Zadzwonił dzwonek. Lekcja minęła dosyć szybko. Nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za ramię. Przestraszyłam się. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam Rose.
-Em, nie uwierzysz !
-Co się stało?! - zapytałam zaniepokojona
Zauważyłam, że jej policzki robią się czerwone.
-Pamiętasz to zgłoszenie, które wysyłałyśmy do Nowego Jorku, w sprawie castingu?
-Pamiętam, a co? - zapytałam podekscytowana
-Udało nam się! Jedziemy do USA !!
Zaczęłyśmy piszczeć.
Nie dotarły do mnie jeszcze słowa przyjaciółki. Nie mogę uwierzyć, że za dwa miesiące pojadę do Nowego Jorku ! Życie jest piękne...Nie mogę się doczekać aż przyjdę do domu i powiem to rodzicom, na pewno będą ze mnie dumni. Wygranie czegoś takiego to nie jest jak wygranie konkursu szkolnego, to jest duże osiągnięcie. Mam tylko nadzieję że będą w dobrym humorze...Nie chciałabym żeby dowiedzieli się o tym mając złe humory, wtedy by mnie nawet nie słuchali...
-Rose! Jedziemy do Nowego Jorku! Nie wierzę, musimy to uczcić!
-Dobry pomysł, to może dzisiaj wieczorem u mnie?
-Okej, to przyjdę o 19 i wstąpię po drodze do jakiegoś sklepu, bo przecież musimy to oblać - cicho się zaśmiałyśmy
-Haha okej, to będę czekać, a może zostałabyś na noc? - zaproponowała Rose
-W sumie czemu nie, i tak nie mam nic innego do roboty, to zostanę
-Super! Do zobaczenia wieczorem, ja już idę do domu to cześć!
Przytuliłam Rose na pożegnanie. Jeszcze przez chwilę patrzyłam jak przyjaciółka radośnie idzie do domu, nie długo po tym ja ruszyłam w swoją stronę.
Idąc do domu nie mogłam przestać cieszyć się z wygranej, ale nie dawało mi też spokoju jak rodzice zareagują, w końcu w ostatnim czasie panująca w domu atmosfera zmieniła się.... Coraz częściej zaczęli się kłócić o byle co, a na mój widok nieszczerze się uśmiechali i mówili że niedługo wrócą, chociaż wracali dopiero na następny dzień...Ta sytuacja kompletnie mi się nie podobała.
Gdy doszłam już do domu, w torebce zaczęłam szukać kluczy. Na marne.
-No tak, pewnie zostawiłam je w domu - pomyślałam
Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam auto rodziców przed garażem. Pomyślałam, że zadzwonię na dzwonek skoro są w domu, ale w ostatniej chwili zorientowałam się że wkładałam kluczyki do kieszeni w kurtce - i faktycznie, były tam. Przekręciłam zamek w drzwiach i weszłam do domu. Zaczęłam zdejmować buty oraz kurtkę. Nagle usłyszałam jakiś nieznany mi dotąd męski głos oraz głos taty. Zaczęłam podsłuchiwać:
-Dobrze wiesz, że robi się coraz niebezpieczniej, ja mam jeszcze z Jennifer dużo spraw do załatwienia, więc proszę Cię, abyś został ochroniarzem Emily. O wynagrodzenie się nie martw, będę Ci za to płacił.
-Nie Will, nie chcę pieniędzy, siedzimy w tym razem, ochrona twojej córki będzie dla mnie i chłopaków przyjemnością. Chociaż tyle możemy na razie zdziałać.
Więcej już nie mogłam tego słuchać. W środku się we mnie zagotowało, gwałtownie pociągłam za klamkę. Gdy weszłam,zamarłam. Zobaczyłam coś, czego nie powinnam zobaczyć.
___________________________________________________________________________________
No i jest już pierwszy rozdział !
Jak obiecałyśmy, dłuższy od prologu :) Ale spokojnie, w miarę możliwości postramy się aby rozdziały były coraz dłuższe, co pewnie się stanie :)
Zachęcamy do pisania waszych wrażeń oraz opinii w komentarzach :)
Z góry dziękujemy ;)
J&J