyścigi były nie daleko centrum miasta, więc teren w razie czego znam. Rozglądnęłam się wokół, matko, ile tu kolesi i lasek dającymi wrażenie puszczaliskich.. I pewnie takie są. Oparłam się o maskę samochodu, czekając na naszego dzisiejszego rajdowca.. Po dłuższym oczekiwaniu przyjechał z piskiem opon i przy tym rażąc wszystkich po oczach światłami. Wysiadł z auta, którego nigdy wcześniej na oczy nie widziałam, na oko było takie bardziej "wyścigowe" niż tamto. Zdjął okulary, chociaż po gówno mu one, jest już ciemno, odsłonił swoją sylwetkę zza auta i WOW. Wyglądał na prawdę przystojnie... Miał ubrany biały T-shirt, który doskonale podkreślał jego mięśnie, czarne jeansy, czerwone adidasy za kostkę i oczywiście postawione włosy. Może nie był to jakiś wyczyn modowy, ale co jak co, jemu to pasuje
-Okejj, ostatni zawodnik już jest, zasady chyba każdy zna, dzisiejsza trasa liczy 10 km którą pewnie zna każdy z was, nagrodą lub jak to woli - motywacją do wygrania jest ta oto pani o imieniu Kylie <na stos palet wyszła wysoka blondynka, ubrana w mega prześwitującą bluzkę i czarna miniówkę i oczywiście obowiązkowe wysokie szpilki> zawodnik który wygra ma ją na całą noc na własność. Niech każdy zawodnik zajmie swoje miejsce na drodze - powiedział organizator dzisiejszych wyścigów
Było 4 zawodników. Po znaku ruszyli z głośnym piskiem opon, trasę o dziwo było widać na max 3 km. Nathan wyeliminował już oczywiście jednego zawodnika. Reszty trasy nie widziałam, mam szczerą nadzieję, że Sykes przegra
-Emily? Czemu nie wzięłaś Rose? - zapytał Jay
-Pytałam się jej, nie chciała, musiałeś ją na serio wkurzyć
-Przesadzasz..
-Powiedz mi o co poszło to zobaczymy czy przesadzam
-Niee.. To nie ma sensu, t.. - Jayowi przerwał jakiś koleś
-Noo hejj mała, masz ochotę na..- oczywiście nie dokończył, bo tym razem to loczek mu przerwał
-Nawet o tym nie myśl, spierdalaj do swojej dziwki - powiedział stanowczo i zasłonił mnie swoim ciałem
-Dlaczego? Taka piękna dziewczyna ma się nudzić przy takim kolesiu jak ty zamiast bawić się ze mną? - koleś zaczął mi jeździć ręką po policzku na co Jay natychmiastowo zareagował i walnął mu prosto w twarz z pięści. Mężczyzna upadł na ziemię i poszedł sobie. Nagle usłyszałam coraz większy pisk opon i odgłos silnika, po kilku minutach zobaczyłam kto wydaje te odgłosy. NIE WIERZĘ.
_________________________________________________________________________________
Cześć! Dzisiaj coś nowego ;) Mamy nadzieję, że się podoba, piszcie co uważacie ;) Posłuchajcie, mamy sprawę, w związku tym, że zaczyna się rok szkolny, rozdziały będą dodawane nie regularnie, mogą się pojawiać co 5 dni lub nawet co 10, dlatego sprawdzajcie na bieżąco ;) Do następnego ;)