.

GRY

niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 13

Z perspektywy Emily

Słowa Nathana na prawdę mnie zabolały... Poczułam się jak 5 koło u wozu.. Że jestem dla niego ciężarem i jestem bezwartościowa.. W tamtym momencie miałam ochotę nie istnieć.. Tak, nie istnieć. Chciałam zasnąć i się nie obudzić. Albo obudzić się, jednak w innym świecie, tym lepszym. Tym bez Nathana i całego tego gówna. Chciałabym być normalną nastolatką która wychodzi na spacer bez obawy, że ktoś ją zabije, nastolatką która ma chłopaka i wymyka się z domu, tylko po to aby się z nim spotkać.. Kiedyś miałam takie życie.. A teraz? Boję się sama gdzieś wyjść.. Chodzę z obawą, że nawet się nie zorientuję kiedy ktoś mnie zadźga nożem... Nienawidzę Nathana, ale jednak przy nim czuję się bardziej bezpieczna... Wiem, że może mnie obronić i przy nim nie muszę się tak bać. Tylko tyle.. Nic więcej. Nienawidzę go i mam nadzieję, że ta chora sytuacja związana z gangiem szybko się skończy. Tęsknię za rodzicami i to wszystko, szczególnie teraz, rozsadza mnie od środka. Może, nie widać tego po mnie, ale tak jest. Nie należę do osób które pokazują cały czas co czują. Nie lubię jak wszyscy dookoła się użalają nad moją osobą. Czasami po prostu nie pokazuję, co czuję w danym momencie. Ale nie zamykam się też w sobie. Jednak przy Sykesie już nie mogłam wytrzymać..Może ja też nie byłam święta w tym co powiedziałam, ale nie musiał mi tego mówić.. Poczułam się jak gówno. Może, nie do końca tak myśli, oboje byliśmy zdenerwowani.. Ja też mogłam powiedzieć o kilka słów za dużo.. Ale to wcale nie tłumaczy  Nathana. Mógł sobie niektórych słów oszczędzić.. Kiedy mówił jakim jestem zerem.. Czułam jakby wszystko rozsadzało mnie w środku ze smutku. Nie wiem sama jak mam teraz się zachowywać.. Może nie będę cały czas zawracać tym głowy. Za niedługo matura, na tym chcę się skupić. Chcę zdać ją jak najlepiej, w końcu od matury zależy jak mi pójdzie w życiu. Te dwa tygodnie chcę chociaż w większości poświęcić nauce. Przynajmniej ucząc się, nie będę sobie krzątać głowy problemami i zmartwieniami. Tak, to będzie najlepsze wyjście... Rano obudziłam się dosyć wcześnie, było jakoś po 7. Szybko się ogarnęłam i włożyłam luźne ubrania typu dresy i T-shirt. Kiedy wyszłam z pokoju, usłyszałam rozmowę dochodzącą z pokoju Nathana
-Do rzeczy..Gdzie?.. Co? Wyścigi są jutro?.. Jaka nagroda?... Okej, będziemy
Wyścigi? Czyli jednak jest takim potworem jak myślałam.. Nagroda? Pewnie full kasy. Która jest skradziona z banku. Chore.. Ale chcę to zobaczyć. Tak, chcę. Nigdy nie widziałam tego na żywo. Chce iść to zobaczyć i nie odpuszczę. Usłyszałam, że Sykes idzie dalej spać, dlatego poszłam zrobić sobie jakieś śniadanie, zrobię tez coś dla Rose, albo chociaż lepiej nie.. Jak przyjdzie nic nie zostanie. Tak właściwie gdzie ona jest? Szybko popędziłam na górę i przeszukałam wszystkie pokoju oprócz Sykesa - tam na 100% jej nie będzie. Na koniec został mi pokój Jaya. Cicho uchyliłam drzwi i to co zobaczyłam zbiło mnie z nóg. Na łóżku, słodko spała Rose z rozmazanym makijażem i uśmiechem na twarzy. Można się chyba domyślić co tu się stało. Tylko gdzie jest Jay? Po dłuższych poszukiwaniach zauważyłam go.. Spał sobie w przeciwieństwie do Rose - na niewygodnej podłodze na drugim końcu pokoju, jego mina wyrażała wszystko. Teraz już nie mam wątpliwości.. Tutaj się nic nie działo. Tylko Rose wywaliła Jaya z jego własnego łóżka. Wyglądało to przekomicznie. Nie chciałam ich obudzić swoim śmiechem, więc poszłam do siebie. Otworzyłam książki i zaczęłam się uczyć. Nim się obejrzałam na zegarku była 14, nieźle. Uczyłam się kilka godzin, jakiś nowy rekord. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi
- Max? Stało się coś?
-Em.. Bo my jesteśmy głodni.. A Rose poszła do domu z hukiem bo pokłóciła się z Jayem.. Ugotujesz coś? - popatrzył na mnie błagalnie
-A jeśli odmówię?
-Ale tego nie zrobisz!
-Nie bądź taki pewien! Muszę się uczyć
-Pouczysz się później - powiedział i pociągnął mnie w stronę kuchni

***
-To co chcecie?
-Spaghetti! - wykrzyczał Tom
-Spaghetti było ostatnio...
-Ale ja lubię, Max też - powiedział i wskazał na Georga
- Lubię, ale ja tam wolę dzisiaj naleśniki... - odpowiedział
-A może zapiekankę? - zapytał Tom
-Nie
-Dlaczego?
-Naleśniki są łatwiejsze i szybsze w zrobieniu, poza tym robienie zapiekanki dla takiej bandy jak wy to trochę roboty
-Okej.. Niech będzie - powiedział zawiedziony
-Zawsze możesz nie jeść
Naszą rozmową reszta w ogóle nie była zainteresowana, siedzieli na drugim końcu salonu i zacięcie coś obmyślali. Oczywiście z Nathanem nawet na siebie nie spojrzeliśmy, nawet mnie to cieszy, nie mam ochoty na gadanie z nim, tak jak jest mi pasuje, nie odzywamy się do siebie, nie patrzymy, nic, kompletnie nic. Chłopaki rozmawiali już z dobrą godzinę, przez ten czas zdążyłam zrobić te cholerne naleśniki. Kiedy skończyłam, dałam każdemu po 3 naleśniki na talerz "przyozdobione" bitą śmietaną, jagodami oraz miętą.
-Macie! - powiedziałam kładąc ostatni talerz na stole
-Tak szybko? - zapytał zdziwiony Tom
-Szybko?!
-Ile to trwało? 15 min?
-Błagam Cię..Siedziałam przy tych cholernych naleśnikach godzinę..
-Serio?
-Tak - pokręciłam oczami

5 min później..

-Em! Kocham Cię! Te naleśniki są genialne! Ale z przykrością stwierdzam, że 3 mi nie starczą..- powiedział Max
-W kuchni jest jeszcze kilka jak chcesz - kiedy to usłyszał, biegiem ruszył do kuchni i wrócił z talerzem pełnym naleśników i słoikiem dżemu, Oczywiście nie obeszło się bez kłótni kto dostanie ostatniego... Na prawdę czasami dziwię się, że oni tworzą "gang", przecież w domu zachowują się jak małe dzieci.. Jakby mieli dwa wcielenia ; to niebezpieczne i dziecinne
- Emily, gotujesz najlepiej pod słońcem, co byś nie ugotowała i tak jest genialne- powiedział Jay wpychając naleśnika do buzi
-Dzięki, właściwie nie wiem skąd umiem tak gotować, chyba tak jakoś wyszło..
-A właśnie, Em, idziesz jutro z nami na wyścigi? - zapytał Tom na co Siva z Nathanem zabijali go wzrokiem kiedy wypowiedział te słowa
-Noo co? I tak by się dowiedziała., - odparł Parker
-Dowiedziałaby się, ale nie musiała akurat teraz... - powiedział niezadowolony Siva
-Wracając do pytania Toma.. To tak, chętnie popatrzę jak przegrywacie
-Chyba wygrywamy - powiedział Max jakby to było oczywiste
-Uwierzę jak zobaczę
-To szykuj się na ostrą jazdę, bo motywacja jest ciekawa
-Motywacja?
-Dobra nie ważne, miałaś się uczyć - powiedział Tom wskazując na górę
-Okej idę, ale tak z ciekawości, Jay, o co poszło z Rose?
-Nie pytaj... - powiedział zażenowany
Nie chciałam go męczyć, bo widziałam, że nie ma ochoty na gadanie o tym, chociaż łatwo było się domyślić o co poszło. resztę dnia poświęciłam przygotowaniom do matury. Nie mogę tego zawalić..Kolejny dzień był dosyć nudny, dzień w szkole, nauka w domu, zero rozmowy z Nathanem, jedynie tyle kiedy kończę i nic więcej. Przyszedł wieczór, czas się jakoś ubrać ma wyścigi, właściwie to nie wiem jak się ubrać.. Sukienka? Niee, to wyścigi. Myśl Emily, myśl, co można ubrać na nielegalne wyścigi.. Nie wiem, boże, nie mam zielonego pojęcia. Stanęłam przed szafą i mierzyłam wzrokiem wszystkie ubrania, trochę mi to zajęło ale w końcu ubrałam podarte na kolanach, obcisłe jeansy, białą bokserkę i czarną ramoneskę, czerwone Conversy za kostkę i złoty zegarek. Włosy upięłam w kucyka, którego następnie wyprostowałam, poprawiłam makijaż i byłam gotowa. Włożyłam telefon do kieszeni i zeszłam na dół
-Jedziemy? - zapytałam
-Tak, Nathan dojedzie, czegoś zapomniał - powiedział Siva
Dojechaliśmy na miejsce. Wyścigi były nie daleko centrum miasta, więc teren w razie czego znam. Rozglądnęłam się wokół, matko, ile tu kolesi i lasek dającymi wrażenie puszczaliskich.. I pewnie takie są. Oparłam się o maskę samochodu, czekając na naszego dzisiejszego rajdowca.. Po dłuższym oczekiwaniu przyjechał z piskiem opon i przy tym rażąc wszystkich po oczach światłami. Wysiadł z auta, którego nigdy wcześniej na oczy nie widziałam, na oko było takie bardziej "wyścigowe" niż tamto. Zdjął okulary, chociaż po gówno mu one, jest już ciemno, odsłonił swoją sylwetkę zza auta i WOW. Wyglądał na prawdę przystojnie... Miał ubrany biały T-shirt, który doskonale podkreślał jego mięśnie, czarne jeansy, czerwone adidasy za kostkę i oczywiście postawione włosy. Może nie był to jakiś wyczyn modowy, ale co jak co, jemu to pasuje
-Okejj, ostatni zawodnik już jest, zasady chyba każdy zna, dzisiejsza trasa liczy 10 km którą pewnie zna każdy z was, nagrodą lub jak to woli - motywacją do wygrania jest ta oto pani o imieniu Kylie <na stos palet wyszła wysoka blondynka, ubrana w mega prześwitującą bluzkę i czarna miniówkę i oczywiście obowiązkowe wysokie szpilki> zawodnik który wygra ma ją na całą noc na własność. Niech każdy zawodnik zajmie swoje miejsce na drodze - powiedział organizator dzisiejszych wyścigów
Było 4 zawodników. Po znaku ruszyli z głośnym piskiem opon, trasę o dziwo było widać na max 3 km. Nathan wyeliminował już oczywiście jednego zawodnika. Reszty trasy nie widziałam, mam szczerą nadzieję, że Sykes przegra
-Emily? Czemu nie wzięłaś Rose? - zapytał Jay
-Pytałam się jej, nie chciała, musiałeś ją na serio wkurzyć
-Przesadzasz..
-Powiedz mi o co poszło to zobaczymy czy przesadzam
-Niee.. To nie ma sensu, t.. - Jayowi przerwał jakiś koleś
-Noo hejj mała, masz ochotę na..- oczywiście nie dokończył, bo tym razem to loczek mu przerwał
-Nawet o tym nie myśl, spierdalaj do swojej dziwki - powiedział stanowczo i zasłonił mnie swoim ciałem
-Dlaczego? Taka piękna dziewczyna ma się nudzić przy takim kolesiu jak ty zamiast bawić się ze mną? - koleś zaczął mi jeździć ręką po policzku na co Jay natychmiastowo zareagował i walnął mu prosto w twarz z pięści. Mężczyzna upadł na ziemię i poszedł sobie. Nagle usłyszałam coraz większy pisk opon i odgłos silnika, po kilku minutach zobaczyłam kto wydaje te odgłosy. NIE WIERZĘ.

_________________________________________________________________________________
Cześć! Dzisiaj coś nowego ;) Mamy nadzieję, że się podoba, piszcie co uważacie ;) Posłuchajcie, mamy sprawę, w związku tym, że zaczyna się rok szkolny, rozdziały będą dodawane nie regularnie, mogą się pojawiać co 5 dni lub nawet co 10, dlatego sprawdzajcie na bieżąco ;) Do następnego ;) 
J & J


niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 12

Z perspektywy Kelsey

-To co? Jedziemy? - zapytał Max
-Jedziemy - odpowiedziałam
Oczywiście do klubu jedziemy na dwa auta. Nie zrobiłam Emily tej krzywdy i pojechała ze mną, Tomem, Maxem i Rose. Dziękowała mi chyba z dobre 10 min, że nie pozwoliłam jej jechać z Nathanem, ale tak szczerze, on z pozoru jest tylko taki dupkowaty. Tak na prawdę jest inny. Potrafi być wyrozumiały, odważny, zabawny, bardziej dorosły itd. Ale przed Emily niestety pokazuje ta gorszą stronę - tą idiotyczną. Ale jednak ma coś w głowie bo to on z Tomem wymyślają cały plan działania na niektóre akcje które zawsze kończą się sukcesem. Kto jak kto, ale oni znają się na tym najlepiej. Tak, my też kradniemy. tzn. Oni. Ja z Naree się w to nie mieszamy. Jedynie chodzimy oglądać ich te głupoty... W sumie to się robi nudne, że za każdym razem ktoś z nich wygrywa.. Mogliby dla odmiany przegrać... Byłoby ciekawie. Cały Londyn ma ich za najlepszych. Właściwie do czasu.. Stary gang chyba powraca.. Ich historia nie jest zbyt miła. Może nie za dużo wiem, jedynie tyle, że chłopaki chcą zemsty...
-Ejj.. A tak właściwie do jakiego klubu jedziemy? - zapytała Em
-Najlepszego w Londynie! - zatriumfował Max
-Czyli?
-Ministry of Sound - odpowiedziałam chcąc uniknąć sprzeczki
Dojechaliśmy  na miejsce, kiedy przekroczyłam progi klubu, do moich bębenków wpłynęła tona najlepszych, imprezowych bitów. Szybko odwróciłam się do reszty dziewczyn i pociągnęłam je na parkiet. Oczywiście Nareesha odmówiła, jednak obiecała, że później do nas dołączy. Bawiłyśmy się w najlepsze. Nie obeszło się bez klejących się do nas pijanych kolesi, ale nie zwracałyśmy na nich zbytnio uwagi. Zmęczone już około godzinnym tańcem, poszłyśmy w kierunku baru
-Co podać? - zapytał barman
-Coś mocnego - wypaliła Emily
-Ej - szturchnełam ją w ramię- dzisiaj dopiero ze szpitala wyszłaś a ty takie coś?
-Raz się żyje! - odpowiedziała rozbawiona na co razem z Rose pokręciłyśmy oczami
Wypiłyśmy nasze drinki i na prawdę były mocne. Dawały kopa momentalnie... Zamówiłyśmy jeszcze po jednym i ożywione poszłyśmy dalej tańczyć, jednak teraz przyłączył się do nas Tom, Max i Jay
-Gdzie reszta? - zapytałam głośno swojego chłopaka
-Siva gdzieś tam jest z Naree, a Sykes spotkał Hemmingsa i siedzą razem przy barze
-Chodźmy ich tu zaciągnąć - wymamrotał Jay
Ruszyliśmy wszyscy w stronę chłopaków. Mimo dużych nalegań, oni nie ruszą się ze swojego miejsca, nie to nie, bez nich też będzie mega i sobie damy radę, nawet z pijanym Jayem. Emily widać wpadł w oko Hemmings, ale oświadczyłam jej z góry, że ma dziewczynę. Jednak to jej nie zniechęciło do dalszej zabawy i tylko zamówiła kolejne dwa drinki, które wypiła w 10 minut.. Dziewczyna jest nieprzewidywalna i m.i za to ją kocham. Oczywiście reszta też walła sobie kilka rozmaitych alkoholi i można było uznać, że są już nieco pijani. Wszyscy ruszyliśmy dalej tańczyć
-Ejjj! Słyszycie to? - zapytała Em krzycząc
-Zależy co - zaśmiał się Max wstając i lekko się zataczając
-Piosenkę!
Akurat leciała piosenka Flo Ridy z Robinem Thickem I don't like it, I love it , Emily dostała szału, ponieważ jest to jedna z jej ulubionych piosenek.. Pociągnęła mnie za rękę, stanęła przed barem i zwróciła się do mnie i do Rose
- Idziemy na całość?
Popatrzyłam się na Jenner na co ona tylko pokiwała głową
-Idziemy! - krzyknęłyśmy równo
Razem wtargnęłyśmy na blat baru i zaczęłyśmy tańczyć i śpiewać tekst piosenki, a raczej próbowałyśmy..

All out, turn the beat up
Hey now I'm glad to meet ya
Turn up girl, blow the speaker
Yeah up, think about it now, blow the speaker
I'll speak louder, let's get wild tonite
Billionaire bottles, we just down em like
Ain't no problem, all my roads are right
All right, all right

I don't like it, I love it
And them other girl they can't touch it
Competition, that's a whole nother subject
I wanna walk it out in public
You a star baby, just know, let's go
To the mansion or the condo, let's go
Perfect time gotta let it flow, you know
I'm watching, I'm watching, cause

Podczas drugiej zwrotki, faktycznie poszłyśmy na całość; Emily zdjęła swoja koszulę i rzuciła w tłum mężczyzn patrzących na nas z dołu.. Rose pozbyła się swojej koszulki i rzuciła ją w stronę Jaya, przypadek? Nie sądzę. Ja miałam trochę gorzej, ponieważ miałam sukienkę, nie miałam pomysłu co z nią zrobić, bo na zdejmowanie jej nie ma czasu.. Podwinęłam ją tylko, tak, że było widać moja dolną bieliznę. W sumie, dla mnie lepiej, będzie mi się wygodnie tańczyć. O opinię mojego chłopaka nie musiałam się martwić, ponieważ nie był przeciwny moim czynom. Bawiłyśmy się w najlepsze póki Sykes nie zobaczył naszych tańców. Kiedy zobaczył jak jesteśmy ubrane, szczególnie Emily, wiedziałam, że dobrze się to nie skończy. Jego mina wyrażała wszystko. Szybko wszedł na bar, wziął z niego Em i pociągnął ją w stronę wyjścia.

Z perspektywy Nathana

W klubie spotkałem Luke'a, dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy o starym "gównie". Hemmings ostrzegł mnie też przed nimi, szczególnie ze względu na to, że trzymam stronę Willa. Ostatnio widziano w okolicy niektórych członków gangu, dlatego musimy uważać, szczególnie na paskudę o imieniu Emily. Mam zamiar powęszyć coś w tej całej pieprzonej sprawie. Nie pozwolę, aby zabili znowu niewinną osobę.. Nie tym razem. W pewnym momencie Luke wskazał na drugą połowę klubu... Zabiję Cię, Emily. Szybkim krokiem podszedłem do dziewczyny, chwyciłem jej ramię i pokierowałem ją w stronę wyjścia. W klubie było za głośno na jakiekolwiek rozmowy. Emily się stawiała, co mnie nie zdziwiło, ale dla mnie to nie był żaden problem.
-Co ty do cholery robisz ?! - wykrzyczałem Emily prosto w twarz
-Masz jakiś problem?!
-Tak wyobraź sobie że mam, a wiesz co dokładnie !? Może to że tańczysz półnaga przed pijanymi mężczyznami którzy tylko myślą o tym żeby zaciągnąć Cię do łóżka?! Albo kurwa zgwałcić, normalnie to miałbym to w dupie, ale mam Cię pilnować!
-Jestem dorosła, poradziłabym sobie, nie potrzebuję jakiejś pieprzonej niańki ! I puść moją rękę idioto !
Dopiero teraz zauważyłem że ciągle trzymam ramię Emily.
-I wracam do domu na nogach, gdybyś chciał wiedzieć!
Odepchnęła mnie, i poszła przed siebie, poszedłem za nią, jednak tak aby nie zauważyła
Agrr...Nie będzie mi gówniara rozkazywać! Kiedyś ją wsadzę do pokoju i nie będę jej wypuszczał! Przynajmniej nie będzie problemów! Czy ona serio jest aż taka głupia, żeby w swojej sytuacji i prawdopodobnie grożącym niebezpieczeństwu, odpierdalać takie coś?! Ma 19 lat, a zachowuje się na 15! W pewnym momencie zauważyłem jak wpada na jakiegoś blondyna, schowałem się bliżej nich, aby wszystko słyszeć i chwyciłem broń, w razie czego
-Oj, sory, nie widziałem Cię - powiedział tamten koleś i "przypadkowo" strącił Em torebkę
-Patrz jak łazisz! Nie widomy jesteś?! - wykrzyczała i podniosła swoją zgubę, dopiero kiedy zobaczyła twarz tego kolesia, zamurowało ją, na co on się durnowato uśmiechnął
-My chyba się znamy? - zapytał blondasek słodkim, pedalskim uśmiechem. Błagam, niech ktoś coś zrobi, bo zaraz się posikam ze śmiechu
-No chyba tak
-Gdzie idziesz, mała?
Ludzie.. Tak żałosnego podrywu chyba jeszcze nie widziałem...
-Nie mów tak do mnie - powiedziała zażenowana Em
-Jeżeli chcesz..Gdzie idziesz?
-Do domu
-Odprowadzić Cię?
Po dłuższym, zastanowieniu, odpowiedziała
-Nie, dziękuję
-A tak w ogóle, Ryan jestem
-Emily - uśmiechnęła się
-Śliczne imię -odpowiedział mężczyzna i puścił jej oczko. Kiedy zobaczyłem minę dziewczyny jak to zrobił, myślałem, że padę, ze śmiechu
-To ja idę, pa - kiedy już odchodziła Ryan chwycił jej nadgarstek i zapytał.
-Emily, a czy mógłbym dostać twój numer telefonu, chętnie jeszcze na Ciebie wpadnę
-yyy.. Noo..Jasne.. czekaj zapisze Ci go - powiedziała z uśmiechem
Teraz to się we mnie zgotowało kiedy tylko Emily odeszła od niego, od razu za nią pobiegłem i wykrzyczałem jej w twarz
-Kurwa, ty tylko udajesz że jesteś głupia, czy na prawdę taka jesteś ?
-Wypraszam sobie ! Czy ty czasem sobie nie pozwalasz za dużo ? A poza tym co Ci znowu do cholery jasnej chodzi ?!
-Podałaś swój numer telefonu temu pajacowi! Masz serio tak w głowie najebane, czy to tylko alkohol Ci tak odbija?!
-Co śledziłeś mnie? Kim ty jesteś żeby mnie śledzić i do tego podsłuchiwać mnie jak gadam ze znajomymi ? Słuchaj, dla mnie jesteś NIKIM, nigdy nie pozwolę Ci się o mnie w jakikolwiek sposób troszczyć, jeżeli to w ogóle można tak nazwać! Nienawidzę Cię! Jesteś chyba najgorszym człowiekiem jakiego spotkałam w całym swoim życiu, a spotkałam ich naprawdę wielu ! I pamiętaj będę robić to co chcę, z kim chcę i jak chcę ! Nie wpierdalaj się w moje życie! Nigdy! - wykrzyczała mi prosto w moją twarz
-Nikim?! Zobaczymy! Gdyby nie Will, miałbym w dupie kompletnie twoją osobę! Ja mam Cię tylko pilnować, nic więcej! Możesz nawet wskakiwać do łóżka komu chcesz, a mi to będzie wisieć! Ale dopiero wtedy, kiedy nie będziemy musieli się widzieć! Wtedy nie będziesz dla mnie nawet istnieć! Wszystko co będziesz robić, nie będzie mnie w najmniejszym stopniu interesować! Będziesz dla mnie zerem! Bezwartościowym zerem! Ale teraz, kiedy niestety musimy się widzieć i ja mam Ciebie pilnować, musisz robić to co ja chcę! A potem możesz zniknąć i dla mnie nie istnieć! - przez cały czas Emily patrzyła się prosto w moje oczy, kiedy ochłonąłem minimalnie, zobaczyłem, że dziewczyna płacze, dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem ją całą w łzach, doszło do mnie co powiedziałem i uświadomiłem sobie, że przesadziłem.. Dużo przesadziłem..
-Em.. - wyjąkałem i chwyciłem ją za rękę
-Nie! Nie zbliżaj się do mnie! - wykrzyczała przez płacz i zaczęła biec
Miałem zamiar za nią biec, ale uznałem, że i tak to nic nie da. Na szczęście, droga do domu prowadziła przez główne ulice, więc wsiadłem w auto i powoli jechałem za dziewczyną, nie tracąc jej z zasięgu wzroku. W domu oczywiście, nie odzywaliśmy się do siebie, oboje poszliśmy tylko spać
Rano obudził mnie telefon... Jest 8 rano, kto może chcieć coś ode mnie o tej godzinie?! Popatrzyłem zaspany na wyświetlacz telefonu ; 3 nieodebrane połączenia od Mike. Czego on cholera może chcieć...
-Czego chcesz?
-Może tak dzień dobry, albo cześć?
-Do rzeczy
-Będziecie jutro?

_________________________________________________________________________________
Hej! Mamy nadzieję, że się podoba! Piszcie w komentarzach czego się spodziewacie w najbliższych rozdziałach, albo czego oczekujecie! ;) i nie martwice się, teraz każdy może dodać komentarz! Nawet jeśli nie macie konta Google :) 
Buziaki xx
J & J






poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 11

... - To my też się przyłączymy- powiedział Siva wskazując na Jaya, siebie i NATHANA..
KILL ME PLEASE. Może być to każdy tylko nie ON. Justin Bieber, Lil Wayne, Eminem, Smok, Gej, Zboczeniec, Zmarły człowiek, potwór, pająk tylko nie Nathan Sykes. On gestem potrafi mnie doprowadzić do złości, więc jak ja mam z nim wytrzymać wieczór. Może być tu każdy, tylko, błagam, nie ten idiota..
-Eee... to może ja się pójdę przebrać - powiedziałam, próbując choć na chwilę uciec stąd
-Jasne, leć - odpowiedziała Kelsey
Szybko popędziłam na górę, wpadłam do pokoju, zmyłam poprzedni makijaż, nałożyłam tylko podkład i tusz do rzęs, do ubrania wybrałam czarne, długie legginsy z dużym napisem ADIDAS na prawej nodze, do tego białą bokserkę z nadrukiem TURN ME ON, włosy upięłam w prosty kucyk i oczywiście założyłam niskie, białe Conversy. Położyłam się na łóżku i miałam ochotę pobyć tu jeszcze trochę, ale do pokoju wparowała Rose
-Skończyłaś? - zapytała
-Eeee.. Noo.. a stało się coś?
-Bo ci na dole kłócą się jak małe dzieci co oglądamy, pomóż  - powiedziała  patrząc na mnie błagalnym głosem
-Jeżeli muszę..
-Em! - zbulwersowała się
-Noo co? - odpowiedziałam śmiejąc się
-Ty juz dobrze wiesz co!
Razem zeszłyśmy na dół, widok wcale nas nie zdziwił. Tom przekrzykiwał się z Jayem
- W małe dzieci się bawicie? - zapytałam zażenowana sytuacją i równocześnie rozbawiona
-Emmm... bo my chcieliśmy oglądać Avatar ale.. - zaczął loczek patrząc się na mnie miną zbitego psa
-MY?! - krzyknęła cała reszta
-Jay... Tylko ty to chcesz oglądać chociaż znasz plan wydarzeń na pamięć - odezwała się Nareesha
-Wcale nie!
-Czyżby?
-Nie.. - powiedział zawstydzony Jay
- Jay przykro mi, ale jeżeli chcesz oglądać Avatar po raz 12323653 to idź sobie do siebie, a my z resztą pooglądamy sobie inny film -powiedziałam
-Jeżeli nie ma Avataru, to nie ma oglądania! - powiedział i stanął przed tv, przy okazji zasłaniając cały ekran
-Inna propozycja? - zwróciłam się do reszty
-Gramy w butelkę! - krzyknął Tom a jego oczy błagalnie świeciły się jak diamenty w moją stronę
-Tak! Gramy w butelkę! - Max zaczął skakać ze szczęścia
-Jeżeli chcecie.. - powiedziałam zrezygnowana
-Tak! - łysy z Parkerem krzyknęli równocześnie przybijając sobie piątki
-Tooo na co czekacie? Zbawienie? - zapytała roześmiana Kels
-Co? - zapytali zdziwieni
-Po butelkę!
Oboje ruszyli w stronę kuchni biegiem, przy czym prawie się wywalając na zakręcie ponieważ byli w skarpetkach, jakby to były wyścigi. Czasami trudno mi uwierzyć że takie dzieciaki jak oni, należą do przeciwgangu i bez wahania mogą zabić przeciwnika... W sekundzie z kuchni wybiegł Tom z butelką, a zanim biegł Max
- Ja zaczynam! - wykrzyczał Max
-Ja mam butelkę, ja zaczynam!
-Ej! Ty ostatnio zaczynałeś!
-No i co?!
-Heeej! Stop! Ja zaczynam! - krzyknęła Kelsey
-Kels... - Parker zaczął udawać smutek
-Kochanie, oddaj po dobroci mi tą butelkę - blondynka wyciągnęła rękę w stronę swojego chłopaka, na co ten przymrużył oczy i zaczął uciekać. Dziewczyna nie była mu dłużna i ruszyła za nim. Szczerze, Tom był na przegranej pozycji, był w skarpetkach co utrudniało mu bieganie a Kelesy w adidasach. W pewnym momencie blondynka przyśpieszyła i z rozpędem skoczyła na swojego chłopaka. Oczywiście runęli oboje na ziemię i jakimś cudem szklana butelka po piwie nie uległa żadnemu zniszczeniu. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, ledwo co powstrzymałam się od płaczu, myślałam że zejdę tam ze śmiechu
-Noo, czyli ja zaczynam - powiedziała zadowolona blondynka wyrywając leżącemu Tomowi butelkę
Ułożyliśmy się w okrąg. Miałam do wyboru siedzenie obok Nathana i Maxa lub Toma i Rose. Zdecydowanie wybrałam drugą opcję. Kels zakręciła butelką i wypadło niespodziewanie na moją kochaną Rosie
-Prawda czy wyzwanie?
-yyy.. Prawda
Dziewczyna przez dłuższy moment zastanawiała się nad pytaniem, aż w końcu od niechcenia rzuciła
-Czy odważyłabyś się teraz zdjąć koszulkę ?
-Noo.. Chyba tak - powiedziała zawstydzona
- A stanik? - zapytał zadowolony miłośnik Avatara
-Jay! - zbulwersowała się brunetka
-Co?
-Gówno!
-Rose, kręć! - powiedziałam znudzona już ich kłótnią
Widziałam, że nie zapowiada się na koniec tej niezwykle ciekawej wymiany zdań, dlatego poszłam się czegoś napić. Szczególnie zimnego. Miałam wrażenie jakby w pokoju było z 30°C. .Zajrzałam do zamrażarki i wypatrzyłam sobie kostki lodu. Wrzuciłam kilka do szklanki i zalałam je wodą. Zadowolona ruszyłam w stronę przyjaciół. Kiedy weszłam do salonu, zobaczyłam, że wszyscy wlepiają we mnie oczy
-Ducha zobaczyliście czy co? - zapytałam zdezorientowana
Na moje nieszczęście, nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, tylko ten sam przystojny brunet , który niewyobrażalne działa mi na nerwy, ruszył w moją stronę
-Co tu się dzieje? - zaczęłam coraz bardziej się denerwować
Oczywiście, moje pytanie pozostało bez odpowiedzi. Nathan tylko przybliżył się do mojej twarzy i już wiedziałam co zamierza zrobić - pocałować mnie. Zdenerwowana zmieszaniem nie pomyślałam nawet, żeby temu zapobiec. Ku mojemu zdziwieniu, nic się nie wydarzyło. Nie wiedziałam już kompletnie co się dzieje. Sykes rozbawiony moją reakcją tej sytuacji, pokazał tylko na swoje plecy. Bez żadnych sprzeciwów wskoczyłam na nie, myśląc, że chce mnie tylko zanieść do reszty. Jednak nie doceniłam go.. Mężczyzna zaczął biegać po całym domu, ze mną na plecach z taką lekkością jakbym była piórkiem
-NATHAN! PRZESTAŃ! WYWALISZ SIĘ! NATHAN! DO CHOLERY! NAATHAN!  - zaczęłam krzyczeć przerażona tego jak chłopak umie szybko biegać, więc równie szybko mógłby się wywalić..
- Nie panikuj - powiedział na maxa rozbawiony moją reakcją
-NATHAN! STÓJ! BŁAGAM! KURWA SYKES DEBILU! PRZESTAŃ!
Słyszałam za sobą głośne śmiechy znajomych, zapewne śmieją się ze mnie. W tym momencie do głowy wpadł mi pewien pomysł..
-Nie przestaniesz biegać ?
-Nie - odpowiedział zadowolony
-Ach tak? Więc proszę bardzo - chwyciłam mocniej szklankę,  którą w dalszym ciągu miałam w ręku i wylałam całą zawartość brunetowi na głowę. Nathan postawił mnie na podłodze, i spiorunował mnie wzrokiem i miałam wrażenie, że chce mnie nim zabić.. Szczerze? Bałam się jego dalszych czynów..

Z perspektywy Rose

Wszyscy mieli ubaw dopóki Nathan nie popatrzył się na Emily jakby chciał ją zabić. Ale ku naszemu zdziwieniu chłopak zaczął gilgotać dziewczynę. W pokoju znowu było słychać śmiechy przyjaciół.
-Nat-Nathan....prze-przeestań...NIE-N-NIE WYTRZYMAM.....- Emily krzyczała w niebogłosy, ale to nie powstrzymywało chłopaka.
-Nie, ale z resztą przecież nic takiego nie robię - zaśmiał się Nathan
Widziałam że Emily ma ochotę uderzyć chłopaka, ale nie dała rady on był silniejszy.
Nathan męczył Em przez dobre 20 min, aż w końcu odpuścił.
-Spróbuj jeszcze raz! A będziesz codziennie mokry! - powiedziała Emily i obrażona usiadła na podłodze
-Spróbuję - powiedział Nathan triumfalnie, patrząc się cały czas na Emily , na co ona tylko przewróciła oczami
-Idiota...-powiedziała cicho
Jednak Sykes usłyszał jej słowa i popatrzył się na nią wzrokiem z serii " you're dead ". Kiedy Em zobaczyła jego reakcję, zbladła momentalnie, na co wszyscy wybuchli śmiechem. Chyba wiedziała, co się szykuje.. Kiedy Sykes tylko wstał Emily spanikowana krzykła
-Jay! - w momencie ruszyła ukryć się za nim
-Co chcesz? - zapytał rozbawiony jej postawą
-Weź go! - Em z wyrzutem wskazała palcem na Nathana i jeszcze bardziej skuliła się za Jayem
-A co z tego będę miał? - Jay zmarszczył łobuzersko brew
-Cukierka!
-W takim razie, Sykes - jest twoja - powiedział i odchylił się wystarczająco żeby brunet miał do niej dostęp
-Nie! - Emily momentalnie wyciągnęła rękę w obronie - Kupię ci 5 paczek skittlesów!
-No to, to ja rozumiem - posłał zadowolony uśmiech w kierunku Em i zwrócił się do Nathana - a ty wracaj na swoje miejsce - wskazał na podłogę
-Chyba sobie żartujesz.. - Nathan wybuchnął śmiechem
Czułam, że na rozmowie to się nie skończy, dlatego zareagowałam
-OKEJ! Stop! Widzę, że nawet gra nie przejdzie - popatrzyłam groźnym wzrokiem na przyjaciółkę i Nathana- dlatego idziemy do klubu!
-Mi pasuje! - odezwał się Tom
-Tobie zawsze imprezy pasują! - roześmiała się blondynka
Razem z Emily zdecydowałyśmy nie słuchać ani wdawać się w dalszą rozmowę, dlatego poszłyśmy się przebrać
-Jesteś pewna, że chcesz iść? - zapytałam
-Tak, a czemu by nie?
-Dzisiaj wyszłaś dopiero ze szpitala, byłaś wyczerpana psychicznie z powodu wspomnień, byłyśmy na zakupach, teraz jeszcze męka Nathana, nie jesteś zmęczona?
-Może trochę jestem, ale wiesz, że imprezy sobie nie odpuszczam..
-Wiem, ale Em, nie możesz tak szaleć, szczególnie po wyjściu ze szpitala - na moje słowa brunetka przewróciła oczami i westchnęła
-Rose, nie przesadzaj, a jeśli Cię to uszczęśliwi, jutro będę cały dzień nadrabiać zaległości ze szkoły i nie ruszę się z domu, ok?
-Mi pasuje!
Bałam się o nią.. Nie powinna się przemęczać.. Tylko leżeć i odpoczywać ale,  w końcu to Emily Gray i ona zawsze jest ciekawa wrażeń. Martwię się o nią, boję się że któregoś dnia przesadzi i źle się to skończy. Może dobrze się uczy, ale właściwie oceny w szkole nie do końca oceniają człowieka. Ona uwielbia się bawić i na każdej dużej imprezie się pojawia. Alkoholu też sobie nie odpuszcza, uzależnienie to nie jest, ale na prawdę boję się, że któregoś dnia przesadzi..Ale już nic dzisiaj nie zdziałam tylko pomogę jej coś wybrać do ubrania, bo jej mocna strona to nie jest. Po małej sprzeczce co do ubioru Emily wybrała krótkie, białe spodenki, prześwitującą, czarną koszulę, czarne baleriny z uszkami kotka oraz biżuterię, następnie poprawiła tylko swoją wcześniejszą fryzurę. Ja tylko przebrałam się w wcześniejsze ubrania i razem zeszłyśmy na dół.
-To co? Jedziemy? - zapytał Max
-Jedziemy - odpowiedziała Kels

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć wszystkim! Tym razem bardziej zabawnie ;) Spodziewajcie się w kolejnych rozdziałach czegoś ciekawszego ;) Piszcie w komentarzach czego oczekujecie lub się spodziewacie i ogólnie swoje wrażenia! 
Pozdrawiamy :)
J & J






środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 10

To było niesamowite i nieznane mi dotąd uczucie. Pocałował - jeżeli można to tak nazwać- mnie z taką lekkością i ostrożnością. Jakby nie chciał czegoś zepsuć.  Nie rozumiem go czasami. Popatrzył mi w oczy i zaśmiał się
- Skuteczne to uciszanie - powiedział
Nooo musiał wszystko zepsuć.. Jak zawsze. Zostawił mnie oszołomioną i wyszedł. Co to do cholery było?! Zachowuje się jak totalny dupek! Gdyby był kobietą posądziłabym go o ciążę, bo ma zmiany nastroju co 10 min. Ale jeśli uważa, że ulegnę mu jak reszta dziewczyn, to się grubo myli. Nie dam mu tej satysfakcji. Wkurzają mnie osoby które traktują dziewczyny jak rzeczy lub uważają, że jesteśmy ich własnością. Nienawidzę takiego traktowania. Pierwsze odwala takie coś a następnie wychodzi. Agrr.. Jego się nie da zrozumieć. Takie przeprosiny to nich sobie on w dupę wsadzi, jeżeli to w ogóle były przeprosiny... Kiedy wróciłam do żywych, zorientowałam się, że nadal jestem w bieliźnie. No, pięknie. Niezadowolona ruszyłam w stronę szafy. Jak zawsze nie wiedziałam co wybrać. Ostatecznie wybrałam czarną, luźną, asymetryczną bluzkę z krótkim rękawem do tego czerwone rurki oraz jeansową kurtkę i ulubione, białe Conversy. Całość dopełniłam naszyjnikiem z złotym sercem oraz bransoletkami. Poprawiłam jeszcze usta, które Sykes mógł mi lekko zniszczyć, wzięłam torebkę i byłam gotowa. Zeszłam na dół, kierując się prosto do kuchni, oczywiście czułam na sobie wzrok wszystkich mierzący mnie od góry do dołu. Zignorowałam to i napiłam się wody. Skoro byłam już gotowa, zdecydowałam napisać do Rose. Szukałam cały czas telefonu w torebce, sięgałam do wszystkich możliwych kieszeni, nigdzie go nie było. Zaczęłam panikować
-Nie, nie, nie, nie - wymruczałam pod nosem
-Co się stało? - zapytał Jay, który właśnie wszedł do kuchni
-Nie ma nigdzie mojego telefonuu..
-Przecież gdzieś musi być, to nie możliwe
-Wiemm.. pomożesz mi szukać?
- Jak muszę..
-Nie to nie
-Okejj, nie denerwuj się, tylko się z tobą droczę
-ok, dziękuję - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek w ramach podziękowań
Całej sytuacji przyglądał się zaciekawiony Sykes, pokręciłam tylko oczami kiedy zobaczyłam jego zamyślenie. Poszłam na górę i przeszukałam cały pokój. Telefonu nigdzie nie było.. Nawet w łazience patrzyłam, chociaż nigdy nie biorę tam telefonu. Nagle usłyszałam dźwięk mojego ukochanego IPhona
-Słyszę go - powiedział loczek
Popatrzyłam na niego z miną "Really?",na co ten speszony odezwał się
-Nooo co?
-Nie mów już nic
Zaśmiałam się myślach z tej sytuacji i zaczęłam wsłuchiwać się w dźwięk dochodzący z mojego pokoju. Nagle mnie olśniło, gdzie zostawiłam telefon. Rzuciłam się szybko na łózko i zaczęłam przeszukiwać całe moje królestwo do spania, podniosłam ostatnią poduszkę i z zadowoleniem powiedziałam
-Mam Cię
-Emm... - powiedział brunet kręcąc oczami
-Co? - zapytałam zdziwiona
-Nic...
Było już kilkanaście minut po 15. Do galerii zajście zajmie trochę więcej niż 30 min... Jeśli zacznę biec.. Może będę na czas.. Ale będę zdyszana i spocona.. Fuj. Mam lepszy pomysł! Po co ja mam się męczyć jeśli w domu mam 5 "mężczyzn" którzy mają prawa jazdy i do tego każdy ma swoje auto! Zbiegłam szybko na dół, jednak przy schodach odpuściłam sobie tego. Za mną szybko zbiegł Jay. Wparowałam do salonu i powiedziałam tak głośno aby każdy usłyszał
- Podrzuci mnie gdzieś ktoś?
-Gdzie dokładnie? - zapytał Tom
-Do galerii
-Ja odpadam, bo mam auto u mechanika, Siva jest u Nareeshy jakby co - odezwał się Parker
-Max? - powiedziałam z proszącą miną
-Jakbyś nie zauważyła jestem w samych bokserkach
-Ja Cię zawiozę - powiedział z zadowoleniem Sykes
Nie chciałam z nim jechać.. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego... Spojrzałam na Jaya z miną szczeniaka przy tym wypowiadając jego imię na co Parker wybuchnął głośnym śmiechem
-Dobra, chodź - powiedział loczek
-Dziękujęęę- odpowiedziałam cała w skowronkach
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, szybkim krokiem ruszyłam w umówione miejsce. Byłam megaaa głodna, strasznie mnie kusiło aby zamówić sobie coś do jedzenia już teraz.. Ale uznałam, że poczekam z tym na Rose. W końcu nie będę jeść sama... Po dłuższej chwili podszedł do mnie wysoki, umięśniony blondyn. Na pierwszy rzut oka był przystojny. Z uśmiechem na twarzy ruszył w moja stronę z notesikiem w ręku
-Dzień dobry, co podać?
-Na razie dziękuję, niech pan podejdzie kiedy dołączy do mnie znajoma - powiedziałam z uśmiechem
-Z wielką chęcią - powiedział miło kelner
Czekałam na przyjaciółkę trochę dłużej niż 10 minut.. Dochodziła 15:30 kiedy mój zegarek przeskoczył na tą godzinę do naleśnikarni weszła Rose. Zaczęła błądzić wzrokiem w poszukiwaniu mojej osoby. Po dłuższej chwili poszukiwań, wypatrzyła mnie
-Hejj, nie spóźniłam się?
-Nie.. Jak zwykle punktualnie jesteś - powiedziałam witając się z przyjaciółką
Podszedł do nas ten sam, przemiły kelner z kartami menu i od razu zaczęłyśmy wybierać coś do jedzenia. Można było samemu wymyślić z czym chce się naleśniki, jednak nie było to konieczne..Wybór był przeogromny..
-naleśniki z owocami leśnymi
-naleśniki z bakaliami
-naleśniki z owocami egzotycznymi
-naleśniki z wybranym, serwowanym przez nas owocem
-naleśniki z orzechami
-naleśniki z lodami
-naleśniki z twarogiem i owocami
-naleśniki z cukrem pudrem
-naleśniki z bitą śmietaną i owocami
-naleśniki z czekoladą /nutellą
-naleśniki o smaku cynamonowym
-naleśniki o smaku waniliowym
-naleśniki o smaku kokosowym
itd. Zazwyczaj kiedy jest tak duży wybór, szczególnie jedzenia, nie wiem co wybrać..
-Co bierzesz ? - zapytałam
-Właśnie cholera nie wiem, a ty?
-Mam ten sam problem
W nieodpowiedniej chwili podszedł do nas kelner
-Co podać?
-Cappuccino i ..Yyy..noo.. naleśniki.. zzz.. twarogiem.. bitą śmietaną i owocami - odpowiedziałam triumfalnie
-A dla pani? - blondyn wskazał wzrokiem Rose
-Naleśniki z .. nutellą i bitą śmietaną oraz kawę espresso
Na zamówienie długo nie czekałyśmy. Kiedy zobaczyłam swoje danie, musiałam zrobić zdjęcie. Naleśniki zjadłam z bólem serca, wyglądały cudownie, przynajmniej na początku..
- Rose?
-Mm?
-Co robisz dzisiaj wieczorem?
-Właściwie nic, ale jeśli myślisz o imprezie, to dopiero wyszłaś ze szpitala i nie sądz.. - przerwałam brunetce
-Niee... Myślałam bardziej o tym, żebyś dzisiaj u mnie nocowała, co myślisz?
-Jasne, że tak, odpiszesz sobie zaległości..
-Ty wiecznie o szkole... - zaśmiałam się
-Przecież żartuję, ale tak na serio, musisz kiedyś odpisać lekcje, jutro jest niby sobota, ale w poniedziałek masz zamiar chyba iść do szkoły, nie?
-Muszę iść, za dwa tygodnie mamy maturę, nie mogę sobie teraz odpuścić szkoły, co do odpisywania to nadrobiłam wszystko w szpitalu.. Jedynie zeszyty muszę od Ciebie odpisać
-Ok, dam Ci je jutro po południu
-A tak szczerze, dużo tego jest?
-Właściwie nie.. Większość lekcji to temat matury... Na każdej lekcji nauczyciel powtarza to co powiedział poprzedni.. I tak codziennie
-Czyli na razie luzy - zaśmiałam się
-Tak, ale zmieniając temat, nawet się ciebie nie zapytałam, jak się czujesz?
-Dobrze, już dwa dni po "śpiączce" czułam się jak nowo narodzona, więc mogę biegać, chodzić na obcasach, wszystko, tylko mam mieć dietę.. i te naleśniki to mój taki grzech.. nie mów nikomu.. szczególnie tym z którymi mieszkam - powiedziałam prosząco oraz śmiejąc się
-haha, spokojnie, nie powiem nikomu, a teraz co? Idziemy na zakupy?
-Chyba znasz odpowiedź
-Okej idziemy
Chodziłyśmy po sklepach dobre 4 godziny. To jedyny taki okres kiedy lubię przebierać się co 5 minut. Z galerii wyszłyśmy z rękami pełen toreb
-Emily, chyba nie sądzisz, że pójdziemy z tym wszystkim do twojego domu na nogach?
-Czemu?
-Em! Mi ręce już odpadają, a przeszłam tylko przez galerię, a co dopiero do domu!
-No dobraa.. Już dzwonię po pomoc

*******
-Jay?
-Co jest?
-Przyjedziesz po nas?
-Gdzie jesteście?
-Przed galerią...
-ok, będę za 5 min
-Dziękiii

***
-Kto to ten Jay?
-Jeden z członków całej bandy, z którą mieszkam
-Haha, czyli to źle?
-Nieee... Chyba  - zaczęłyśmy  się śmiać
-A jaki on jest?
-Jest zupełną przeciwnością Nathana, przynajmniej w większości. Jest przyjacielski, przynajmniej w stosunku do mnie, czuję, że mogę mu ufać, wspierał mnie podobnie jak ty, kiedy miałam te swoje wspomnienia.. wie..
-Rozumiem, nie musisz dalej mówić, a ładny jest? - zapytała z mega bananem na twarzy
-Sama oceń
-Co?
-Widzisz to białe Audi?
-No
-To auto Jaya
-Noo auto to ma całkiem fajne
-Jak cała reszta moich "domowników"
-Idziemy
Szybko ruszyłam w stronę auta, ponieważ Rose zaczęła biec, na szczęście to ja miałam trampki, a ona koturny i wyprzedziłam przyjaciółkę i szybko wtargnełam na tyły auta
-Więcej się nie dało kupić?- zapytał zażenowany Jay
-Dało się, ale kasy szkoda - odpowiedziałam cwaniacko
Na moje szczęście, Rose siedziała z przodu, albo może nie.. Zabije mnie za to, ale mi jeszcze podziękuje. W końcu chciała zobaczyć McGuinessa, to jej ułatwiłam przyglądanie się loczkowi. Przez całą drogę rozmawiali. Nie słuchałam ich właściwie.. Tylko wzięłam słuchawki i puściłam swoja playlistę, bo to co puszczają w radiu w takich godzinach.. Nie koniecznie przypada mi do gustu. Kiedy dojechaliśmy do domu, wzięłam wszystkie swoje torby i ruszyłam w stronę drzwi. Odruchowo obróciłam się w stronę Rose i zobaczyłam że w rękach niesie tylko swoją torebkę
-Gdzie masz zakupy?
-Jay mi je niesie - odpowiedziała i pokazała w stronę zbliżającego się mężczyzny
-Od kiedy ty taki dżentelmen jesteś?
-Od zawsze - powiedział z zadowoleniem
-Jakoś tego nigdy nie odczuwam
Wyminęłam bruneta i ruszyłam w stronę salonu
-Emily?
-Kelsey!
-Jak się czujesz? - zapytała blondynka tuląc mnie
-Świetnie, a co tam u Ciebie?
-Dobrze
Nagle zza blondynki wyłoniła się szczupła, długowłosa brunetka wyciągająca rękę w moją stronę
-Cześć, jestem Nareesha, ale możesz mówić mi Naree
-Cześć, jestem Emily, to ty jesteś dziewczyną Sivy, nie? - odpowiedziałam ściskając jej dłoń
-Tak, widać jestem popularna - zaśmiała się
-Może trochę - zaczęłyśmy się śmiać
Do salonu wparowała Rose. Musiałam ją poznać z dziewczynami. Trochę to zajęło, ponieważ Jay trochę nam przeszkadzał pytaniami gdzie ma dać nasze zakupy.. Od kiedy on taki jest..
-Ej, dziewczyny, robicie coś dzisiaj wieczorem? - zapytałam
-Nie, zamierzałam tylko tutaj nocować z Naree - odpowiedziała Kelsey
-Tak? To się dobrze składa, bo chciałam się zapytać o to
-haha serio? - zapytała Naree
-Tak, akurat Rose dzisiaj śpi u nas, więc może zrobimy jakąś babską imprezę, co wy na to?
-Jasne czemu nie! - odpowiedziała Kelsey
-Aaa myy możemy z wami spędzić ten wieczór? - wyparował Tom
Popatrzyłyśmy się na siebie z dziewczynami i jako pierwsza odezwała się się blondynka
-Kochanie, czego nie zrozumiałeś w słowie "babska impreza"?
-Ale no prosimyyy - odezwał się Max z proszącą miną razem z Tomem
Kelsey popatrzyła się na nas i wzrokiem poprosiła o zgodę, pokiwałyśmy równo głowami
-No możecie.. - powiedziała nie chętnie
-Taak! - Parker krzyknął razem z Maxem i przybili sobie piątki
- To my też się przyłączymy- powiedział Siva wskazując na Jaya, siebie i NATHANA..
Błagam, tylko nie to.. Zapowiada się miły wieczór...
_________________________________________________________________________________
Heeejj! Kolejny rozdział mamy za sobą, może trochę jest taki nijaki ale zawsze coś :) Ale to dopiero początek :)) Piszcie swoje wrażenia w komentarzach ;)
Miłego dnia xx
J & J






czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 9

Z perspektywy Jaya

Dzisiaj Emily miała wyjść ze szpitala. Cieszymy się, że ostatecznie jednak nic się jej nie stało. Wszyscy się o nią bardzo martwiliśmy, w pewnym sensie stała się dla nas jak taka młodsza siostra której trzeba pilnować, chociaż jest dorosła. To nie znaczy jednak, że nie będziemy szaleć. Chcieliśmy pójść razem z Em na imprezę, ale dopiero wraca ze szpitala, nie powinna zaraz po przyjeździe imprezować w jakiś klubach. Pooglądamy za to jakieś filmy, pogadamy, pośmiejemy się i mamy też cichą nadzieję, że dziewczyna nam coś ugotuje.. Bo z tego co mówiła Jenny, genialnie gotuje.

Godz 13:15

Emily wpadła do domu cała zapłakana trzaskając przy tym drzwiami, nawet się na nas nie popatrzyła tylko pobiegła szybko ma górę. Nasze miny były pytające. Kilka chwil po niej do domu przyszedł spokojny Nathan, popatrzył się na nas i lekko się zaśmiał
- Możesz nam wyjaśnić co to było? - zapytał pierwszy Max
-Nie, sam nie wiem co to było - powiedział Sykes dalej śmiejąc się
-Szkoda tylko, że ona bez powodu nie wpada do domu i nie płacze, więc co jej zrobiłeś? - zapytał stanowczo Tom wstając
- Ja jej nic nie zrobiłem, ona tylko.. z resztą, co ja wam się tłuamc..
-Gadaj co jej zrobiłeś! - nie wytrzymałem
- Przecież kurwa mówię że nic!
-Jakoś Ci nie wierzę! Ona nie jest taka miękka, że płacze z byle czego!
- haha.. Znasz ją kilkanaście dni i wiesz że nie jest miękka? Śmieszne
- Może znam ją mało czasu, ale ostatnie wydarzenia pokazały, że do kruchych nie należy. Dowiedziałeś się już? A teraz gadaj co jej zrobiłeś!
-Skoro wolisz już pierwszą dziewczynę od kumpla, którego przypominam znasz od lat, to może jak tak jej bronisz, to jej się zapytaj!
Zagotowało się we mnie, musiałem mu przywalić. Niech nie robi ze mnie fałszywego kolesia! Jesteśmy jak bracia, więc niech mi kurwa nie mówi że wolę Emily od niego bo dobrze wie, że tak nie jest!
- Chyba własnie tak zrobię!  - moja ręka zmierzała w kierunku twarzy Sykesa, jednak w ostatniej chwili Siva mnie powstrzymał
-Jay, to nie ma sens.. - przerwałem mu
-Masz rację to nie ma sensu - powiedziałem, zmroziłem Sykes'a wzrokiem i poszedłem na górę

Z perspektywy Emily

Leżałam na łóżku i miałam cały czas przed oczami tamten wypadek.. To było okropne. Łzy same mi do oczu napływały.. Ale wiedziałam, że w takich chwilach mogę liczyć na jedną osobę. ROSE
- Halooo - zaczęła
- Rose.. bo..
-Em, co się stało? 
- No bbo...
-Hej, uspokój się, spokojnie
-Pamiętasz ten wypadek który miałam z tatą?
-Pamiętam, no i...? Chwila! Czy ty miałaś dzisiaj wypadek?!
-Nie.. Spokojnie, chodzi o to, że < tutaj opowiedziałam przyjaciółce całe zdarzenie z auta z łzami w oczach>
- Ej, słońce, przestań płakać, to co było to się nie odstanie. Było wtedy ciężko, ale wszystko się dobrze skończyło, wiem, że będziesz mieć w głowie cały czas ten wypadek, ale jeśli będziesz żyć przeszłością, nigdy nie ruszysz do przodu. Zdarzenia z przeszłości Ci na to nie pozwolą, jeśli będziesz je cały czas wspominać. Ale ty jesteś silną osobą. Poradzisz sobie z wszystkim. jesteś Emily Gray, co nie? A Emily jaką znam nie pozwoli aby przeszłość odebrała jej codzienną radość. Więc nie maż mi się tu, bo makijaż tylko pewnie pogarszasz, tylko bierz się w garść, jasne?
- Dziękuję Rosie, kocham Cię, dziękuję Ci za to, że jesteś, ty zawsze wiesz co powiedzieć, kocham Cię, 
-Ej, nie ma za co, w końcu od czego są siostry, nie? <zaśmiałyśmy się> A kto mnie wspierał jak Jake mnie zdradził, hy? To ty mnie uczyłaś twardości, wytrwałości i stawiania czoła wszystkiemu, pamiętasz?
-Pamiętam - uśmiechnęłam się
-Więc przypomnij sobie to co mi wtedy mówiłaś i posłuchaj siebie
-Dziękuję, na tobie zawsze mogę polegać, dziekuję
-Okej okej, nie masz za co dziękować, a teraz jedno ważne pytanie
-Mm?
-Zakupy!
-To nie było pytanie! Alee uznajmy, że było więc.. - zaśmiałam się
-Więc..?
-No raczej, że tak
-okejj.. to 15:30 pod galerią?
- Gdzie dokładnie?
-W naleśnikarni, uwielbiammm naleśniki
-Me too! To ja kończę, paaa, muszę się w końcu ogarnąć
-okej,  paa
Chciałam się iść już przygotowywać, jednak czyjeś pukanie mi w tym przeszkodziło
-Jay? - zapytałam zdziwiona otwierając drzwi
-Nie, Justin Bieber- odpowiedział kręcąc oczami
-Co się stało? - powiedziałam ignorując jego wcześniejszą odpowiedź
-Mogę wejśc?
-Jasne, wchodź
-Too, powiedz mi, o co poszło?
-Ale w sensie?- przez zamyślenie związane z zakupami, zapomniałam chwilowo o sytuacji w aucie
-Nooo.. Dlaczego wróciłaś w takim stanie do domu.. - loczek lekko się zawahał
-Aaaa.. Too, to już nie ważne, nie myślę o tym
-Tak szybko?
-W sumie sama się sobie dziwię, ten wypadek był dla mnie trudn..
-Jaki wypadek?!
-Jayy - pokręciłam tylko głową- to było kiedyś
-A teraz?
-Teraz nie było żadnego wypadku, przynajmniej na razie jeśli ci o to chodzi
-Nie o to mi chodzi, ale co? Co to znaczy na razie? - powiedział podkreślając ostatnie słowo
-Dobraaa nie ważneee
-Ważne
-Masz zamiar mnie teraz dręczyć jeśli Ci nie powiem, nie?
-Być może...
-Okej, powiem Ci o co chodziło, zadowolony?
-Bardzo
Opowiedziałam mu całą historię. Oczywiście skomentował postawę Sykesa pod nosem, dowiedziałam się też, że prawie się pobili, tak jakby o mnie. Może to dziwnie zabrzmi- ale miło. Miło, że się mną przejmują, oczywiście nie licząc Nathana. Mówiąc Jayowi o tym wszystkim, byłam na skraju, żeby się rozpłakać, ale powtarzałam sobie cały czas słowa Rose, one dodawały mi siły. Taka przyjaciółka to skarb, które nie można stracić. Jay oczywiście zobaczył, że było to dla mnie ciężkie mówić o tym, co kilka lat temu się stało, dlatego przytulił mnie do siebie, tak że moja głowa opierała się o jego tors. Poczułam wsparcie z jego strony oraz, że mogę mu zaufać. Oczywiście jak już skończyliśmy gadanie o tym wszystkim, Jay zrobił minę zbitego psa i poprosił żebym zrobiła coś do jedzenia dla całej paczki. Skąd on wie, że umiem gotować? A no tak, MAMA. Wszystko jasne. Ugotowałabym im coś, ale umówiłam się z Rose. Dlatego wyprosiłam grzecznie Jaya żeby wyszedł, bo przez to nasze gadanie została mi godzina na przygotowanie się.. Wzięłam szybką kąpiel, ubrałam się niestety tylko do bielizny, ponieważ nie wiedziałam jeszcze co ubieram, następnie zrobiłam makijaż, włosy wyprostowałam i długo myślałam co z nimi zrobić, jednak ostatecznie rozpuściłam je. Odświeżona wyszłam z łazienki i zobaczyłam siedzącego Nathana na moim łóżku. Zatkało mnie, dopiero kiedy zobaczyłam jak brunet zmierza mnie wzrokiem od góry do dołu, przygryzając przy tym wargę, zorientowałam się, że jestem w bieliźnie
-Cco ty tu robisz? - zapytałam speszona
-Tylko na Ciebie czekałem, widać doczekałem się z niespodzianką - uśmiechnął się łobuzersko
-Niespodzianką?
-Nie spodziewałem się, że wyjdziesz tak ubrana
-Jeżeli masz teraz w głowie jakieś myśli związane ze mną, a pewnie masz, to wyjdź z nimi z mojego pokoju i zaczekaj aż się ubiorę, jasne?
-Ale mi twój wygląd nie przeszkadza
-Ale mi przeszkadza, więc wynoś się z mojego pokoju - powiedziałam nieco groźniej
W tamtym momencie, brunet popchnął mnie na ścianę i oparł się o mnie swoim torsem, tak, że czułam idealnie jego drogie perfumy, były cudowne. Sykes oparł ręce o ścianę tak, żeby uniemożliwić mi ucieczkę, oparł swoją głowę o moja i zaczął
-Ej, księżniczko, nie unoś się, złość piękności szkodzi, to że nie lubisz swojego wyglądu, nie znaczy, że ja go też nie lubię - powiedział łobuzersko
-Po co przyszedłeś?
-Chciałem tylko wyjaśnić to..
-Co chciałeś wyjaśnić? Co?
-Sytuację jak wracaliśmy, ale jak widać, tobie jeszcze nie przeszło
-Przeszło, ale tak jakby co, wyprzedzając twoje następne czyny, tymi twoimi gierkami co odwalasz, nie przekonasz mnie do siebie ani nie zrobisz ze mnie swojej dziwki, więc jesteś na przegranej pozycji, także nara
Popatrzył mi się w oczy z uśmiechem na twarzy a następnie lekko musnął moje usta.

_________________________________________________________________________________
Cześć Cześć Cześć :D Kolejnyy jest ;) Mamy nadzieję, że wam się spodoba :) Piszczcie w komentarzach co myślicie :) Chętnie poczytamy wasze opinie :)
Miłych wakacji xx
J & J



wtorek, 4 sierpnia 2015

#HappyBdayTom

Cześć wszystkim! ;) Dzisiejszy post jest poświęcony urodzinom Toma ;) Więc... Tak samo jak było to z Jayem, piszcie posty na fb, twitterze, instagramie, snapchacie -gdzie tylko chcecie, ale tak aby Tom mógł to zobaczyć - życzenia urodzinowe dla Parkera z hasztagiem #HappyBdayTom :) Oczywiście życzenia muszą być po angielsku ;) Warto również zaznaczyć że życzenia płyną z Polski ;) Do dzieła Polish TWFanmily!

Buziaki xx
J & J 

*** 
Snapchaty chłopaków :)
Nathan - @sykesmusic
Tom- @kingtomparker
+ dziewczyna Toma - Kelsey - @kelseybelsey7
Reszty snapchatów chłopców nie znamy :) Jeżeli ktoś by znał - prosimy o widomość w komentarzu lub na maila jandjsykes13@gmail.com :)